Rozdział 23

232 29 31
                                    

Tyler

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tyler

Nagle dziewczyna dotyka językiem mój nos, po czym szybko się odsuwa i zaczyna się dziko śmiać.

- Fuj - wycieram nos o rękaw i rzucam jej mordercze spojrzenie. Ona nadal zwija się ze śmiechu na drugim końcu pomieszczenia.

- Ślina za ślinę - wzrusza ramionami.

- Jak cię dorwę - mówię, zbliżając się do niej powoli, ale dziewczyna znowu piszczy i zaczyna uciekać. Jestem od niej szybszy, więc łapię ją w kuchni. - I co teraz? - Pytam, stojąc przy wejściu. Tiffany nie ma dokąd uciec.

- No nie wiem, możesz mnie ukarać albo ułaskawić - uśmiecha się słodko, myśląc, że mnie tym zmiękczy.

- Nie jestem typem łaskawcy - informuję ją.

- Dla mnie możesz zrobić wyjątek.

Sama do mnie podchodzi i wtula się we mnie jak małpka. Nie mam serca, żeby ją teraz ukarać, więc też ją obejmuję. Za kilka godzin zemszczę się na jej oprawcy, więc mogę jej odpuścić.

- Dobrze, dzisiaj jesteś wolna - mówię i przewracam oczami. Tiffany uśmiecha się i daje mi buziaka w policzek.

- Jesteś kochany - stwierdza.

- Pamiętaj o tym - odwzajemniam uśmiech i gładzę jej policzek. Tiffany jest śliczna, gdy się uśmiecha. Muszę częściej wywoływać u niej radość.

Czuję coś dziwnego. Tiffany jest moją małą, bezbronną dziewczynką, którą zawsze, za wszelką cenę będę chronił. Nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby ją skrzywdzić. Jest na to zdecydowanie za dobra.

- Nigdy o tym nie zapomnę - obiecuję. Odsuwamy się od siebie. Odchrząkuję. - Chyba powinnaś iść już spać.

- A ty?

- Mam jeszcze coś do załatwienia - odpowiadam. Nie chcę jej mówić, że z chłopakami musimy „pogadać" z Damienem. Może później jej powiem, że nie się już czego bać. Mam nadzieję, że tak będzie, chociaż takim jak on długo trzeba tłumaczyć niektóre rzeczy.

- No to dobranoc - uśmiecha się i idzie w kierunku sypialni. Nie mojej... Tak jest chyba lepiej. Mimo, że fajnie było nie budzić się samemu w łóżku, ta sytuacja była zbyt dziwna.

Poza tym, czułem się tak, jakbym zdradzał Tris, chociaż nie jesteśmy przecież razem.

>>>

Kiedy Tiffany już śpi, czekam niecierpliwie w salonie. Zastanawiam się, co powiedzieć temu gnojkowi... chcę, żeby się przestraszył i raz na zawsze odczepił od Tiff.

Kiedy nadchodzi pora, wychodzę z mieszkania. Po chwili spotykam Cztery, Teddy'ego, Uriaha i Zeke'a.

- Wiecie gdzie ten typ chociaż jest? - Pyta Uriah.

- Zawsze o tej porze kręci się po Pire - odpowiada Teddy. - Będzie przechodził niedaleko przepaści, więc tam się spotkamy.

- No to chodźcie - rzucam. Mijamy Nieustraszonych, którzy dopiero zaczynają imprezować. Mój wzrok jest wyjątkowo wyczulony na jedną osobę, ale na razie jej nie dostrzegam.

Stoimy koło przepaści, a ja opieram się o barierkę i patrzę w dół. Gdy myślę o tym, że tam na dnie mogła znaleźć się Tiffany... Przed oczami staje mi straszny obraz - martwe ciało dziewczyny wyłowione z wody...

Zaciskam mocno ręce na barierkach.

- Jest - mówi cicho Teddy.

Odwracam się i widzę chłopaka, który na szczęście jest sam. Cztery patrzy na Zeke'a, po czym oboje ruszają w jego stronę. Rozglądają się, ale nikogo innego nie ma w pobliżu. Obezwładniają go i zaklejają mu usta szeroką taśmą, po czym przenoszą bliżej przepaści. Opieramy go o barierkę. Jeden zły ruch i lecisz, Damien.

- Cześć - witam się z nim, uśmiechając się. - Pewnie zastanawiasz się, co tutaj robisz.

Damien wpatruje się w Teddy'ego, który patrzy na niego z satysfakcją.

- Chcemy porozmawiać - dodaje Uriah.

- O tym, co wypada robić w tej frakcji, a co nie - Cztery mruży oczy, a Zeke rzuca Damienowi rozbawione spojrzenie, które szybko przeradza się zupełnie odmienne.

- W tej frakcji wszyscy jesteśmy rodziną i nie atakujemy się wzajemnie. Kto podnosi rękę na swojego brata lub siostrę, ten nie jest godny nazywać się Nieustraszonym. Nie ma tu miejsca dla takich jak ty, więc jeśli jeszcze raz zaatakujesz kogoś z nas, będziemy czuć się zobowiązani do wymierzenia sprawiedliwości. Wszyscy staną po naszej stronie, cała frakcja cię znienawidzi.

- Więc radzę ci dobrze zapamietać tę lekcję - warczę. - Zrób to jeszcze raz, a sam będziesz pływał na dnie przepaści. Już my tego dopilnujemy - ściągam go z barierki i uderzam pięścią w twarz. Raz, drugi, trzeci, aż chłopaki mnie od niego odciągają.

Pluję mu prosto w twarz, po czym odchodzimy, zostawiając go samego.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowa szansa (9)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz