Jocelyne
Mocniej zacisnęła powieki, bojąc się rozejrzeć dookoła. Czuła, że wszystkie spojrzenia jak na zawołanie skoncentrowały się na niej i to wystarczyło, żeby poczuła się nieswojo. W tamtej chwili zaczęła żałować, że nie potrafi stać się niewidzialna, tak jak Cameron, który ot tak był w stanie zniknąć wszystkim z oczu, jeśli akurat takie było jego życzenie. Ta umiejętność była prawdziwym błogosławieństwem, zwłaszcza w stresujących sytuacjach, a takich w ostatnim czasie jej nie brakowało.
Nie patrzcie tak na mnie!, pomyślała w panice, jeszcze mocniej zaciskając powieki. Była świadoma zarówno przenikliwych spojrzeń, jak i bliskości kucającego przy niej Gabriela. Dłonie taty wciąż ułożone były na jej policzkach, dzięki czemu bez trudu zorientowała się, że nieśmiertelny zesztywniał. To sprawiło, że z miejsca zrobiło jej się słabo, chociaż tym razem przynajmniej nie straciła przytomności. Mimowolnie zaczęła szybciej oddychać, choć zdawała sobie sprawę z tego, że spazmatyczne chwytanie powietrza nie ułatwi jej zachowania jasności umysłu.
– Co... takiego? – usłyszała w końcu i z jakiegoś powodu zrobiło jej się jeszcze bardziej zimno. Cos w tonie Gabriela skutecznie przyprawiło ją o dreszcze i choć zdawała sobie sprawę z tego, że tata jej nie skrzywdzi, zastygła w bezruchu, podświadomie wyczekując wybuchu gniewu albo... – Joce... Jocelyne, popatrz na mnie – dodał pospiesznie, a jego głos złagodniał.
W pierwszym odruchu zapragnęła potrząsnąć głową, chcąc jak najszybciej zaprotestować i jakkolwiek ewakuować się z tego miejsca, ale nie była w stanie się ruszyć. Mogła co najwyżej tkwić w miejscu i czekać na rozwój wypadków, kiedy to...
Dłonie Gabriela bardziej stanowczo otoczyły jej twarz, niejako zmuszając ją do tego, żeby uniosła głowę. Dopiero kiedy poczuła wilgoć na policzkach, a tata otarł jej łzy, uprzytomniła sobie, że jednak się popłakała.
– Joce, spójrz na mnie – powtórzył i tym razem musiała mu ulec.
Sama nie była pewna, czego tak naprawdę się spodziewała. Kiedy w końcu zamrugała i otworzyła oczy, przekonała się, że Gabriel wciąż kucał przy kanapie, niejako trzymając ją w ramionach. Pobladł, co w jego przypadku było trudne d zauważenia, skoro zawsze miał jasną karnację. Mimo wszystko nie wyglądał na złego, przede wszystkim zaniepokojony. Miała wrażenie, że wciąż nie docierało do niego to, co powiedziała, co zresztą wcale nie było dziwne.
Napięła mięśnie, mimo wszystko nie będąc w stanie tak po prostu rozejrzeć się dookoła. Czuła, że wszyscy na nią patrzą, ale usiłowała o tym nie myśleć, raz po raz powtarzając sobie, że wszystko jest w porządku. Miała wrażenie, że oszukuje samą siebie, ale i tego zdecydowała się nie roztrząsać, w zamian próbując skupić się na czymkolwiek innym.
– I to jest właśnie jedna z tych komplikacji o których mówiliśmy – odezwał się Aldero. Chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe, poczuła wdzięczność względem kuzyna za to, że się odezwał. – Nie byłem pewien, czy dobrze zrozumiałem to, co usłyszeliśmy między Puszkiem a demonami, ale...
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...