Elena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Elena
Nie przypominała sobie, żeby zasypiała, ale to nie miało największego znaczenia. Wiedziała, że w którymś momencie zamknęła oczy, rozluźniając się w ramionach Rafaela i czując prawie tak, jak podczas ich wspólnej nocy w Forks, kiedy nocowali w dawnym domu jej rodziny. Czuła ciepło ciała demona i to wystarczyło, żeby poczuła się bezpieczna, przez większość czasu skupiając się przede wszystkim na tym, że mógłby być obok; nic więcej nie potrzebowała, żeby zacząć odczuwać spełnienie, skoncentrowana przede wszystkim na wzajemnej bliskości i... normalności, bo tej już od dłuższego czasu nie doświadczał na co dzień.
Co jakiś czas odzyskiwała świadomość na tyle, by zrozumieć to, iż demon mógłby jej się przypatrywać. Czuła na sobie przenikliwe spojrzenie pary lśniących, niebieskich oczu, chociaż w żaden sposób nie potrafiła samej sobie wytłumaczyć tego, co wyjątkowo mógłby w niej widzieć. W porządku, zawsze lubiła, kiedy mężczyźni okazywali pożądanie; chciała być podziwiana, wyjątkowa i tak doskonała, jak tylko byłoby to możliwe. Kto jak kto, ale Elena uwielbiała, kiedy ktoś okazywał zainteresowanie jej osobą, na dodatek w sposób, który nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości co do okazywanych jej emocji. Nawet zabiegi Elliotta były na swój sposób przyjemne, przynajmniej jeśli chodziło o kwestię tego, że mogłaby wzbudzać w nim zachwyt. To było dla niej naturalne, prawie jak oddychanie, chociaż podejrzewała, że Rafa uznałby taki tok rozumowania za pusty – tak zresztą było.
Wszystko zmieniało się, kiedy w grę wchodziła jego osoba. Gdy byli razem, pragnęła czegoś więcej – uwagi w sensie zupełnie innym, aniżeli ta, której dotychczas wymagała od mężczyzn. Z nim było inaczej, a Elena doszła do wniosku, że w którymś momencie zaczęła wymagać o wiele więcej od siebie samej, niż od swojego towarzysza. Sądziła, że chyba właśnie o to chodziło w miłości, o której słyszała dotychczas; to dlatego tak wiele razy słyszała, że nie ma w niej miejsca na egoizm, chociaż wcale nie była pewna, czy sprawy w tym wypadku są aż takie proste. Gdyby tak było, pewnie bez cienia wahania pozwoliłaby na to, żeby ryzykował życie podczas kolejnych spotkań z królową, nie przejmując się tym, że w jakikolwiek sposób mogłaby go stracić. Nie miała pojęcia czy to dobrze, czy może wręcz przeciwnie, ale jedno wydawało jej się oczywiste: jak długo Rafael trwał przy stwierdzeniu, że wciąż ją kocha, tak długo zamierzała robić wszystko, byleby móc o niego walczyć.
A może nawet więcej, chociaż nie miała pewności, czy demon byłby szczególnie zadowolony z impulsywnej dziewczyny, która za wszelką cenę próbowałaby zatrzymać go przy sobie.
Wyczuła ruch u swojego boku, a chwilę później coś delikatnie musnęło jej ramię. Zadrżała niekontrolowanie, po czym instynktownie przesunęła się bliżej, chcąc do minimum zniwelować dzielący ich dystans. Wtuliła się w jego tors, po cichu licząc na to, że się nie odsunie, co zresztą ostatecznie okazało się prawdziwe. Zachęcona, ostrożnie uniosła głowę, niby to przypadkowo dążąc do tego, żeby móc musnąć wargami jego usta. Usłyszała parsknięcie, a potem jednak doczekała się pocałunku, co wytrąciło ją z równowagi w stopniu, którego zdecydowanie się nie spodziewała. Wciąż czuła się dziwnie z tym, że Rafael mógłby okazać się do tego stopnia... ludzki, choć nie mogła zaprzeczyć, że zdarzało się to coraz częściej. Co prawda to nie oznaczało, że nagle przestał być śmiertelnie niebezpieczny, ale z drugiej strony...