Rozdział VII - ,,Układy Ślizgońsko-Gryfońskie"

2.6K 150 18
                                    

Severus Snape wszedł do roześmianej klasy niezwykle szybkim tempem zamykając skinieniem różdżki wszystkie okiennice. Rozsunął białą płachtę materiału mierząc nas wzrokiem.

-Otwórzcie na stronie 394. - powiedział lodowatym głosem zmierzając w stronę rzutnika.

-Przepraszam. - nieśmiało powiedział Harry. - gdzie jest profesor Lupin?

-Aktualnie wasz profesor jest niezdolny do prowadzenia lekcji. - rzucił z przekąsem i wrócił do podręcznika.

-Wilkołaki?! -ktoś krzyknął na całą klasę.

-Podaj mi podręcznik. - mruknęłam do Harry'ego i pospiesznie otworzyłam tą stronę.

-Profesorze! Wilkołaki miały być na następnej lekcji! - Hermiona zaprotestowała obok mnie. A wydawało mi się, że siadałam sama.

-A ona tu skąd ? - Ron przed nami obrócił się i wybałuszył oczy.

-CISZA! - Snape krzyknął na nas i uderzył pięścią w biurko. - Gryffindor traci 20 punktów i jeśli usłyszę jeszcze raz jakiekolwiek słowo czy głośniejsze westchnienie to napiszecie pracę na 3 rolki pergaminu na temat wilkołaków. Jasne?

Kiedy odpowiedziała mu cisza to  odwrócił się do nas tyłem. Chodził po klasie i prowadził swój nudny wykładzik. 

Zmartwiłam się bardzo brakiem profesora Lupina na zajęciach, ponieważ dziś miałam udać się do niego po lekcjach zgodnie z umową. 

Czyżby się rozchorował? Nie, to raczej niemożliwe. Jeszcze wczoraj Fred i George narzekali na to, że zadał im zadanie na jedną rolkę pergaminu,  a z ich opowieści wynikało, że raczej nie był chory. 

Zaraz jednak przypomniałam sobie sytuację, kiedy wracałam wczoraj w nocy z Harrym z nocnej wędrówki po eliksir wielosokowy. Spotkaliśmy wtedy Lupina, który wracał skądś. Może był na spacerze? Ale co robił w środku nocy na spacerze? Czy była to jakaś wyjątkowa pora?

Starałam sobie przypomnieć wszystkie astronomiczne ciekawostki, może deszcz meteorytów? 

Jednak jedyne co mi przyszło do głowy to zbliżająca się pełnia. Dobrze pamiętam rozmyślania mojego taty nad tym czy jest sens wstawania w środku nocy w pełnię aby zerwać jakąś tam roślinę. Wątpię jednak aby wędrówka profesora Lupina była powiązana z pełnią księżyca. 

Wątpię też aby ojciec powiedział mi o co chodzi. 


Ze zdziwieniem zauważyłam, że jest już koniec lekcji. Ze wstydem przyznałam też, że nie wyniosłam nic z tej lekcji, ponieważ moje myśli biegły zupełnie innym torem niż wykład o wilkołakach. 

Szarpnięcie Harry'ego za ramię przywróciło mnie do realnego świata i zaczęłam szybciej zabierać książki z ławki. 

-Co teraz mamy? - spytałam Hermiony, kiedy zrównałam z nią już krok.

-Przerwę na obiad. Nie dziwi was nieobecność Lupina skoro wczoraj był jeszcze w pełni sił?

-Trochę. - mruknęłam. - może ma jakieś inne sprawy do załatwienia.

-Słyszeliście Snape'a powiedział, że nie jest w stanie prowadzić lekcji.

-Może powinniśmy do niego zajrzeć? - spytał Harry, a ja uznałam, że to dość fatalny pomysł. Skoro nie mógł dziś poprowadzić zajęć to znaczy, że naprawdę ma coś ważnego na głowie albo jest chory, czyż nie?

-Alex, masz dziś z nim zajęcia prawda? - przytaknęłam potwierdzająco na pytanie Hermiony, lecz zaraz dodałam. 

-Nie dostałam na razie od niego żadnego listu i w zasadzie to nie wiem czy powinnam tam iść. 

Madame Snape | córka Snape'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz