Maraton
4/4
- Blaise przestań się tak trząść! - warknął Malfoy, który sam wyglądał jakby miał zaraz zejść z tego świata.
- Kiedy nie mogę! - odparł Zabini - ona wyglądała strasznie...
- Przestań już! - Draco zatkał uszy nie chcąc słuchać słów przyjaciela.
- Dobra chopcy, nie wiem po co to spotkanie o tej porze, ale patrząc na wasz stan nawet nie mogę się gniewać. Więc zgaduje, że to coś poważnego - powiedziała Pansy wchodząc razem z Astorią do starej klasy od eliksirów, którą niegdyś odnaleźli wraz z Hermioną.
- Wszystko powiemy jak reszta dojdzie, bo na pewno nie będę tego mówił dwa razy.
Kilka chwil później, gdy do klasy dotarli Theodor i Ginny, która koniec końców została we wszytko wtajemniczona, ślizgoni opowiedzieli o zdarzeniu sprzed paru dziesięciu minut.
- Och Merlinie. To musiało być okropne - skomentowała Ginny przysiadając obok Blaise'a, który odruchowo wtulił się w jej rękę.
- On tak robi kiedy jest zdenerwowany. Nie bój się Gin - uspokoiła Astoria widząc zakłopotanie na twarzy gryfonki.
- A jeśli Pottera spotkało to samo? - zapytał nagle Theodor. Nikt nie spodziewał się wcześniej, że czarnooki zechce cokolwiek powiedzieć, ze względu na jego kłopoty w raju. Bo choć Pansy mu wybaczyła miedzy nimi wciąż pozostawała aura niepewności. Oboje bali się otwarcie okazywać swoje uczucia, mimo iż ujawnili już co do siebie czują. Ale jak wiadomo pod wpływem emocji, mówi się różne rzeczy, a kiedy adrenalina opada... Cóż... robi się niezręcznie.
- Nie - odpowiedziała twardo Weasley - Gdyby nawet, to widziałbym gdzie jest na mapie. A jego tam po prostu nie ma. Czyli nie znajduje się na terenie Hogwartu.
- No dobra. Czyli Pottera odstawiamy na razie na bok. A Hermiona? Coś wiadomo na temat trucizny? Jakieś podejrzenia odnośnie, kto mógł ją otruć? Nietypowe zachowania jakichś uczniów, odkąd jest głośno o jej stanie? - zadał serię pytań Nott.
- W sumie... Ja coś mam, jak tak zadawałeś te pytania. Rzeczywiście zauważyłem coś nietypowego. Dzisiaj. Jak miałem pobiec do Pomefry, gdy byłem już pod Skrzydłem zauważyłem kątem oka jakąś dziewczynę znikającą za rogiem.
- Jakie to oczywiste! Czemu wcześniej na to nie wpadłem! - zatriumfował Draco - Czy to nie dziwny przypadek, że jakaś tam trucizna, raz podana wzmacnia swoją siłę niemal pięciokrotnie ponad tydzień po podaniu i tydzień po wielu odtrutkach?
- Nie chce cię zawieść Smoku, ale owszem. Istnieją takie - szepnął Theo.
- No tak, ale skoro to był uczeń, to raczej marne szanse by zdobył taką truciznę, lub nawet sam uwarzył, prawda?
- No prawda...
- Więc jedyny sposób by trucizna zadziałała tak jak działa na Hermionie to...
- Regularne podawanie porcji! Malfoy to genialne! - krzyknął podekscytowany Theodor.
- Czyli ta dziewczyna, którą widział Blaise... To ona musi być trucicielką - zauważyła Pansy - To okropne.
- Nie martw się Pan... Jak tylko znajdę tą lafiryndę co tak urządziła moją Herm to do końca życia będzie się bała chociażby gotującej się wody.
- Aleś ty kochany Draco - rozmarzyła się Astoria.
- Co? - zapytał z pretensją błękitnooki.
- Nazwałeś Mionę twoją! Czyli ci na niej zależy!
CZYTASZ
Definition of Life || Dramione
FanfictionDramione 2 część Great Flame is Born from a Small Spark