53 Drugi Dar

235 12 0
                                    

Do końca roku szkolnego Erika zastanawiała się jak poradzić sobie z pierścieniem. Odczuwała także jak bardzo odsunęła się od Dracona ostatnimi czasy. Przy jej boku został teraz jedynie Edgar i Erno, choć w rzeczywistości mogła polegać na sobie i na Snape'ie.

Wyraźnie zmęczona szukaniem wskazówek w Kołysance po nocach szła na ceremonie zakończenia roku. Wszyscy dookoła wydawali się o wiele żywsi od niej. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Rany zaczęły się zabliźniać.

Usiadła przy swoim stałym miejscu a obok niej Edgar wraz z Draco. Siedząc tak między nimi w ciszy czuła dyskomfort. W dodatku Pansy cały czas patrzyła na blondyna dziwnym wzrokiem i uśmiechem. Kiedy jednak patrzyła na Erike unosiła dumnie głowę jakby czuła się lepsza od niej pod każdym względem. Nie chciało jej się nawet zwrócić jej uwagi, tylko dalej dziobała w talerzu widelcem zamykając co jakiś czas oczy.

             - Spałaś w ogóle ostatnio? Wyglądasz fatalnie - spytał lekko zmartwiony Brown. Spojrzała na niego przecierając zmęczona oczy. 

             - Wyglądam aż tak źle? Hm, to pewnie dlatego Parkinson tak krzywo na mnie patrzy. Świnia jedna - mruknęła ziewając na co Edgar o mało co nie oblał się sokiem ze śmiechu. Malfoy siedział dalej cicho co jakiś czas zerkając na Erike. Ciemnowłosy objął ją ramieniem z szerokim uśmiechem. 

               - Wiesz co? Zawsze zastanawiała mnie jedna rzecz, Racsess - zaczął patrząc na nią i zjadając jej ciasto spod nosa. Po chwili ściągnął swoje okulary i założył je dziewczynie o mało co nie wybijając jej oka. Od jego wady aż zakręciło jej się w głowie.

                - O kolego, czemu nie wypijesz eliksiru na wzrok? - spytała drgając do tyłu i mrugając jak wściekła. Przyjżał jej się śmiejąc się cicho. 

                - Bo mi w nich do twarzy. Tobie też. Wyglądasz teraz o wiele lepiej nawet z tym zmęczeniem wypisanym na twarzy - odparł poprawiając jej swoje okulary na nosie. Dopiero teraz od tylu dni na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. 

                - Moim zdaniem nawet bez tych okularów a z worami pod oczami wygląda dobrze - wtrącił się Draco nie mogąc znieść faktu, że Ed potrafi pocieszyć ją lepiej od niego. Jednak kiedy skrzyżowały się jego spojrzenia z Eriką cała pewność wyparowała z niego jak powietrze z balona. Odwrócił wzrok na swój talerz tak samo jak jasnowłosa oddając okulary swojemu drugiemu przyjacielowi. Ponownie zapanowała cisza.

                 - Więc... Jedziesz na wakacje do Snape'a? - zaczął nowy temat ciemnowłosy ślizgon. 

                - Tak... Ten fakt się nie zmienia - mruknęła smętnie zerkając kątem oka na blondyna. Westchnęła po chwili nie wiedząc co ze sobą zrobić w tym momencie. Nagle jakby ją olśniło. - Niezmienny fakt... "Ja ci go wykradłam i szmaradgowemu panu dałam"... No tak! - mówiła sama do siebie doznając szoku. Już wiedziała co musi zrobić.

Skierowała się do wyjścia oznajmiając, że musi wyjść do toalety. Miała już w głowie bardzo spontaniczny plan. Wiedziała, że jeżeli nie zrealizuje go teraz nie będzie miała następnej szansy. Ruszyła w stronę gabinetu dyrektorskiego, gdzie zostawiony był pierścień. Znając jego położenie trafia tam bez problemu. Musiała działać szybko.

Znalazła pierścień w biurku dyrektora zawinięty w jakąś szmatkę. Wyciągnęła go chowając w kieszeni szaty. Słyszała i nawet była w chacie Gauntów kiedy była młoda. Była to nawiedzone miejsce, które bardzo chciała zobaczyć, więc jej rodzice ją tam zabrali. Musiała sobie po prostu przypomnieć to miejsce i przenieść się tam.

Przypomniała sobie Little Hangleton i po chwili postanowiła się tam przeteleportować. Wiedziała, że niedaleko stoi cmentarz na którym został pochowany właściciel pierścienia. 

                     - Erno? - szepnęła czując ciężar na ramieniu. Stworzenie było z nią tutaj  co uspokoiło ją odrobinę. Trafnie przeniosła się pod dom, gdzie zaczęła rozglądać się za cmentarzem.

Nie było tutaj zbyt dużego ruchu, co ułatwiało jej sprawę, ale jednocześnie to miejsce sprawiało na jej ciele ogromne ciarki. Szła wolno nie zwracając na siebie uwagi. Na cmentarzu zaczęa szukać nazwy na nagrobku.

Wtedy to zobaczyła. Skromny pomnik na którym wyryte było nazwisko i imię właściciela pierścienia. Wyjęła go z kieszeni i ułożyła na wypisanych literach. Zaczęła w myślach mówić do zmarłego, że oddaję mu jego własność.

Poczuła pewnego rodzaju równowagę i spokój kiedy tak rozmawiała telepatrycznie z duchem. Powiedziała w skrucie o swojej misji, po czym z klejnotu zaczęły iskrzeć zielone płomienie, które wleciały w nią tak samo jak te z Komnaty Tajemnic. 

                      - Już zacząłem myśleć, że nie dasz rady mi go ukraść - usłyszała za sobą. Pisnęła wystarszona odwracając się za siebie. Tuż obok niej stał Albus. Zawinęła pierścień w materiał oddając go ostrożnie dyrektorowi. 

                      - W przepowiedni chodziło o pana. Zorientowałam się, że to ostatnia szansa na... Wypełnienie słów - odpowiedziała patrząc na nagrobek i na profesora. 

                     - Nie mogłem ci powiedzieć o co chodzi w wyroczni, ponieważ wtedy nie miałaby się jak spełnić. Dobrze się spisałaś - po tych słowah chwycił ją za ramię i teleportował do swojego gabinetu, gdzie czekał na nią Severus. Podszedł do niej przyglądając się jej oczom.

                     - Zadziałało? - spytał na co szybko kiwnęła twierdząco głową. Napięta atmosfera nieco rozluźniła się a pierścień trafił tam, gdzie był wcześniej. Dumbledore zamknął szafkę pod biurkiem podchodząc do swojego miejsca i siadając na nim. 

                      - Powinniście zmienić swoje zamieszkanie. Zapewne wszystkie osoby powiązane z Czarnym Panem będą poszukiwane. Najlepiej w jakimś mugolskim miasteczku - stwierdził Albus kierując te słowa gównie do Snape'a. Zgodzili się ze sobą zaczynając dyskutować.

Erika zdała sobie także sprawę, że nie może zbyt długo tutaj siedzieć, ponieważ zaraz będzie odjeżdżać pociąg z Draco i Edgarem. Albus zauważył jak dziewczyna zaczyna się nerwowo wiercić w jednym miejscu.

                      - Idź ich odprowadzić. Rozstajecie się na dwa miesiące w końcu - powiedział dyrektor z uśmiechem na ustach. Z wdzięcznością w oczach pożegnała się i wyszła z pokoju biegnąc w stronę wyjścia. Liczyła się każda minuta inaczej spóźni się a nie chciała tego i zawieść swoich przyjaciół jeszcze raz. Zbiegła po schodach i już wyleciała na dwór zmierzając do stacji.

Po kilku minutach dobiegła do celu rozglądając sie za dwójką ślizgonów. Zobaczyła ich obok wejścia do pociągu. Przyspieszyła przeciskając się przez ludzi jak przez sardynki. Wreszcie doskoczyła do nich ściskając ich od tyłu. 

                       - Tym razem nie dam wam odjechać bez pożegnania - powiedziała po czym Edgar odwzajemnił gest tuląc ją do siebie jak pluszowego misia. Draco również po chwili przytulił przyjaciółkę, lecz nie z takim zaangażowaniem jak starszy ślizgon. 

                      - Widzimy się za dwa miesiące, słodka - powiedział Brown czochrając jej włosy. 

                     - Do następnego roku szkolnego, Erika - pożegnał się smętnie Draco odczepiając się od niej po chwili. Niechętnie i powoli weszli do środka machając jeszcze ich przyjaciółce. Odmachała im stojąc na peronie aż do momentu kiedy pociąg ruszył i nie było go już widać za wielkimi drzewami.

Westchnęla stojąc obok Hagrida. Odezwała się także do olbrzymiego czarodzieja i odeszła do zamku, gdzie czekał na nią jej opiekun gotowy do wyjścia. 

                       - Wrócimy jeszcze na moment do domu. Weźmiemy wszytskie najważniejsze rzeczy z niego i potem przeniesiemy się do mugolskiego mieszkania - wyjaśnił jej Severus. Nie miała się czemu sprzeciwiać i dobrze rozumiała pośpiech nauczyciela. Są w końcu śmierciożercami, a świat czarodzei dowiedział się już o powstaniu ich pana.  

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz