Rozdział 12

2.6K 276 166
                                    

Perspektywa Marshalla

W końcu postanowiłem postawić bosą stopę na wykładzinie. Rozglądnąłem się niespokojnie po korytarzu, nie dostrzegając jednak żadnej żywej duszy, ruszyłem do przodu. Po nieprzespanej nocy liczyłem na miły i spokojny poranek wraz z kubkiem gorącej kawy na pobudzenie. Niestety moje plany legły w gruzach, gdy wchodząc do kuchni mnóstwo par oczu zawiesiło wzrok na mojej osobie. Goście przerwali rozmowy, zamierając w bezruchu. Otworzyłem szeroko oczy, przełykając ślinę. Kłamstwem by było, gdybym powiedział, że nie wyróżniałem się z tłumu, albowiem tylko ja nadal miałem na sobie piżamę. Spojrzałem na bokserki, drapiąc się po karku. W końcu odchrząknąłem zażenowany. Olać to...

- Dzień dobry... - mruknąłem prawie bezgłośnie, podchodząc do jednego z blatów.

Nikt nawet nie raczył mi odpowiedzieć. Przekląłem w myśli. Czy uważali mnie za gorszego? Prędko nalałem sobie kawy z ekspresu, aby mieć to już za sobą i zaszyć się w sypialni.

On nie chciał, abym całował go w taki sposób... Stwierdził, że to zbyt intymne... a to dopiero pocałunek! Jejku, nie sądziłem, że będzie tak trudno! A co jeśli będę chciał zrobić krok dalej? To również będzie zbyt intyme? No oczywiście, że będzie! Nawet bardziej! Ale czy nie o to właśnie chodzi w całej tej naszej relacji?!

- Książę już wstał? - dobiegło do mnie pytanie.

Przystanąłem, po czym odwróciłem się w stronę mężczyzny, który mierzył mnie spojrzeniem od stóp do głowy. Siedzące z nim kobiety zdawały się karcić go spojrzeniem spod długich, malowanych rzęs.

- Skąd miałbym to wiedzieć? - spytałem, upijając jeden łyk kawy.

Tak... Wiedziałbym, gdyby nie wygonił mnie z pokoju. Gdyby to wszystko nie było zbyt intymne...

- Skoro książę tak długo wczoraj wyczekiwał twojego przyjścia... Musisz być dla niego kimś ważnym... Myślałem, że może wiesz...

- Nie jestem nikim ważnym - oznajmiłem, opierając się o blat. - Jestem zwykłym człowiekiem...

- Jesteś wampirem... A wszyscy wiemy, że pochodzicie z Nocosfery... - brunet wzdrygnął się. - Książę dużo ryzykował, wpuszczając cię do zamku...

- Spokojnie, jestem łagodny jak baranek - prychnąłem, kierując się do wyjścia.

- Jak się poznaliście?

Przystanąłem gwałtownie na jego pytanie, zamierając.

Perspektywa Gumballa

Długo ze sobą walczyłem, ale w końcu postanowiłem wychylić głowę na korytarz. Za zakrętem zniknęła właśnie głowa którejś z pokojówek. Ostrożnie wysunąłem się z pokoju, po czym zamknąłem za sobą drzwi. Poranna kawa dobrze mi zrobi, zwłaszcza, że nie przespałem ani jednej godziny. A wszystko przez niego! Nie będę się okłamywać, mówiąc, że jego bliskość nie sprawia mi przyjemności. Ale przecież nie o to w tym wszystkich chodziło! Miał się odkochać, a jak na razie nasze relacje są jeszcze bardziej powikłane! To był głębszy pocałunek... Ja nawet mu nie pozwoliłem, a i tak to zrobił! Tak nie można! Gdybym tego wczoraj nie przerwał, zapewne doszłoby do tego, że niemiłosiernie bym się podniecił... a nie wiadomo jakie kroki w związku z tym podjąłby Marshall...

A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz