Rozdział 27: Nieposłuszeństwo

256 22 22
                                    

*********** Kylo Ren **************

W nocy korytarze bazy są niesamowicie puste i ciche.

Ostatnio często nie mogę spać, więc całymi godzinami chodzę po Starkillerze 2. Nie spotykam nikogo oprócz pojedynczych wartowników. Na mój widok zastygają w bezruchu, jakby chcieli się wtopić w ściany, starają się nawet nie oddychać. Wyraźnie czuję za plecami ich ulgę, kiedy mijam ich i idę dalej.

Myślę często o zadaniu, jakie postawił przede mną Najwyższy Wódz. Ten nowy, niepokojący objaw Mocy... Luke Skywalker powinien coś wiedzieć na ten temat. Jest ostatnim z Mistrzów Jedi. A może nie? Może odkąd go opuściłem, znalazł nowych uczniów i wykształcił kogoś jeszcze? Może tamtą dziewczynę z Jakku? Czy o to chodziło Snoke'owi?

Ale wydaje mi się, że nie. Mówił o jakimś nowym czynniku, czymś, co zapomnieli i Jedi i Sithowie. Sam Wódz wydaje się niepewny, co to jest. Chociaż studiował najmroczniejsze sekrety Mocy i zapłacił za to bardzo wysoką cenę.

Ja też zapłacę bardzo wysoką cenę, jeśli nie wykonam jego rozkazu. Wiem o tym i wcale nie pomaga mi to się skupić. Pewnie mnie nie zabije, ciągle jestem dla niego zbyt cenny, ale może zrobić mi coś okropnego. Sprawić mi ból, przy którym moja blizna będzie się wydawać małym zadrapaniem. Na razie czeka cierpliwie, aż sam przyjdę do niego i opowiem, czego się dowiedziałem z umysłu Skywalkera. A ja odwlekam to, jak tylko mogę.

Skywalker... Nie widziałem go tyle lat, ale moja nienawiść wciąż jest tak silna, jak tamtej nocy, kiedy zdradził mnie i próbował zabić. Zemściłem się, zabierając mu najlepszych uczniów i robiąc z nich Rycerzy Ren, a tych, którzy nie chcieli pojść ze mną - zabijając. Żałuję, że nie zabiłem wtedy i jego, kończąc to wszystko raz na zawsze. Teraz jest znowu z Ruchem Oporu i pomaga im. Gdybym wtedy nie popełnił błędu, porywając tamtą dziewczynę z Jakku, dotarlibyśmy do niego pierwsi. Wódz zapomniał o tamtym moim błędzie, ale wiem, że drugiego mi nie przebaczy.

Przez chwilę myślę o innym moim błędzie. Wódz nie uznał go za ważny, ale ja nie potrafię o tym zapomnieć. Tamta druga dziewczyna, która uciekła mi sprzed nosa. Pamiętam, jak długo mi się opierała, kiedy chciałem przesłuchać ją za pomocą Mocy. Gdyby Hux mi wtedy nie przeszkodził... Jestem pewien, że kryła jakiś sekret. Niestety udało jej się uciec z pomocą jakiegoś przebierańca. Jestem prawie pewien, że to był Dameron. Och, niech ja kiedyś dorwę tego drania. Nie wyjdzie żywy z moich rąk. Jeden z bezwartościowych śmieci. On nie opierał się mojej Mocy ani przez chwilę, wyciągnąłem z niego wszystko, co chciałem.

Jest jeszcze coś dziwnego w tej sprawie. Phasma przyznała się, że kazała obojgu wsiąść na jeden ze statków lecących po nowych rekrutów na jakąś dziką planetę. Jednak kiedy kazałem sprawdzić zapisy wszystkich statków, które tego dnia wyruszały, nie znalazłem żadnych danych o celu. Tak jakby zostały wykasowane. Mogło tak się zdarzyć, jeśli statek trafił w burzę magnetyczną... ale czy to na pewno przypadek? Może to też ma związek z tym przebłyskiem dziwnej Mocy, o której mówił Wódz? To nieprawdopodobne - uspokajam sam siebie. To była zwykła dziewczyna i zwykły pilot. Żadne z nich nie miało do czynienia z Mocą. Brrr, robi mi się zimno na myśl, co by było, gdyby ona miała z tym coś wspólnego, a Wódz dowiedział się, że pozwoliłem jej uciec.

Żeby nie myśleć już o swoich błędach, postanawiam zająć się łatwiejszym z zadań Wodza. Trzeba skontaktować się z naszym szpiegiem i trochę mu przypomnieć o lojalności wobec Nas. Niech śledzi Skywalkera i Rey, a także Leię Organę. Tak właśnie o niej myślę: Leia Organa albo generał Organa. Nie jest dla mnie nikim więcej niż imieniem i nazwiskiem. Rozkazałem sam sobie zapomnieć o wszystkim innym. Nie nienawidzę jej tak jak Skywalkera, ale ona należy do przeszłości, która odeszła. Część tej przeszłości sam zabiłem. Mam na myśli Hana Solo. Jeśli kiedyś się spotkamy może będę musiał ją też zabić. Czasem o tym myślę. To będzie ostateczna próba. Chociaż staram się z całej siły, w mojej duszy ciągle jeszcze nie skończyła się walka jasnej strony z ciemną. Zastanawiam się czasem, co jeszcze będę musiał zrobić, żeby skończyć z tym rozdarciem. Wódz pokazał mi drogę, która jest tylko dla najodważniejszych i najsilniejszych. Nie mogę sobie pozwolić na słabość. Kiedyś nazywałem się Ben Solo, ale teraz to dla mnie nic nie znaczy.

Trzecia Strona MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz