Jestem Violetta, Violetta Castillo, ale to wie każdy. Mam osiemnaście lat i jestem księżniczką, co wiążę się z tym, że jestem przyszła królową.Jestem brunetką w blondzie, mam piwny kolor oczu oraz jestem szczupła. Nie jestem wysoka, jestem przeciętną dziewczyną. Nigdy nie widziałam jak wygląda normalna szkoła, czy normalnie dzieciństwo. Mnie od dziecka uczono zasad dobrego wychowania, etykiety, estetyki. Muszę wiedzieć komu dygać. Mimo wielkiej niechęci do rajstop muszę je nosić przynajmniej podczas oficjalnych uroczystości, nie mogę malować paznokci na jaskrawy kolor (nawet czerwony nie jest dopuszczony). Teoretycznie powinnam nosić białe rękawiczki. Jednak takie dzisiaj nosi już tylko królowa Angie, moja mama. Nieznane są mi wulgaryzmy, znam tylko formy grzecznościowe, z których korzystam na co dzień. Mam młodszego brata, który ma szczęście i nie dostąpi tronu lecz jeżeli umrę, będzie wręcz do tego zmuszony.
Usłyszałam pukanie do drzwi i jak się spodziewałam to była pewnie Maria, jedna z pań, które służą w naszym królestwie. Wygładziłam swoją suknię i przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze.
- Proszę - odezwałam się. Nie myliłam się, do mojej komnaty weszła pani Maria.
- Panienko - ukłoniła się, a ja zachichotałam cicho.
- Mario, prosiłam żebyś tego nie robiła. Nie lubię kiedy się przede mną kłaniasz - na twarz kobiety wpłynął delikatny uśmiech.
- Król i królowa panienkę wzywają - oznajmiła, a ja podziękowałam i skierowałam się z gracją w kierunku wyjścia z komnaty.
Po wyjściu delikatnie zeszłam ze schodków i skierowałam się prosto w stronę głównej sali, w której również znajduje się tron moich rodziców. Podziękowałam skinieniem głowy, kiedy strażnicy otworzyli mi drzwi. Udałam się z delikatnym uśmiechem na ustach w stronę tronu. Moja matka wstała i podeszła do mnie:
- Dzień dobry kochanie - objęła mnie, a ja przytuliłam się do niej. Następnie podeszłam do ojca i pocałowałam go w policzek po czym stanęłam naprzeciwko nich.
- Chcielibyśmy, abyś dzisiaj udała się do królestwa. Poddani muszą widzieć swoją księżniczkę i jej rozwój - przytaknęłam.
- W porządku, jednak chciałabym też dzisiaj zobaczyć się z Francescą i Camilą - spojrzałam raz na mamę, raz na tatę.
- Nie ma problemu, skarbie. Nałóż coś na siebie i pojedziesz razem ze swoim bratem to miasta. - odpowiedziała moja matka, a ja ponownie przytaknęłam. Odwróciłam się i zaczęłam kierować w stronę wyjścia z głównej sali. Skierowałam się do komnaty brata i bez pukania weszłam do środka.
- Cześć braciaak - przeciągnęłam. Spojrzał na mnie niezrozumiale. Westchnęłam - Przepraszam, nigdy się nie nauczę twojego sposobu bycia.
- Denerwujesz mnie tymi swoimi wyrafinowanymi zwrotami. Nie możesz wrzucić na luz? - zmarszczył brwi.
- Przepraszam Federico, ale nie potrafię - wzruszyłam ramionami. Spojrzał na mnie ze wzrokiem pełnym współczucia.
- Współczuję, już niedługo będziesz miała cały kraj na swoich barkach. Postaram się ciebie wspierać na tyle ile będę mógł - odparł, a ja pokręciłam przeciwnie głową.
- Jestem uczona od urodzenia estetyki, etykiety, dobrego wychowania, a ty jedynie drobnych rzeczy, które przydadzą ci się jako książę. Jedziemy do miasta, choć - poprosiłam brata i skierowałam się do wyjścia. Na moje szczęście posłuchał mnie i udał się razem ze mną w stronę karocy. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w kierunku miasta.
***
Po powrocie z miasta byłam umówiona z Ludmiłą, Francescą i Camilą. Ludmiła to księżniczka, jest moją kuzynką. Mieszka z nami w pałacu, dlatego że jej rodzice zginęli, a to nie oni mieli odziedziczyć tron. Francesca i Camila to dwie przyjaciółki, które chodzą normalnie do szkoły i uczą się w szkołach publicznych. Są pozytywnie zakręcone i to jedyne osoby z tamtego środowiska, z którymi mam jakąkolwiek styczność. Jestem bardzo ciekawa tamtego świata i kto wie, może pewnego dnia zbuntuję się przeciwko rodzicom i ucieknę z zamku. Ale co ja wygaduję, tak nigdy nie będzie, nie wiem jak jest w tamtym życiu. Tutaj od zawsze miałam wszystko - pożywienie, wodę, pieniądze i dach nad głową. Tam niejedni wiążą koniec z końcem, a ja żyję pod dostatkiem wszystkiego. Od zawsze byłam obdarowywana miłością przez rodziców i służbę, opiekuńczością i czułością. Znam te uczucie, które znają oni i jak oni cierpię, płaczę i mam wyrzuty sumienia.
- Violu, hej - przywitał mnie radosny świergot głosu Włoszki. Francesca chodzi do drugiej liceum, ma bardzo dobre wyniki w nauce i pochodzi z królestwa Italia. Ma czarne włosy do pasa, brązowe oczy i jest szczupła. Przyjechała do Mullingar w poszukiwaniu nowego miejsca, a jej rodzice znaleźli tutaj lepiej płatną pracę. I tak wyszło, że już tutaj od prawie trzech lat.
Camila jest Argentynką i pochodzi z Mullingar. Pochodzi z Argentyny tak samo jak ja i uczy się nieco gorzej od Włoszki. Ma długie, rude włosy, które przy jej wyglądzie, prezentują pięknie. Jest szczupłą osobą o brązowym kolorze oczu. Obydwie dziewczyny mają w sobie coś unikatowego i to sprawiło, że pomimo tylu różnic przyjaźnimy się już dwa lata. To chyba nazywa się prawdziwa przyjaźń.
- Dzień dobry - przywitałam się i usiadłam na kocu obok czarnowłosej. Ludmiła siedziała obok rudowłosej i tak stworzyłyśmy małe koło.
- Robiłyście dzisiaj coś ciekawego? Zawsze jestem ciekawa co jest takiego w tym takim waszym życiu królewskim - odezwała się radosnym głosem Torres.
- Udałam się razem z Federico do miasta, a teraz siedzę z wami. Nie robiłam dzisiaj nic specjalnego, dzisiaj był lekki dzień - uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na Ludmiłę.
Ludmiła jest piękną blondynką z włosami, które sięgają jej do ramion. I tak jak ja jest szczupłą osobą oraz ma oczy o kolorze piwnym. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, jednak dzisiaj jeszcze nie udało nam się ze sobą porozmawiać.
- Spędziłam czas w ogrodzie na czytaniu książki, której polecił mi król German - zwróciła się do mnie z delikatnym uśmiechem. Przytaknęłam. - A jak u was w szkole?
- Dostałam sześć! - pisnęła Fran. - Uczyłam się na to całą noc, ale w końcu mi się udało. Jestem wniebowzięta - powachlowała dłonią.
- Ja dostałam cztery przez tą zołzę, która nie chciała mi nic podpowiedzieć, a wie jaką ciapą jestem z niemieckiego - rudowłosa spojrzała na Włoszkę z oburzeniem. Dziewczyna przewróciła oczami, a w tym samym momencie podeszła do nas pani Maria.
- Panienko Violetto i panienko Ludmiło, król wzywa was na prywatną audiencję - dygnęła i zniknęła. Wstałam z koca razem z blondynką.
- Przepraszam, ale musimy iść. Porozmawiamy wieczorem przez kamerkę, do zobaczenia - pożegnałam się z dziewczynami uściskiem, a następnie razem z blondynką ruszyłam na audiencję.
Mniej więcej tak wygląda moje życie.
***
Prolog za nami! Co sądzicie? Jak dla mnie zapowiada się ciekawie :D
[05.04.2019] Oficjalny początek korekty! ✔️
CZYTASZ
princess || violetta x leon
FanfictionVioletta Castillo to córka małżeństwa królewskiego, a zarazem następczyni tronu. Dziewczyna od małego była uczona estetyki czy etykiety. Nigdy nie uczęszczała do prawdziwej szkoły, a jedynie gdzie się uczyła to w zamku z prywatnymi nauczycielami, kt...