7

2.6K 57 3
                                    

-Przemek nie syp tyle cukru,przecież nikt tego nie tchnie!- z kuchni dochodzi mnie krzyk mamy,który zagłusza jedną z moich ulubionych piosenek lecącej w  radiu, które znjaduje się właśnie w pomieszczeniu,gdzie mój najstarszy brat pomaga mamie w świątecznych wypiekach. Do domu rodzinnego wróciłam w środę wieczorem,kiedy to opuściłam Kraków zaraz po zakończeniu zajęć,natomiast Łukasz ma przyjechać dzisiaj.

-Lena mogłabyś zmienić swojego brata,bo chce, żebyśmy wszyscy dostali cukrzycy- powiedziała moja mama wchodząc do salonu,kiedy akurat skoczyłam ścierać kurze.

-Pewnie mamo tylko umyje podłogę i już idę-odparłam

-Nie już twój brat to zrobi- jak na zawołanie do naszej dwójki dołączył najstarszy z naszego rodzeństwa. Oddałam,więc mopa i razem z mamą skierowałam się do kuchni. Nasza rodzicielka potrafi każdemu znaleźć jakieś zajęcie i tak od samego rana ja sprzątałam dom na błysk, mój brat pomagał w kuchni,a tata po umyciu samochodów doprowadzał piwnicę do jako takiego wyglądu. Kroiłam właśnie warzywa do sałatki jarzynowej,kiedy po domu rozniósł się dźwięk zamykanych drzwi,a po chwili w progu pojawiła się sylwetka Łukasza. Najpierw mój brat przywitał się z naszą mamą,a następnie powitaniem zaszczycił moją osobę.

-Jak ja cię dawno nie widziałem siostrzyczko. Wyglądasz jeszcze gorzej niż zazwyczaj.-powiedział mój brat- To znaczy wiesz,co mam na myśli, schudłaś jesteś bledsza,nie miałem ją myśli tego....

-Łukasz nie pogrążaj się bardziej. Zrozumiałam aluzję.-odparłam i dałam bratu buziaka w policzek- Aczkolwiek nie wiem,czy nie powinnam się obrazić-dodałam

-Trochę się zamotałem.-stwierdził.

-Nawet bardziej niż trochę-powiedział wchodzący do kuchni z mopem Przemek i się zaśmiał.

-A co tu tak wesoło? Czyżby moje dzieciaczki były w komplecie?- po chwili dołączył do nas tata.

-Tak ja też się cieszę,że wszyscy jesteśmy w komplecie,ale wracajmy do pracy. Łukasz pomożesz Lenie przy sałatce?- powiedziała mama

-Pewnie tylko umyje ręce-  podczas krojenia warzyw razem z Łukaszem nadrabialiśmy czas. Opowiadał mi o różnych sytuacjach,tak samo jak ja. Musieliśmy nadrobić stracony czas w końcu nie widzieliśmy się prawie 2 miesiące.

-Poznałaś jakiegoś fajnego chłopaka w tym Krakowie?- Łukasz nie mógł długo wytrzymać.

-Kilku fajnych by się znalazło,ale żaden nie jest na dłuższą metę godny uwagi.-odpowiedziałam.

-Jesteś wybredna, ja nie wiem za kim

-Domyśl się....-powiedziałam i zaśmiałam się.

-Że niby po mnie?-zapytał niedowierzając

-No chyba nie po kominiarzu?-naszą jakże inteligentną rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon. Wytarłam ręce i wzięłam urządzenie z szafki,na którym wyświetliło się zdjęcie Adama.

-Witaj Adasiu-powiedziałam

-Hej słońce, powiedz mi masz może jakieś plany na Poniedziałek Wielkanocny

-Raczej nie,a coś się stało?

-W imieniu rodziców i swoim własnym chciałbym cię zaprosić na obiad. Dawno się nie widzieliśmy także musimy pogadać. Nie wiem 13 ci pasuje?

-Pasuje. Dzięki Adaś za zaproszenie

-Daj spokój, przecież wiesz,że moi rodzice by mi tego nie darowali.

-Przepraszam cię,ale muszę już kończyć do zobaczenia w poniedziałek,a wesołych świąt!-powiedziałam i po usłyszeniu odpowiedzi rozłączyłam się i wróciłam do sałatki jarzynowej.

Prawdziwa miłość to przyjaźń doprawiona namiętnością- Jakub Kochanowski ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz