18. LUNA

400 28 0
                                    

Zaczęłam widzieć coraz więcej światła. Uchyliłam powieki, a jasność prawie mi nie wypaliła oczu. Mrugnęłam kilka razy, ale i tak nie zdążyłam się przyzwyczaić do otoczenia. Po kilku minutach wkońcu mogłam normalnie otworzyć oczy. Ja żyję? Rozejrzałam się po pomieszczenu i zauważyłam blondwłosą postać, to była Clarke. Siedziała ona na krześle niedaleko mnie i patrzała się na mnie ze zdziwieniem.

- N-niylah.. o-ona się chyba.. obudziła..!- wykrzyknęła.

W tym samym momencie do pokoju wyparowała Niylah. Spojrzała najpierw na mnie, a następnie na Clarke. Chwilę stała w osłupieniu, ale po chwili podeszła do mnie i położyła rękę na moim czole.

- Lexa, słyszysz mnie?- zapytała cicho.

- Ta.. Ja żyję?- zapytałam.

- Najwyraźniej- powiedziała z wielkim uśmiechem.

-N-Niylah..- zaczęła Clarke- przeniosłabyś mnie do łóżka?..

-Oczywiście, Clarke- uzyskała szybką odpowiedź.

Przyjaciółka przeniosła blondynkę do miejsca obok mnie i się uśmiechnęła do niej.

- Idę zrobić coś do jedzenia, bo zgaduje, że napewno jesteś głodna- stwierdziła patrząc na mnie, na co tylko kiwnęłam głową.

- Już dobrze się czujesz?- zapytała Clarke, kiedy Niylah wyszła z sypialni.

- Chyba tak.. Gdzie jest Luna? Chciałabym się z nią wkońcu zobaczyć..

- Ehh.. no tak, ty jeszcze nic nie wiesz..- zacząła bawić się nerwowo palcami- Luna.. nie żyje.

W tym momencie poczułam straszny ucisk w klatce piersiowej. Łzy zaczęły mi się zbierać pod powiekami, na jej słowa. Zagryzłam wargę, pozwalając łzą cieknąć po moich policzkach.

-Jak?- zapytałam nerwowo, cała sie trzęcąc.

-Słucham?

-Jak umarła!?- wykrzyknęłam w stronę Clarke.

- Kolega Roana.. ją udusił..

-C-co? Ale Jak? Po co? Dlaczego?- krople łez cały czas lały się z moich oczu.

- Bo nie zabił Ciebie, Lexa..

- Nie zabił?

- No nie. Tak, to przecież ze mną nie rozmawiała..

- Przecież on mnie..- zaczęłam ale niebieskooka mi przerwała.

- Gdyby nie Ontari, to byś nie żyła. W ostatniej chwili weszła do namiotu i przerwała czyny tego co ci robił krzywdę.

- Naprawdę? Myślałam, że ona mnie jeszcze zabiję..

- Na początku chciała, ale się otrząsneła i zaniosła Ciebie nam, ale w tym czasie kolega Roana zdążył przyjść do nas i.. no wiesz.. Ale spokojnie, on już nam nie zagrozi, bo dostał wyrok śmierci od Ontari.

- A gdzie była w tym czasie Niylah?- zapytałam wycierając łzy, które trochę lżej ciekły.

- A no tak, Niylah została związana przez tego mężczyznę, bo ona chciała go obudzić, by wyszło, że to on zabił Roana. Ale sprawy potoczyły się nie po jej myśli i on pomyślał, że Niylah chce go okraść. No i już same wiemy co się działo dalej..

Nic na to odpowiedziałam, tylko zaczęłam myśleć o tej całej sprawie i o Lunie. To ja powinnam umrzeć, a nie ona. To miało wyjść całkowicie inaczej. Gdybym nie spotkała Clarke, to Luna cały czas by żyła. To wszystko przez nią.

-Wyjdź..- powiedziałam spokojnie.

-Lexa, ale co..- zaczęła, ale jej przerwałam.

-Wyjdź teraz, zanim ja Cię uduszę!- wykrzyknęłam i wybuchnęłam ponownie płaczem.

Zakryłam głowę poduszką i zaczęłam płakać. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.

COMMANDER LEXA || Clexa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz