Obiecuję, że to już ostatni tej nocy XD
Lauren's POV
– Obiecuję, że będę tu wpadać częściej, braciszku. – Całuję go w policzek. – Do następnego – dodaję jeszcze, po czym odchodzę od łóżka.
Wchodząc tu wiedziałam, że będzie ciężko. Jednak nie sądziłam, że będę płakać jak dziecko na ramieniu brata. Przeprosiłam go, za ten czas, gdy mnie przy nim nie było. Rozkleiłam się. Kiedyś to musiało nastąpić. Nie można wiecznie sobie wmawiać, że czas leczy rany. Gówno prawda!
Normani czekała przed salą. Nie chciała nam przeszkadzać. A właściwie to mi w wygłaszaniu monologu. Cieszę się, że tu przyjechałam. Bolało, ale może wyjdzie mi to na dobre.
– Wracamy? – zwracam się do pochłoniętej grą na telefonie przyjaciółki.
– Tak, tak. – Podnosi na mnie wzrok. – Płakałaś?
– Nie, oczy mi się spociły – odpowiadam trochę zbyt chamsko, nawet jak na mnie. – Ej, to moja mama? – Wskazuję ruchem głowy na kobietę stojącą w głębi korytarza.
– Tak, to chyba ona.
– Spadamy, zanim mnie zauważy. – Ciągnę Kordei za rękę.
– Lauren? Lauren, to ty? – No i zauważyła.
– Jasne cholera – klnę pod nosem. – Mamo. – Odwracam się z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
To nie tak, że nie chcę z nią rozmawiać. Ja po prostu nie chcę z nią rozmawiać tutaj. Wolałabym, żeby nie widziała, że odwiedziłam Chrisa. Obeszłoby się bez pretensji.
– Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałam się tu zobaczyć.
– Mi również miło cię widzieć.
– Jak już tutaj jesteś, chodźmy w ustronniejsze miejsce. Mam ci coś do powiedzenia.
– Nie sądzę, żeby to był...
– Bez dyskusji, Lauren. – Nienawiedzę togo tonu.
– Normani, wybaczysz nam?
– Oczywiście, pani Jauregui. Zobaczymy się w domu – uśmiecha się ze współczuciem. Nawet ona wie, że to nie będzie przyjemna rozmowa.
Mani wycofuje się do wyjścia, a ja ruszam za matką w przeciwnym kierunku. Idziemy w całkowitej ciszy. Kobieta odzywa się dopiero, gdy docieramy do szpitalnej kawiarni.
– Usiądź. Zamówię kawę.
– Podziękuję.
– W takim razie również sobie odpuszczę. Jak będę tego tyle pić, to w końcu zejdę na zawał.
– Do rzeczy, mamo.
– Jeśli tak wolisz, powiem prosto z mostu. Staramy się o przeprowadzenie eutanazji.
– Co?! – Nie wierzę w to, co usłyszałam.
Przecież to niedorzeczne!
– Żartujesz sobie, prawda? – pytam z wyrzutem.
– Nie, Lauren. To nie jest żart.
– Co z ciebie za matka?! – Nerwy mi puszczają.
– Po pierwsze, nie krzycz. To nie miejsce na wrzaski. Po drugie, pojawiasz się tutaj po, bóg wie jakim czasie i śmiesz wytykać mi, jaką jestem matką? Myślisz, że dla mnie to była łatwa decyzja? Myślisz, że zabicie własnego dziecka jest proste?
– Nie możesz tego zrobić.
– Robię to dla niego.
– Gówno prawda! Robisz to dla siebie. Masz dość takiego ciężaru. Przyznaj to w końcu.
– A co ty możesz o tym wiedzieć? To nie ty prawie mieszkasz w szpitalu. To nie ty patrzysz codziennie, jak twoje dziecko jest karmione przez słomkę. Nic nie wiesz, Lauren.
– Wiem, że matka nigdy by tak nie postąpiła. On nawet nie ma szansy, żeby podjąć decyzje samodzielnie!
– Właśnie dlatego jak ją podjęłam.
Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. Mam ochotę krzyczeć, płakać i rozwalić coś jednocześnie. Przez lata mówiłam sobie, że mój brat nie żyje, ale gdy dochodzi co do czego, nie potrafię przyjąć do siebie, że naprawdę mógłby umrzeć.
Nie mówię nic więcej. Po prostu wstaję i ruszam w kierunku drzwi. Potrzebuję świeżego powietrza. Cała się trzęsę z nerwów. Jak ona mogła w ogóle wpaść na tak absurdalny pomysł?
Gdy w końcu znajduję się przed budynkiem, wyciągam z kieszeni telefon. Nie jestem pewna, co dokładnie chcę zrobić. Działam jak w jakimś amoku. Odblokowuję urządzenie i wybieram pierwszy numer z ostatnio używanych kontaktów.
– Camila? – odzywam się, po trzech sygnałach.
– Co się stało, Lauren? – Musiała rozpoznać po moim drżącym głosie, że coś jest nie tak.
– Ja... Umm, muszę z kimś porozmawiać. – Biorę kilka głębszych wdechów, próbując się uspokoić.
– Gdzie jesteś?
– Przed szpitalem. W sumie to jest zakład opiekuńczo medyczny.
– Wiem gdzie. Jadę po ciebie.
CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanficDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.