Rozdział 29

933 29 0
                                    

Kocham czarodzieja, który wymyślił cudowny eliksir na kaca.
-Pansy...
-Coo ?
-Co mamy pierwsze ?
-O kurwaaaa....-wstała jak poparzona. A po tej reakcji wiem, że mamy eliksiry. Wiec sama wyglądałam nie dużo lepiej od niej.
-Czemu ten cholerny budzik nie dzwonił?!
-Nie wyłączyłaś go znowu Pans ?!
-Nie przypominam sobie...
-PANSY!!! ZABIJE CIĘ KIEDYŚ!
-Tez cię kocham.
Chyba jeszcze nigdy nie ogarnęłyśmy się tak szybko. Wbiegłyśmy do sali zdyszane jak po maratonie.
-A panienki się zgubiły ?
-Nie dzisiaj.
-Vic nie dyskutuj proszę.-Pans mi szepnęła ale to było silniejsze ode mnie.
-Więc co was zatrzymało.
-Seryjny morderca.-Pansy zabijała mnie wzrokiem a wszyscy Ślizgoni i Gryffoni przyglądali mi się z zaciekawieniem.
-Słucham ?!
-Nie słyszał pan ?!
-Nie. Dlatego pytam!
-Nazywa się KAC. On nie ma serca.
-SIADAJ NA MIEJSCE!!!
Cała sala zaczęła się śmiać a ja usiadłam na moim miejscu obok tlenionej fredki, olewając go po całości.
-Gryffindor minus 5 punktów za śmianie i gadanie na lekcji.
Na te słowa Ślizgoni zaśmiali się jeszcze głośniej, a ja rzuciłam Gryffonom przepraszające spojrzenie.
-Vic...
-Draco nie psuj mi od rana dnia.
-Nie miałem tego w planach.
-Rzadko ma się takie rzeczy w planach ale tobie nie wychodzi za bardzo bycie miłym.
Widziałam jak zaciska dłonie w pieści pod stołem.
-Przepraszam.
-Powtarzasz się.
-Co ?
-Przed pocałunkiem wczoraj.
-Nie ważne.
-Ojoj. Uraziłam dumę wielkiego arystokraty ?-W końcu zaszczyciłam go swoim spojrzeniem. Wyglądał jakby nie spał już pare nocy.
-Mojej dumy nie urazi ktoś taki jak ty.
-No i udało mi się.
-Co ?!
-Pokazałeś prawdziwego siebie. Nie udajesz miłego.
-Każda chwila którą spędziłem z tobą...To byłem prawdziwy ja...ale ty wolisz te swoje głupie gierki.
-Zabawne.
-Co jest niby takie zabawne ?
-To że to akurat ty mówisz o gierkach.
Po tym już się nie odezwał. A po dzwonku wybiegł z klasy jak poparzony a ja wyszłam z uśmiechem na twarzy.

 Promise ||Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz