14

4K 210 41
                                    

  - Alya, co myślisz o tym dzienniku? Ciekawe gdzie on może być? - Mari spytała z zainteresowaniem.

- Marinette, daj spokój, to jakaś ściema i to totalna. Dobra bajeczka, na którą ty się nabrałaś. Serio! Dawno takiej nie słyszałam...- Alya odpowiedziała niechętnie.

- Bajeczka?... - nagle zza ich pleców, wyłoniła się pani Spark - Kochanie, to żadna bajeczka...- zaprzeczyła mówiąc, tym swoim słodkim chodź trochę złośliwym żargonem przez zaciśnięte zęby.

Widać było, że na samą myśl o tym dzienniku niepokoiła się, jakby była to dla niej rzecz najważniejsza.

- Posłuchaj miśku. To żadna bajeczka! Ten dziennik jest bardzo ważny i jak najbardziej prawdziwy! - delikatnie wykrzyczała do Alyi, lecz po chwili, zorientowała się jakim tonem zwróciła się do dziewczyny, więc tylko zamknęła oczy, delikatnie strzepała głowę i znów pokazała ten swój uśmiech w coraz bardziej sztucznym wydaniu. Odwróciła się na pięcie i odeszła od obozowiczek pełna zdenerwowania.

- To było dziwne...- Marinette się skrzywiła.

- Tak, zgadzam się...- odpowiedziała oszołomiona przyjaciółka.

***

-Więc się jednak zdecydowałaś, Kriofeniksie*?! - Władca Ciem zachichotał kpiąco.

- Za długo czekałam...mam dość, muszę odnaleźć ten przeklęty dziennik! Te bachory zaczynają mnie denerwować!

- Oczywiście...- spojrzał na kobietę złowieszczo.

- Zaczynajmy!...- odpowiedziała w złości.

- Poczekaj moja droga, zanim jednak, moja Akuma przemieni cię, z super bohatera w super złoczyńcę, to pamiętaj! Posiądziesz moc bohatera i złoczyńcy na raz! I nie zapomnij o naszej umowie, dziennik jest twój, ale Miracula Biedronki i Czarnego Kota...

- Tak, należą do ciebie. Pamiętam! - bohaterka odpowiedziała, kończąc za Władce Ciem.

- Wspaniale! Nie zawiedź mnie...

- Tak długo na to czekałam...-uśmiechnęła się pod nosem, szepcząc - Ice, mróź! - nagle wykrzyczała, a z jej włosów wyleciało małe Kwami.

Stworzonko przypominało masywnego oblodzonego ptaka. Wyglądało bardzo tajemniczo. Skrzydła zbudowane były z ostrych lodowych igieł, które z błękitu przechodziły w granat. Oczy - czarne jak smoła a tułów, zrobiony z gładkiego lodu.

Kwami podleciało do delikatnej, zbudowanej z biało przezroczystych koralików, bransoletki na słowa wypowiedziane przez właścicielkę. Kobieta nagle zaczęła zmieniać się w kłębowisko dymu, z którego wyszła groźna postać, jak by wykuta z lodu.

- Gotowa moja ptaszyno? - Władca Ciem spytał, patrząc na groźny strój Kriofeniksa.

- Jak nigdy...-zarechotała złowieszczo.

- Zaczynajmy...- zamknął i stuknął swą laską o podłoże trzy razy. Nagle małe białe motyle pobudziły się, latając po ciemnym pomieszczeniu.

- Moja mała, droga Akumo...zawładnij nad jej mroźnym sercem i spraw, aby wniosła się ze zdwojona siłą...- Czarny już wtedy motyl, podleciał do biżuterii, w którą po sekundzie wpłynął.

Kriofeniks przeszedł drugą zmianę, dzięki której stała się dwa razy silniejsza a lód oplatający jej strój, stał się ostrzejszy i dłuższy.

- Leć... - odpowiedział do złoczyńcy, a ta jedynie pomachała skrzydłami, kierując się w ciemności.

