Elena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Claire
Miała wrażenie, że wujek Gabriel był podminowany. Nie była pewna, czy jej podejrzenia są słuszne, tym bardziej, że jak zwykle zachowywał się w znajomy, czarujący sposób, ale już od dłuższego czasu przeczuwała, że tak właśnie jest. Było coś takiego w jego tonie, co jednoznacznie dawało Claire do zrozumienia, że atmosfera w domu jest napięta. Mogła tylko zgadywać, czy miało to związek z Sage'm, czy Isabeau, ale coś zdecydowanie było na rzeczy.
Wciąż miała do siebie pretensje o to, że w dość osobliwy sposób zareagowała na widok kogoś, kto jej mama traktowała jak przyjaciela, ale co innego mogła zrobić na widok nieznajomego wampira o krwistoczerwonych oczach? Sage miał w sobie coś takiego, co niezmiennie wzbudzało niepokój, choć on sam okazał się czarujący i przez całą wizytę raz po raz wytrącał ją z równowagi kolejnymi komplementami. Nie przywykła do słuchania takich słów, choć wampirowi wydawało się to nie przeszkadzać, zresztą tak jak i Gabrielowi, który w przeszłości wielokrotnie wprawiał ją w konsternację tym, co z jego perspektywy musiało być naturalne. Chyba powinna być zachwycona możliwością poznania jakichkolwiek mężczyzn z ginącej już rasy dżentelmenów, ale... mimo wszystko czuła się w takiej sytuacji dziwnie.
Jakkolwiek by nie było, od chwili powrotu Sage'a coś się zmieniło, chociaż nie potrafiła tego sprecyzować. Mama była zachwycona, choć naturalnie przemilczała kwestię tego, że wampir mógł pojawić się w domu pod nieobecność Gabriela. Słuchała o tym, dlaczego tak jest i w jakiś pokrętny sposób doskonale rozumiała postępowanie wujka, o którym zawsze wiedziała, że był zdecydowanie zbyt dumny. Nie znała sytuacji, a tym bardziej nie miała pojęcia, jak pół-wampir musiał zareagować na kogokolwiek z przeszłości, ale zachowanie mamy wydawało się dość jednoznaczne. Tak czy inaczej podejrzewała, że reakcja Gabriela mogłaby być dość osobliwa, przez co bezpiecznie wolała założyć, że Sage przynajmniej w najbliższym czasie nie miał pojawić się w okolicy.
Miała mieszane uczucia co do samych przenosin na drugi kraniec Seattle, ale nie mogła zaprzeczyć, ze spokój jej odpowiadał. W domu Cullenów działo się na raz tyle rzeczy, że momentami ledwo była w stanie nadążyć. Co więcej, z tego, co wiedziała, teraz pojawili się jeszcze goście, którzy dodatkowo skomplikowali sytuację. Z tego, co się orientowała, sprawa dotyczyła przede wszystkim Eleny, jednak nie znała szczegółów, bardziej skoncentrowana na tym, co działo się wokół niej. Renesmee przez większość czasu zamartwiła się o Jocelyne, przez co również chodziła przybita, więc trzymanie się z daleka od problemów Cullenów stanowiło dość marne pocieszenie. Był jeszcze Damien, który pojawiał się i znikał, regularnie spotykając się z Liz, więc ostatecznie tak czy inaczej nie mogła cieszyć się towarzystwem.
A jakby tego było mało, chyba zaczynała żałować tego, że w ostatnim czasie nie miała okazji do tego, żeby spotkać się z Sethem.
Te myśli były dziwne, przynajmniej z jej perspektywy, jednak chyba naprawdę tego chciała. Nie sądziła nawet, że będzie do tego zdolna, zwłaszcza po tym, co chciał zrobić Brian, a jednak wszystko w niej aż rwało się do tego, żeby spróbować porozmawiać z Clearwaterem. Nie miała pojęcia, co takiego chłopak miał w sobie, ale czuła się przy nim swobodnie. Wciąż nie miała pewności, czy zbytnio nie pośpieszyła się z wyznaniami, podczas ostatniego spotkania, ale musiała przyznać, że odkąd wyjaśniła mu to, dlaczego budowała pomiędzy nimi mur, wszystko wydawało się być prostsze. Teraz również zapragnęła nie tyle mu się zwierzyć, co utwierdzić się w przekonaniu, że idiotyczne zachowanie Briana niczego nie zmieniało. Nie chciała po raz kolejny wrócić do punktu wyjścia, na dodatek z powodu człowieka, tym bardziej, że niewiele z samej imprezy zapamiętała. Było inaczej niż wtedy, gdy zaatakowały ją wilkołaki, być może dlatego, że były Eleny pozostawał zwykłym dzieciakiem albo po prostu przez narkotyk, który sprawił, że przywołanie poszczególnych szczegółów przypominało trochę pogoń za snem, który już dawno ulotnił się z jej umysłu.