3. 🚬

1.1K 124 260
                                    

- Czyj to był pomysł?

- To nie tak...

- Czyj to był, do kurwy, pomysł?

- Levi, nie złość się...

- Wczoraj jebany kibel, a dzisiaj walony schowek na miotły. Czy wy naprawdę nie macie co robić?

- No więc tak - Jean poruszył się niespokojnie, szturchając tym samym ramię Erena, stojącego obok. - Było nam nie wchodzić w drogę, tak jak wczoraj, kapralu!

- Przestańcie mnie nazywać kapralem! - czarnowłosy się naburmuszył. - Duszno tu.

- I ciemno - zauważył Jaeger.

- Bo tu nie ma światła, panie mądry - prychnął Kirschtein.

- Wyrwiesz zaraz w kły - burknął szatyn, wbijając łokieć pomiędzy żebra chłopaka.

- Ty mi lepiej nie podskakuj!

- Zamknijcie ryje, obaj! Ja stąd zamierzam wyjść, a wasza czwórka może się tu gnieździć.

- Nie, Levi! Zaczekaj! - wtrącił, dotąd milczący Marco. - Jeszcze wszyscy się nie porozchodzili do klas.

- Gorzej z wami, jak z dziećmi.

     Nastąpiła cisza przerywana jedynie oddechami i szelestem ubrań. Eren westchnął głęboko, po czym oparł się ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma o tors Jeana.

- Nie pozwalaj sobie - burknął ten, nie panując nad wstępującym rumieńcem na jego policzki. Znów czuł miły dla nosa, truskawkowy zapach z nutką mięty. Eren zawsze pachniał tak słodko jak owoce. Zdawał się omamiać zmysły Kirschteina. Korzystając z otaczającej ich ciemności zbliżył swoją twarz do karku chłopaka.

- Ej, chodźmy może do mnie - zagadał Conny, nieświadomie przerywając błogi stan Jeana, na co ten coś niezrozumiale burknął.

- Albo tam gdzie zawsze za miasto. Niezła miejscówka - stwierdził Marco.

- W sumie chodźmy. To nie pierwsze nasze wagary - zaśmiał się cicho Eren, po czym zbliżył się do wyjścia ze schowka.

- Czekaj - zagadał Marco. - Słyszycie? Czy to Armin?

- Czy on śpiewa? - prychnął Jean, nadal lekko zdenerwowany.

- Nagrajmy to! - podekscytowanie w głosie Conny'ego było aż nader wyczuwalne.

- Nie, on nie śpiewa, idioci - warknął Ackermann. Odczekał chwilę, po czym uchylił drzwi schowka i wyszedł. - Chodźcie. Spadamy.

     Wyjście ze szkoły nie stanowiło dla chłopców większego problemu. Bez czyjegokolwiek słowa sprzeciwu ruszyli w dobrze sobie znanym kierunku. Rozmowa przebiegała gładko i luźno. W większości opierała się na ucieczce ze szkoły, ale obejmowała także codzienne kłótnie Erena i Jeana.

- Zamknijcie na chwilę japy - warknął Levi, dostrzegając przed sobą znajomych. Chłopcy się potulnie uciszyli, a czarnowłosy przywitał się wpierw z dość wysoką dziewczyną o brązowych włosach i okularach na nosie.

- Leeeeviiii! Ile myśmy się nie widzieli?! Czy mi się zdaje czy urosłeś? - dziewczyna nie miała oporów przed czochraniem włosów Ackermanna, ani przytulaniem go jak nową zabawkę.

- Zamknij się, czterooka - fuknął jej w odpowiedzi, odpychając od siebie.

- Jejuśku! Jaką ty masz okrągłą głowę! - zwróciła się do Conny'ego, momentalnie tracąc zainteresowanie przyjacielem.

- Hej, Levi - wysoki blondyn o grzywce wpadającej w oczy i zakrzywionym nosie przywitał się z Ackermannem, jednocześnie odwracając jego uwagę od dziewczyny. - Wagarów się zachciało?

Jaeger vs Kirschtein | jearen/erejeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz