— Wróciłem!
Wszedł do domu, jakby wcale nie mieszkał dziewięć tysięcy kilometrów od Tokio i bywał w mieszkaniu okazjonalnie. Zzuł adidasy i ustawił je w niewielkim przedpokoju obok eleganckich półbutów matki. Odwiesił bluzę na jeden ze przepełnionych wieszaków, po czym skierował się w stronę kuchni.
— Witaj w domu, Shuuzou!
Przywitał go ciepły głos matki i zapach przygotowywanego obiadu. Kobieta oderwała się od energicznego przewracania smażonego kurczaka, posłała synowi radosny uśmiech. Cieszyła się tymi dniami, które pierworodny spędzał w Japonii — martwiła się wtedy co prawda o męża, ale zawsze obaj zapewniali ją o jego poprawiającym się samopoczuciu.
Nijimura Hiroe była typem łagodnie usposobionej, troskliwej matki, dla której nie istniała wartość ważniejsza od rodziny, co od najmłodszych lat skutecznie wpoiła trojgu dzieci. Z wyglądu nie wyróżniałaby się w tłumie. Liczne porody sprawiły, że ważyła nieco ponad normę, ale raczej nikt nie zwróciłby na to większej uwagi. Natura obdarzyła kobietę nieprzeciętnym jak płeć piękną wzrostem — dobrym metrem osiemdziesiąt. Spośród burzy nadal gęstych brązowych włosów przebijały pasemka siwizny. Wokół oczu i ust pojawiły się pierwsze zmarszczki. Tego dnia założyła luźną szarą tunikę i czarne legginsy, najwyraźniej wyjątkowo miała wolne od pracy jako menadżerka w pobliskim hotelu.
Shuuzou pocałował matkę na powitanie w policzek, po czym wlał wodę do czajnika i zagotował ją w celu przygotowania czarnej kawy. Nadal odczuwał zmęczenie po międzykontynentalnej podróży i skutki zmiany strefy czasowej, ale nie chciał zrezygnować ze spędzenia czasu z ukochaną rodzicielką.
— Łobuzy jeszcze w szkole? — zapytał, kątem oka obserwując wprawne ręce kobiety, które wróciły do smażenia.
— Na zajęciach pozalekcyjnych. Przygotuję im obiad, gdy wrócą. Chciałam, żebyś zjadł coś ciepłego, gdy wrócisz od tej dziewczyny — oznajmiła z troską. Nastolatek niemal zakrztusił się powietrzem. Rozszerzonymi ze zdziwienia oczami spojrzał na rodzicielkę. — Oczywiście, rozmawiałam z ojcem. Powiedział mi, skąd to zamieszanie z doktorem Hanamiyą. — Niespodziewanie wycelowała oskarżycielsko widelec w stronę zaskoczonego tym obrotem sprawy syna i zmrużyła podejrzliwie szare oczy. — Mogłeś zwierzyć się swojej starej matce, kiedy Akechi był w sanatorium, a nie dusić to w sobie. Pewnie znowu nie dosypiałeś jak w gimnazjum, gdy wyniki Akechiego się pogorszyły, prawda?
Zupełna szczerość nie zbiła chłopaka z tropu. Hiroe zawsze wymagała od pociech i życiowego partnera absolutnej prawdomówności, nawet gdy najstarszy syn wszedł w okres dojrzewania. Nie uznawała kompromisów, podobnie jak Akechi, ale z drugiej strony nigdy nie podniosła na dzieci głosu. Nie potrzebowała. Shuuzou był zbyt karny, a młodsze rodzeństwo zapatrzone w brata jak w obrazek.
— Przepraszam, mamo — powiedział, spuszczając posłusznie wzrok. Kobieta westchnęła z dezaprobatą, po czym poklepała chłopaka pocieszająco po ramieniu.
— No dobrze, dobrze, dziecko. Powiedz lepiej, co z nią.
Licealista zalał przygotowaną kawę i usiadł przy stole z kubkiem napoju w ręce. Na blacie leżały otwarte sudoku, które matka rozwiązywała w wolnym czasie i poranna gazeta, którą pod drzwi podrzucali dorabiający sobie rówieśnicy z osiedla. Szatynka ściągnęła ostatnie kawałki kurczaka, po czym wyjęła czystą patelnię, na którą po rozgrzaniu wlała wcześniej przygotowaną i doprawioną połowę mieszanki jajek i warzyw. Odcedziła gotujący się ryż i sprawnie zaczęła nakładać porcje na dwa talerze, pilnując jednocześnie omletu. Jednym uchem uważnie nadsłuchiwała słów płynących z ust pierworodnego.
CZYTASZ
Poza kontrolą [Kuroko no Basket]
Fanfiction(...) marzenia, za którymi gonimy, i rzeczywistość, która podąża za nami, są jak linie równoległe - nigdy się nie spotkają. Sądziła kiedyś, że upadek nigdy jej nie będzie dotyczył. Od dziecka miała wszystko, co sobie zażyczyła; każda jej zachcianka...