Braelyn
Po wgapianiu się w sufit przez dobre dwie godziny ostatecznie się poddałam i wyciągnęłam spod poduszki komórkę. Moja mama doprowadziła mnie do takiego stanu, że musiałabym chyba wziąć garść leków uspakajających, żeby zasnąć. Tym razem poszło o ostatnią noc, bo kiedy wróciłam poprzedniego ranka do domu, Judy wyciągnęła ją na zakupy prawdopodobnie w dobrej dla mnie woli, więc uniknęłam sprzeczki przed dziewiątą rano.
Nic straconego. Moja mama postanowiła ją przenieść na siódmą wieczorem, kiedy tylko wróciłam do domu, nie mając ochoty wysłuchiwać dłużej mądrości Maggie.
Wsadziłam słuchawki w uszy i po chwili przeszukiwania mojej playlisty z piosenkami, których słuchałam tylko po to, żeby usnąć, wybrałam Start of time, Gabrielle Aplin. Miałam nadzieję, że słowa trochę zagłuszą moje myśli i ostatecznie skorzystam trochę z tej nocy.
Zaczęłam przeglądać Instagrama i zdjęcia przypadkowych ludzi, które mi się wyświetliły w polecanych, kiedy coś mnie tknęło w piosence, której słuchałam, więc postanowiłam wstawić screena na instastory. Moi znajomi już byli chyba do tego przyzwyczajeni.
Po tym, wróciłam do oglądania dziwnych pomysłów ludzi i satysfakcjonujących filmików, na których nie wiadomo dlaczego, ktoś mieszał farbę przez pięć minut.
Nie wiedziałam kto wychodził na tym wszystkim gorzej. Osoby, które straciły pięć minut, żeby to nagrać, czy ja która traciłam pół nocy, żeby to oglądać. Prawdopodobnie ja.
Prawie wyskoczyłam z łóżka ze strachu, gdy telefon w moich dłoniach nagle zaczął dzwonić, a na ekranie pojawił się numer Bradleya. Popieprzyło go, czy co?
Postanowiłam jednak odebrać, bo wolałabym nikogo nie obudzić, a poza tym Brad już raz wyświadczył mi przysługę, więc głupio było by teraz go olać.
-Halo?
Starałam się brzmieć jak najciszej, bo wolałam już nie nadużywać gościnności Judy i jej rodziny, ale Michael lubił w swoich wypowiedziach podkreślać, że ściany idealnie tłumią wszystkie dźwięki. Wolałam jednak nie wiedzieć o jakie dźwięki mu chodziło...
-Braelyn, czy ty wiesz, która w ogóle jest godzina?- zapytał, a mnie to rozbawiło, bo w końcu to on do mnie zadzwonił
-Chwileczkę- odparłam i odsunęłam telefon od ucha, żeby spojrzeć na wyświetlacz- Jest trzecia czterdzieści dwa, twój zegarek w telefonie się zepsuł?- spytałam sarkastycznie
-Nie. Po prostu chciałem cię uświadomić, że zrobiło się trochę późno i powinnaś iść spać.
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się do siebie.
-Przepraszam tato, więcej tego nie zrobię... Zresztą co za różnica, Maggie i tak uważa, że jestem źle wychowana. Teraz mogę już wszystko.
-Przysięgam powiedziałaś mi coś podobnego wczoraj, chwilę przed tym jak zasnęłaś z twarzą na planszy ze Scrabble. Jesteś zdecydowanie bardziej odważna w nocy.
-Wiesz, jak to mówią. "Noc została stworzona, żeby mówić rzeczy, których nie mógłbyś powiedzieć następnego dnia". Poza tym, mogłabym ci zadać to samo pytanie. Co ty sobie myślisz nie spać o tej porze i jeszcze do mnie dzwonić?
-Chciałem się położyć po północy, ale stwierdziłem, że w sumie mamy nowy dzień i już się nie opłaca...
-Ale okropne kłamstwo. Po prostu przyznaj się do tego, że oglądałeś ten sam horror co Mike i teraz boisz się zasnąć
-Kurde, a jednak mnie przejrzałaś. A jaka jest twoja wymówka?
-Słyszałam, że sen jest dla słabych- odparłam i usłyszałam cichy śmiech w słuchawce, a potem na chwilę zapanowała cisza. Chyba oboje zastanawialiśmy się co powiedzieć, aż w końcu ja postanowiłam wspomnieć o czymś, z czym nosiłam się już dobre pół dnia- Dzięki, że nikomu nic nie powiedziałeś o wczoraj... No i za to, że stanąłeś w mojej obronie przy Maggie, chociaż nie jestem do końca pewna, czy jej o to chodziło
-Wolałbym, żeby tak nie było, ale coś sprawia, że myślę, że jakimś cudem się dowiedziała. Nie przejmuj się nią, ona już taka jest.
-Jeśli mam być szczera to nie zależy mi na jakieś wielkiej przyjaźni z nią, ale chciałam, żeby nasze stosunki były po prostu normalne. Zresztą trudno, w końcu nie wszyscy muszą mnie lubić.
-To prawda- powiedział po chwili namysłu Brad- Ale ja tam cię lubię, McToście
-JESZCZE RAZ MNIE TAK NAZWIESZ A NIE BĘDZIEMY ROZMAWIAĆ NIGDY WIĘCEJ- powiedziałam najdobitniej jak się dało i jednocześnie tak, żeby nie zacząć krzyczeć
Właściwie to nie miałam pojęcia czemu zdradziłam Bradowi poprzedniej nocy tak ważny element mojego życia, jak fakt, że moi znajomi lubili robić sobie żarty z mojego byłego chłopaka, który zawsze namawiał mnie, żebyśmy chodzili do McDonalds z rana, bo McTost było jego ulubionym posiłkiem stamtąd.
Dobra może i było to trochę dziwne, zwłaszcza, że większość osób czeka aż w Macu skończy się oferta śniadaniowa i będą mogli zjeść coś standardowego, ale bez przesady. Chłopaka dawno już nie było, ale przezwisko odziedziczyłam ja
-Wiedziałem, że cię tym rozbawię- zaśmiał się po drugiej stronie- Ale naprawdę możesz być pewna, że nie jesteś do końca wyobcowana w naszej grupie.
-Dzięki, McFlurry. Ty jeśli kiedykolwiek przyjedziesz do Cranford też nie będziesz tam całkiem sam.
-Kiedy jestem z tobą, nigdy nie jestem samotny
I była to jedna z ostatnich rzeczy, które pamiętałam i została powiedziana o czwartej w nocy przez niego.