***
- Marinette, ile razy mam Ci mówić, że to papierzysko nie istnieje! To czysta bajeczka; legenda...

- Alya, ale zawsze taka bajeczka bądź legenda posiada ziarnko prawdy. Po drugie, co nam szkodzi?

- Przypominam Ci, że tak naprawdę nie powinnyśmy się tu znajdować. Żaden nauczyciel nie wie, że się tu znajdujemy, więc jak ktoś się wygada...

- Alya, nie panikuj...-Marinette przerwała wywód przyjaciółki.

- I mówi to ta, którą bezustannie panikuję! - Brunetka dźgnęła fiołkowooką w bok.

- Ałaa! To chociaż ty tego nie rób...-pomasowała bolące miejsce.

- Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy?

- Zobaczysz, a teraz chodź...- skierowała się pod górę, kierując Alye ręką.

Po chwili znaleźli się na małej, kolorowej polance. Trawa była soczysta, a kwiaty raziły żywymi kolorami. W tle słyszalny był dźwięk źródełka, który spływał, bo skałach mimowolnie. Woda była niezwykle przejrzysta.

- Marinette? Gdzie my jesteśmy? To miejsce jest cudowne...

- Niedawno je odkryłam. Wygląda na bardzo tajemnicze, więc to tu może kryć się ten cały dziennik.

- Czemu tak drążysz ten temat? Wygląda to tak, jak by ten dziennik był dla ciebie niezwykle ważny...- spytała Alya, z pewnym zamieszaniem.

- On ważny dla mnie? No co ty! Ja...ja tylko chce widzieć, gdzie się znajduje - graniastowłosa wyszczerzyła się sztucznie, mówiąc z delikatnie wyczuwalnym sarkazmem.

- Powiedzmy, że Ci wierzę...-podążyła z Marinette w celu znalezienia docelowego dziennika.

***
- Marinette ile jeszcze będziemy iść?! - Alya okropnie marudziła.

Fiołkowooka nie słuchała przyjaciółki, jedynie podążała dalej, rozglądając się bardzo dokładnie.

- Halo?! Mari słyszysz mnie? -
pomachała ręką przed twarzą przyjaciółki.

- Chodź! - chwyciła tylko rękę Alyi i pobiegła w stronę zarośniętej drogi.

- Ał! Mari, stój! - przedzierała się przez zarośla, próbując dojść do rozumu Marinette.

Nagle dziewczyny się zatrzymały przed wielką kamienną ścianą, na której wykute były niezrozumiałe słowa.

Kamień wyglądał na dosyć zadbany, a ku jego końcowi rosły krwiste róże, które pełniły funkcje obronne.

- Czekaj tu.. sprawdzę, co jest na górze - Marinette przybliżyła się do ściany i w miarę swych możliwość zaczęła wspinać się po niej.

- Ty chyba sobie żartujesz dziewczyno! Natychmiast na dół...- Alya wskazała energiczniej palcem w podłoże.

Fiołkowooka nie słuchała brunetki, lecz tylko wspinała się coraz wyżej, uważając na każdy stawiany krok.
Niestety nie była w stanie ocenić, czy wystający akurat kamienny szczebel będzie na tyle stabilny, aby utrzymać ciężar jej wątłego ciała.

- Alya! - Marinette krzyknęła, tracąc równowagę.

Momentalnie piuściła się pionowego muru, spadając na twardą ziemie. Jej asekuracją była brunetka.

- Alya, Boże drogi! Nic Ci nie jest?! - graniastowłosa otrząsnęła się szybko, schodząc z ciała okularnicy.

- Nie, spokojnie...- wydusiła ledwo, nabierając ciężko powietrza do płuc - Oceniam, że delikatne złamanie żeber i... okularów - westchnęła, spoglądając na zbite szkła.

- Pokryje koszty, za te okulary i żebra! - poddała rękę blogerce, aby pomóc jej wstać.

- Mari, spokojnie. Za nic nie pokryjesz kosztu...- Alya zaśmiała się troskliwie, przytulając przyjaciółkę.

- Ale...

- Żadnego, ale...- pogłaskała Marinette po jej granatowej czuprynie.

- Proszę, proszę, proszę...A kogo my tu mamy?! - nagle z góry rozniósł się szyderczy śmiech - Szkoda tylko, że muszę przerwać wam tę cudowną, przyjacielską chwilę! - zachichotała, a następnie skierowała palec wskazujący, w stronę Alyi, która chwili stała się bryłą lodu.

- Co ty zrobiłaś?! I kim ty jesteś?! - Marinette krzyknęła do złoczyńcy, próbując rozbić mocny lód.

- Jam jest Kriofeniks, moja droga! Twoja przyjaciółka może sobie podziękować, kpiąc z prawdziwości dziennika!

- I to wszystko tylko dla tej sterty kartek?! - fiołkowooka konwersowała dalej się lodowym ptakiem.

- Nie udawaj takiej głupiej, kochanie! Dobrze wiesz gdzie, jest dziennik i jeśli nie powiesz mi gdzie on się znajduje, skończysz jak twoja przyjaciółeczka!

Marinette jedynie zmarszczyła brwi i biegiem zaczęła kierować się w gęstwiny w celu przemiany.

- Uciekaj, ale i tak twe serce zamieni się w jedną, wielką stertę lodu!

Dziewczyna skręciła szybko w prawo, kryjąc się w małej jaskini, wydrążonej w skale. Jej serce łomotało, a klatka piersiowa unosiła się w niezawrotnym tempie. Czuła naraz adrenalinę, strach i stres, które razem łączone kumulowały ogromne uczucie niszczenia wewnętrznego.

- Tikki, kropkuj! - Marinette przywołała Kwami, które w ułamku sekundy zmieniło ciemnowłosą w superbohaterke.

Fiołkowooka wyszła natychmiastowo z jaskini, zarzuciła jojo i poleciała w celu ratowania obozu.

***

Złoczyńcą zaczął atakować obozowisko mrożące każdego. Kemping nie wyglądał już jak przykład cudownej, kwitnącej natury, lecz wielkie tereny polodowcowe.

- Radzę Ci, skończyć z rzucaniem mocami na prawo i lewo, śnieżynko - Czarny Kot opowiedział zadziornie.

- Ah tak? Mała kicia postanowiła pobawić się w kotka i myszkę...- Kriofeniks odpowiedział pewnie, a następnie szybko podleciał bohatera i szepnęła mu do ucha - A ja radze ci nie pogrywać ze mną kotku, bo skończy się to dla ciebie źle...- chwyciła za rękę Czarnego Kota, zamieniając ją w bryłę naszpikowanego lodu.

Kot spojrzał natychmiastowo na swą rękę, w której powoli tracił władze. Czuł strach. W pojedynkę nie da rade, gdyż tylko Biedronka potrafi oczyścić Akume, zapewniając powtórny ład na świecie.

- Odczaruj mi to! - bohater krzyknął, ze złością w głosie.

- Kotek się znudził? - złoczyńca droczył się w dalszym ciągu - Przykro mi, ten lód jest niezniszczalny...- zaczęła śmiać się złowieszczo.

- KOTA...

- Kocie stój! - Biedronka wpadła na miejsce bitwy, przerywając swemu towarzyszowi w dokończeniu znanej frazy - O to jej chodzi! Czeka tylko aż opadniesz z sił...

- Mądre dziewczę...- Kriofeniks uniósł brew - Szkoda tylko, że trochę za późno. Toczyła się tu bardzo interesująca konwersacja.

Biedronka zmarszczyła brwi oplotła zamrożoną rękę Kota swym jojem, aby po chwili zniszczyć bryłę, krusząc ją w drobne kawałki.

- Kotku, musimy z tond jak najszybciej uciec. Znalazłam coś bardzo dziwnego...- spojrzała w głębokie oczy przyjaciela, mówiąc półszeptem.

- Ale, Ci wszyscy ludzie...Oni zginą, jeśli im nie pomożemy...-w jego oczach widoczny był strach.

- Kocie, jeśli zaraz tam się nie znajdziemy, to zginiemy i my, a wtedy nie będzie szansy na odratowanie nawet cząstki tych ludzi...Musimy tam iść...- objęła rękoma zmarznięta dłoń Czarnego Kota.

- Ale...- Kot w dalszym ciągu bronił swego.

- Proszę...- mała, pojedyncza łza spłynęła po jej śniadym policzku.

- Więc chodźmy...- jego wzrok spoczął na ziemie.

- Już nie długo, zobaczymy się ponownie Kriofeniksie! - Biedronka zarzuciła pożegnalnie, oddalając się wraz z towarzyszem.

- I tak skończycie, jak reszta, a dziennik i wasze Miracula będą moje! - odpowiedziała Biedronce, rechocząc.

***

- Co to jest?! - Czarny Kot odpowiedział, widząc wygrawerowaną ścianę.

- To wyraźnie jest wskazówka do dziennika. Niestety nie wiem, co jest tu napisane...- zawiązała ręce na klatce piersiowej.

Bohater przybliżył się do kamienia, przyglądając się wiadomości, na nim znajdującej.

- To jest po chińsku - przejechał dłonią po zagłębieniach - Masz szczęście, że umiem ten język - odwrócił się do Biedronki, szczerząc.

- Mądry Kotek...- bohaterka, podrapała towarzyszą po bródce.

Bohater po chwili wziął się za tłumaczenie zaszyfrowanej wskazówki. Robił to płynie, co wskazywało o jego dużej umiejętności w zakresie tego języka.

- "Tajemnice skrywa dziennik, który w głębi jest ukryty. Tuż nad wodą, lecz na górze, leży, czeka, myśli może. Jego kluczem jest naszyjnik, który moce swe posiada. Połączony- jest całością, lecz odrębnie też tu działa"

- Połączony jest całością, lecz odrębnie też tu działa - Biedronka, powtórzyła słowa końcowe - Kojarzą mi się z czymś te słowa...

- Co masz na myśli? - Czarny kot spytał zmieszany.

- Niegdyś moje Kwami podarowało mi, naszyjnik w kształcie połówki Yin yang. Co więcej, kiedy to zasłabło, powiedziało mi, że właśnie ta biżuteria pomoże mi rozwiązaniu całej tej zagadki, tylko że ja i ty musimy coś zrobić...

- Czekaj...Moje kwami, kiedy to też zasłabło, podarowało mi właśnie takowy naszyjnik! - Czarny kot dodał, łącząc fakty.

- To się łączy! Mój naszyjnik z twoim!

- A Yin yang przecież oznacza dwie przeciwne siły, które nawzajem się uzupełniają!

- Czyli kluczem są nasze naszyjniki! - Biedronka dokończyła, rozwiązując zagadkę - Tak długo to rozwiązywaliśmy...a to wszystko było przed naszymi oczami - bohaterka chwyciła się za głowę, z nadmiaru takowych wiadomości w jednym dniu.

- Widzę, że jesteśmy coraz bliżej dziennika! - nagle zza drzew wyłonił się lodowy ptak - Oddajcie mi te przeklęte naszyjniki, a pozostawię was żywych! - rzuciła.

- Nigdy! - bohaterowie krzyknęli naraz.

- Radze ustąpić, jeśli nie chcecie, aby lód przebił wasze serce!

- Moje serce jest tak gorące, że prędzej to się roztopi, niż przybije mi serce - Kot rzucił nieudanym żartem, ruszając przy tym brwiami.

- Kocie - Biedronka uśmiechnęła się pod nosem - Zróbmy to! - dodała.

Biedronka zarzuciła jojo, obwijając przy tym ciasno złoczyńcę. Kriofeniks jednak, w krótkim czasie uporał się z mocną liną, wywijając się przy tym z gracją. Następnie żarliwie kierował igły lodu w stronę bohaterów. Biedronka i Czarny kot walczyli zacięcie, broniąc się przed złoczyńcą, który nie tracił sił, a wręcz odwrotnie, zyskiwał ich coraz więcej.

- Moje małe pupilki tracą siły?! - zarechotała złośliwie.

- Nie mamy takiego zamiaru! - Czarny kot wydusił, kręcąc bezustannie kicikijem - Biedronko! Zwrócił się do towarzyszki - Długo tak nie wytrzymam!

Biedronka spojrzała na bohatera przerażonym wzrokiem. Nie pozostało jej nic innego jak wykorzystać swoją cudowną moc.

- Szczęśliwy traf! - Biedronka oderwała się, wypowiadając znane "zaklęcie". Na jej dłonie wypadło małe lusterko.

- Świetnie, teraz, chociaż, będziemy mogli przyjrzeć się, w jakim stanie jesteśmy.

Bohaterka skrzywiła się tylko na żart przyjaciela, a następnie zaczęła się rozglądać po okolicy, w celu poukładania dobrej strategi pokonania złoczyńcy.

- Kocie potrzebuje twego kicikija! - krzyknęła.

- Się robi, My lady - odpowiedział, rzucając metalowy kij.

Biedronka chwyciła, wykorzystując dobry refleks. Rozciągnęła broń Czarnego Kota, aby wybić się na wysokość Kriofeniksa.

- Lustereczko powiedz przecie, kto jest najmroźniejszy w świecie?! - Biedronka skierowała lusterko na twarz złoczyńcy. Ta jedynie uśmiechnęła się pod nosem i rzuciła zaklęcie w stronę zwierciadła.

Moc odbiła się od lustra, kierując się w odwrotną stronę, w stronę Kriofeniksa. Lodowy ptak, przerażony zaistniałą sytuacją szybko wyminą szpile lodu.

Szansa była jedna, a zwierciadło już zbite. Biedronka w tym momencie nie wiedziała co począć.

- Kocie pomóż mi! - zawołała donośnie.

Bohater spojrzał na towarzyszkę, która potrzebowała natychmiastowej pomocy.

- Głupie dziewczę! Myślisz, że jakiejś lustereczko pokona mnie? Mylisz się! - zaczęła żarliwie atakować Biedronkę. Ta jedynie broniła się resztkami sił, które z każdą sekundą nikły.

- Biedronko już idę! - Czarny kot biegł na pomoc przyjaciółce.

- Nigdy mnie nie pokonacie! - w tym momencie Kriofeniks rzucił kolejną szpilą lodu, trafiając w Biedronkę, która nie potrafiła się już bronić.

Dziewczyna zaczęła spadać.

- Biedronko! NIE! - Czarny kot krzyknął z przerażeniem w głosie.

Dziewczyna padła na ziemię nieprzytomną. Przyjaciel podbiegł szybko do bohaterki, przytulając ja do piersi.

- No proszę dwie pieczenie na jednym ogniu! - zaśmiała się złowieszczo.

- Proszę, zostaw ją! - Czarny kot łkał.

- Biedny kotek...- zrobiła smutną, a zarazem sztuczną minę.

- Proszę...- mówił już prawie szeptem - Weź już te Miraculum...Ale proszę, zostaw ją przy życiu!

- Biedactwo...- skierowała rękę na dwójkę bohaterów, strzelając kolejną partią lodu.  

++
"Kriofeniks - jest połączeniem dwóch wyrazów: "krio" i "feniks". Krio pochodzi od greckiego słowa cryo co oznacza zimno, natomiast feniks to mistyczne stworzenie posiadające moc do reinkarnacji z własnych popiołów. Klasyczny feniks ma ptasią postać, która jest częściowo w ogniu" (Źródło:
https://how2play.pl/leagueoflegends/oznaczaja-imiona-bohaterow/). Czyli inaczej - Lodowy Feniks

Wielkie gratulacje dla Beaty, której tekst jest właśnie tu zawarty. Beata, kolejny raz, dziękuje Ci 💝

Piszecie jak rozdział się podoba❣️

Do następnego, Amelia :*

Miraculous | Złota TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz