Dwieście dziewięćdziesiąt siedem

17 3 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Aldero zaklął, po czym błyskawicznie przemieścił się, zrzucając z siebie niespodziewanego przeciwnika. Claire miała ochotę zaprotestować, kiedy zauważyła, że jej kuzyn porusza się z charakterystyczną dla wampira prędkości, jednak nie miała po temu okazji. Chłopak zdążył poderwać się na równe nogi, prostując niczym struna i przybierając pozycję obronną.

– Co do...? – zaczął, ale ostatecznie zamilkł, z góry spoglądając na wciąż leżącego na ziemi dzieciaka.

Okazało się, że mieli do czynienia z ludzkim nastolatkiem, a przynajmniej takie wrażenie odniosła Claire, kiedy uważniej mu się przyjrzał. Chłopak miał ciemne włosy, zielone oczy, poza tym – co już wcześniej zwróciło jej uwagę – był wysoki i szczupły, przez co próba walki z nim wydawała się co najmniej śmieszna. Dla pewności przesunęła się bliżej Aldero, chwytając kuzyna za ramię, żeby przypadkiem coś głupiego nie przyszło mu do głowy, tym bardziej, że nieznajomy chłopak zdecydowanie nie wyglądał na chętnego do dalszej walki.

Uwagę Claire przykuła jeszcze jedna postać, która najpierw przystanęła w progu ośrodka, a ostatecznie w popłochu cofnęła się o krok. Pomimo ciemności była w stanie zauważyć jeszcze jednego dzieciaka, tym razem niskiego rudzielca, który z jakiegoś powodu skojarzył jej się z Elliottem, chociaż na pierwszy rzut oka wydawał się dużo sympatyczniejszy. W tamtej chwili dotarło do niej, że to musieli być inni uczestnicy projektu; byli o wiele za młodzi na pracowników, jeśli zaś chodziło o ewentualną ochronę... Cóż, może się nie znała, ale zdecydowanie nie w ten sposób zachowywały się osoby, które wynajęto do pilnowania jakiegokolwiek przybytku.

Usłyszała jęk, a chwilę później pierwszy z chłopców – ten, który zaatakował Aldero – z trudem dźwignął się na kolana. Zauważyła, że trzymał się za bok, co uświadomiło jej, że wampir jednak musiał zdążyć go znokautować, w mniej lub bardziej świadomy sposób.

– O rany... – wyrwało mu się. Spojrzał na nią, na bliźniaków, a ostatecznie na Setha i w tamtej chwili gwałtownie pobladł, wyraźnie wytrącony z równowagi. Otworzyła usta, gotowa pośpieszyć z jakimikolwiek, nawet najbardziej żałosnymi wyjaśnieniami, nim jednak podjęła decyzję, chłopak powiedział ostatnią rzecz, którą spodziewała się usłyszeć: – Jesteście tutaj dla Joce, prawda?

Powiedzieć, że była zaskoczona, okazałoby się niedopowiedzeniem. W pierwszym odruchu zamarła, zdolna wyłącznie do tego, żeby spojrzeć na kuzynów, ci jednak wydawali się równie oszołomieni. Ostatecznie to Aldero zdołał się odezwać, co prawda bez złośliwości czy otwartej wrogości, ale jego głos i tak wydał się Claire niepokojący.

– Gdzie jest Jocelyne?

Pytany chłopak parsknął pozbawionym wesołości śmiechem.

– Sam bym chciał to wiedzieć – oznajmił i zawahał się na moment. – Tak swoją drogą, jestem Dallas. Nie wiem, czy to Joce was tutaj ściągnęła, ale...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz