Rozdział 21

260 28 39
                                    

Tris

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tris

Tobias patrzy na mnie dziwnie, jakbym na jego oczach zaczęła się co najmniej całować z Tylerem. Nie zawracam sobie tym teraz głowy.

- Jasne - odpowiada Tyler i wstaje. Nie wychodzimy ze stołówki, tylko podchodzimy do ściany. - Coś się stało?

- O co chodzi z Tiffany? - Pytam wprost, a Tyler robi dziwną minę.

- A o co ma chodzić?

- Jesteście razem? - Patrzę na niego w napięciu, a on parska śmiechem.

- Tris, proszę cię. Znam Tiffany od małego i zawsze się nią zajmowałem. Wczoraj Damien o mało co nie wrzucił jej do przepaści.

- Co? - Wytrzeszczam oczy. A to mały dupek.

- Zrezygnował, ale Tiffany bardzo się przestraszyła, więc przyszła do mnie. Na razie zostanie w moim mieszkaniu, żebym mógł mieć na nią oko. Samotna jest lepszym celem, żeby ją zaatakować.

- A już myślałam...

- Że jesteśmy razem? - Nadal się śmieje. - Daj spokój, między mną a nią jest dwadzieścia lat różnicy. To by się nigdy nie udało.

- Wiek to tylko cyfry - wzruszam ramionami.

Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Uspokoiłam się, wiedząc, że nie są razem, ale nawet jeśli... Tyler ma prawo do szczęścia, tak samo jak Tiffany. Ja mam Tobiasa, więc nie powinnam im wchodzić w drogę, nawet jeśli jakaś część mnie nadal kocha Tylera.

- Przestań, to byłoby strasznie dziwne. Kocham Tiff, ale jak młodszą siostrę, którą po prostu lubię się zajmować.

- Jak ona w ogóle trafiła do Agencji? - Zadaję pytanie, nad którym zastanawiałam się już przez dłuższy czas. - Jej rodzice żyją?

Tyler jest wyraźnie zmieszany i coś za długo zastanawia się nad odpowiedzią.

- Z tego co wiem, to żyją - mówi ostrożnie. - Nie wiedzą jedynie, że mają córkę.

- Dlaczego? - Marszczę czoło. - To nienormalne! Na pewno chcieliby wiedzieć!

- Ona też by chciała im powiedzieć, ale ktoś jej zabronił.

- Ty? - Krzywię się.

- Myślisz, że aż tak nisko upadłem? - Obrzuca mnie zimnym spojrzeniem. - Nie.

- To kto?

- Nie mogę ci powiedzieć, Tris, wybacz. Wiedz, że robię wiele, żeby Tiffany była szczęśliwa, mimo tego, że jest pozbawiona rodziców.

- To chore - komentuję tylko.

- Wiem. Ale są sprawy, które nie są takie łatwe, jak się wydają. Wierz mi lub nie, ale nie pozwolę skrzywdzić Tiffany.

Kiedy to mówi, czuję się zazdrosna, choć nie mam najmniejszych powodów. Sam mówił, że nie są razem, ale jednak bardzo się o nią troszczy, ona mi go odbiera...

Jestem głupia. Nie mogę mieć wszystkiego... Tyler nie jest dla mnie. Niech się zajmie Tiffany, skoro ona tego potrzebuje. Nie nadążam za swoimi myślami...

- To dobrze, że ma przy sobie kogoś takiego jak ty - wymuszam uśmiech.

- Też tak sądzę - odpowiada, a jego wzrok wędruje na stół, więc mimowolnie też tam patrzę. Tobias obserwuje nas, a z jego oczu lecą gromy, jakby chciał nas zabić spojrzeniem. Tiffany patrzy na Tylera, to na mnie z nieodgadnionym wyrazem na twarzy, Soffia jest zajęta jedzeniem, a Teddy biega między stołami, szukając ciasta czekoladowego.

- No dobra, to wszystko jasne. Wracamy do stołu? - Proponuję.

- Spoko, bo zaraz padniemy trupem od wzroku Cztery - Tyler parska śmiechem. Też to zauważył.

Siadamy na swoich miejscach, a Tobias od razu mnie obejmuje, jakby chciał oznaczyć swój teren. Coś w stylu „ona jest moja, a ty patrz i podziwiaj". Nie wiem skąd u facetów takie chore podejście.

- Ej, my chyba powinniśmy się już zbierać - do stołu wraca także Teddy i zwraca się do Tiffany. - Trzeba zaklepać sobie zawód, bo jeszcze ten leszcz Damien zawinie mi moją posadę sprzed nosa.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowa szansa (9)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz