Życie zaczynało być coraz piękniejsze i nieistotne było to, że dla Jungkooka miało nie trwać już tak długo jak powinno. Cieszył się chwilą, takimi najdrobniejszymi gestami. Zwłaszcza, że poprzedniej nocy przeżył coś najpiękniejszego w swoim życiu. Nie sądził, że może uważać cokolwiek za lepsze od siedzenia przed komputerem i bazgrania na nim, ale tak właśnie było.
Jeon Jungkook oficjalnie uzależnił się od Tae i nie mógł przed tym uciec nawet gdyby chciał. Jego Myśli kręciły się tylko i wyłącznie wokół niego. Nie mógł go wyrzucić z nich nawet na chwilę, ale z drugiej strony po co? Podobało mu się to, że może skupić się tylko na jednym.
-Długo tak będziesz leżał i gapił się w sufit? Jest już pierwsza. -anioł unosił się nad łóżkiem, patrząc na swojego podopiecznego. Ostatnimi czasy okropnie się nudził, bo młody nie poświęcał mu ani chwili. Cały czas tylko Tae to, Tae tamto. Miał już tego dosyć.
-Daj mi się nacieszyć chwilą spokoju. -westchnął ciężko i mimo wszystko podniósł się do siadu. Musiał rozciągnąć mięśnie, bo wszystkie go bolały po poprzedniej nocy.
-Rozumiem, że w końcu nie jesteś prawiczkiem, ale nie ciesz się tak bardzo. -wywrócił oczami, opadając na materac obok niego. Męczyła go ta cała sytuacja. Dopingował go cały czas i chciał by się zakochał, ale nie w ten sposób. Tae nie był odpowiednią osobą. On miał więcej sekretów niż można było się spodziewać i Jimin nie mógł dopuścić by jego mały Jeon kochał kogoś takiego.
Z drugiej strony nie mógł mu powiedzieć tego co się dowiedział. Kto wymyślił tajemnicę zawodową u aniołów? To było coś strasznie głupiego, bo uniemożliwiało mu to powiedzenie Jungkookowi czegokolwiek o czym nie wie o innych ludziach i nie istotne jak Jimin się o tym dowiedział.
-Jaki ty jesteś zgorzkniały. Powinieneś się zakochać. -z niemałym trudem zsunął się z łóżka wprost na wózek. Miał już go dosyć. Chciał już normalnie funkcjonować jak każdy człowiek. Jednak bardzo brakowało mu chodzenia, tej niezależności, bo przecież nie może wejść tam gdzie chce. Zawsze musi mu ktoś pomagać, a wtedy czuł się głupio beznadziejny.
-Wy ludzie i wasze złote rady. -poszedł w ślady czarnowłosego i stanął za jego wózkiem, powoli go popychając w stronę kuchni. -Uważaj na Tae. On może okazać się nie tym za kogo go uważasz.
-Co masz na myśli? -zmarszczył się, patrząc przed siebie w lustro, znajdujące się na ścianie tuż przy kuchni.
-Po prostu... Uważaj. -pokręcił głową, patrząc w odbicie oczu Jeona w lustrze. Było mu źle, że nie mógł mu nic powiedzieć, ale tak już było i koniec. Mógł nie zaczynać tej rozmowy, ale wtedy jego podopieczny nie wiedziałby, że coś jest na rzeczy. Wizja tego, że sam się może przyjrzy zachowaniu lekarza dawała mu nadzieję, że może sam się dowie i to zostawi.
Natomiast Jungkook nie wiedział co ma myśleć. Jego anioł stróż był zbyt tajemniczy i wszystkie słowa, które kiedykolwiek do niego powiedział miały znaczenie. Tym razem też tak musiało być. Przecież nie powiedziałby mu czegoś co jest kłamstwem.
CZYTASZ
Good boys go to heaven. //TaeKook
FanfictionCo jeśli zginiesz, ale dostaniesz drugą szansę? Czyli o Jungkooku, który w wyniku potrącenia samochodem umiera, ale wraca na dwa miesiące, by znaleźć miłość swojego życia. Uwagi: top!jk, angst #2 in taekook 280820 ja nie wiem jak do tego doszło dw...