Rozdział XIII

904 60 6
                                    

Słuchanie anegdot ze swojego życia, którego nie pamiętał było dla Harry'ego co najmniej dziwne. Niby łatwo mu było wyobrazić się w sytuacjach opowiadanych przez Alpharda, jednak ich okoliczności były tak abstrakcyjne, że gdyby nie rozpoznawał w nich swojego charakteru, na pewno nie uwierzyłby w nie. Z jego opowieści wynikało, że się przyjaźnili, co nawiasem mówiąc jako jedna z niewielu rzeczy nie wydawała mu się nienormalna, bo zdążył już poczuć sympatię do tego wesołego, lekko roztrzepanego chłopaka. Podobno całkiem lubił się też z Abraxasem Malfoyem - w co znacznie trudniej było mu uwierzyć! Jeśli wierzyć jednak słowom Alpharda, nie był on tak bardzo podobny do swojego wnuka - oprócz wyglądu, oczywiście.

- A kogo więc powinienem unikać? - rzucił żartobliwie, jednocześnie będąc ciekawym odpowiedzi. Nie oczekiwał jej długo.

- Zdecydowanie Avery'ego. Niemalże przy każdej możliwej okazji skakaliście sobie do gardeł! - krzyknął, udając przerażenie. Harry wybuchnął śmiechem - jeśli była to rodzina Avery'ego, o którym myślał, to wcale nie dziwił się, że nieszczególnie się lubili. - W sumie to nawet nie wiem czemu - mówiąc to wzruszył ramionami i zamyślił się. Po chwili jednak zerknął na Riddle'a. - Hej, Tom, a ty wiesz, o co im poszło?

Zapytany drgnął, jakby wybudzony z jakiegoś głębszego transu i zamrugał kilka razy. Spojrzał na Alpharda, zaraz przerzucając jednak swoje ciężkie spojrzenie na Harry'ego. Przyglądał mu się przez chwilę w ciszy, aż Harry zaczął czuć się nieswojo. Riddle jakby to wyczuwając powrócił do obserwowania przyjaciela ze szkolnych lat, zanim w końcu odpowiedział.

- Nie - rzucił tylko, niekoniecznie szczerze i przekonująco, lecz zanim chłopcy mieliby czas, aby zapytać go o szczegóły zdążył ulotnić się z pokoju, pozostawiając po sobie pełną zaskoczenia ciszę.

W końcu przerwał ją Alphard, wzdychając ciężko i przecierając dłońmi twarz.

- Nie wiedziałem, że to będzie takie ciężkie. - Uniósł wzrok i zawiesił go na chłopcu siedzącym naprzeciwko. - Nie dziwię się wcale Tomowi, że nie chce przy tym być, ale Harry, teraz musisz mnie dokładnie wysłuchać - powiedział, pochylając się i składając przed sobą ręce.

Wspomniany chłopak spiął się nerwowo, niekoniecznie pewny, czy chce cokolwiek usłyszeć. Kiedy Riddle opuścił pokój poczuł się niepewnie, jakby zabrano mu filar, o który mógłby się podtrzymywać i w samotności rzucono na głęboką wodę. Nie wiedział, jak ma zareagować, więc postawił na najbezpieczniejszą metodę - milczenie.

- Harry... Jak już wiesz, znajdujemy się właśnie w środku pętli czasowej - odezwał się Alphard. Nie czuł się komfortowo w roli informatora, ale jeśli był jak na razie jedyną osobą, której chłopak okazywał choćby najmniejsze oznaki zaufania, był gotów się poświęcić. Powziął sobie zadanie przywrócenia im Pottera, więc do tego doprowadzi, za wszelką cenę. - Nie wiem dokładnie kiedy się ona zaczęła, bo kiedy ciebie tutaj nie ma, czas płynie inaczej. I, uprzedzając twoje pytanie, nie wiem dlaczego tak się dzieje. W sumie to nikt nie wie, chyba że Tom. On zna najwięcej szczegółów, ale jak widać, nie ma go z nami. - Wzruszył ramionami. - Nawet zgubiłem rachubę, który raz gościmy cię w naszych czasach.

- Więc było ich tak dużo? - spytał zaskoczony. Spodziewał się, że była to jego druga, może trzecia podróż.

- Oh, może nie od razu dużo, ale na pewno więcej niż szósty raz, może nawet i siódmy? - zastanowił się głośno, szybko jednak porzucając zabłąkaną myśl i skupił się ponownie. - Nie ważne. W każdym razie, zawsze pojawiasz się tutaj po waszej bitwie o Hogwart, to pewnik. Prawdopodobnie w wyniku błędu w działaniu Priori Incantatem wytworzyło się nieuporządkowane zboczenie na linii czasu, co tłumaczyłoby obecność tutaj osób z różnych okresów. Co dziwne, znalazło się tutaj niewiele osób z twojego pokolenia. Tak właściwie, to chyba tylko jedna.

Pętla CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz