Elena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jocelyne
Las był cichy i spokojny, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Być może miało to związek ze wszechogarniającym, towarzyszącym jej na każdym kroku zmęczeniem, ale nie była w stanie wyczuć czyjejkolwiek obecności – żadnych zwierząt, chociaż niezależnie od pory, gęstwina zwykle aż tętniła życiem. Demony, pomyślała, ale nie miała pewności, czy to faktycznie miało związek, zresztą myślenie przychodziło Jocelyne z coraz większym trudem.
Wszyscy milczeli, ale to wydało jej się właściwe, nawet pomimo tego, że w panującej ciszy było coś niepokojącego. W duchu odliczała kolejne kroki, próbując określić, jak daleko od samochodu się znajdowali, skoro w grę wchodziło przejście mniej więcej kilometra. Tyle przynajmniej zrozumiała w pośpiesznej wymianie zdań kuzynów, którzy tłumaczyli się tym, że bezpieczniej było zaparkować w znacznej odległości od ośrodka. Chociaż nie miała pewności, była gotowa przysiąc, że ten pomysł nie należał ani do Aldero, ani do Cammy'ego, ale do Claire, bo ta od zawsze miała skłonność do tego, żeby myśleć praktycznie. Teraz również milczała, jak gdyby nigdy nic idąc u boku wciąż przemienionego Setha i raz po raz jakby od niechcenia muskając palcami jasną sierść wilka. Wydawała się zamyślona i wciąż bardzo niepewna, ale wszystko wskazywało na to, że zdążyła już przywyknąć do bliskości dotychczas przerażającego ją zwierzęcia.
To chyba dobrze... Chociaż wujek się nie ucieszy, pomyślała mimochodem i prawie udało jej się uśmiechnąć. Zaraz po tym pomyślała o własnym ojcu, bezwiednie przenosząc spojrzenie na Dallasa. Chłopak nie odezwał się do niej od momentu, w którym opuścili teren ośrodka, Jocelyne zaś była gotowa przysiąc, że był na nią zły. Sama również miała do siebie pretensje, bo gdyby nie dała się zwieść, żadne z nich nie ryzykowałoby życia w walce z demonami. Wciąż czuła ból niemalże przy każdym kroku, ale łatwo było jej go ignorować; zmęczenie robiło swoje, sprawiając, że czuła się otępiała, stopniowo dochodząc do wniosku, że tak naprawdę jest jej wszystko jedno, również jeśli chodziło o uczucia. I tak mieli mieć jeszcze dość czasu, żeby porozmawiać, zwłaszcza teraz, kiedy Dallas właściwie nie miał gdzie się podziać. Nie rozmawiali o tym, ale miała wrażenie, że wcale nie śpieszyło mu się, żeby próbować kontaktować się z rodziną, co dotychczas wydawało jej się naturalne, jednak po rozmowie z Ronem... Zamierzała przekonać go do tego, żeby przynajmniej spróbował, tym bardziej, że w grę wciąż wchodziła możliwość tego, że został oszukany w dokładnie ten sam sposób, który próbowano zastosować na niej. Z drugiej strony podejrzewała, że znał swoich bliskich na tyle dobrze, by być w stanie zorientować się, gdyby ktokolwiek kłamał mu na temat ich reakcji, ale mimo wszystko...
Och, to nie miało znaczenia. Przynajmniej nie dla niej, bo cokolwiek nie miałoby miejsca, mógł liczyć na nią. Nie zamierzała pozwolić na to, żeby został na lodzie, aż nazbyt pewna tego, że pod tym względem mogła liczyć na swoją rodzinę. Dallas był dla niej ważny; troszczył ją, ocalił i twierdził, że się zakochał. Co więcej, teraz była pewna, że odwzajemnia to uczucie, więc tym bardziej zamierzała zrobić wszystko, byleby mu pomóc. Chociaż to mogło okazać się ryzykowne, zwłaszcza teraz nie wyobrażała sobie tego, żeby nie spróbowali bycia razem – tak po prostu, bez ciągłego zastanawiania się nad tym, co może się wydarzyć, jeśli nie podejmą jakiejś sensownej decyzji względem pozostania albo ucieczki z ośrodka. Potrzebowali czasu na dojście do siebie, uporządkowanie tego wszystkiego, a później – przy odrobinie szczęścia i cierpliwości – próby odnalezienia informacji o zdolnościach, którymi każde z nich dysponowało. Zwłaszcza ona musiała to zrobić, jednak i to mogło na razie poczekać, skoro...