Miałem wrażenie, że zna każdą gwiazdę na pamięć. Spędzał godziny na obserwowaniu ich, jakby wyczekiwał czegoś niespodziewanego. Zawsze, gdy chciałem go zobaczyć, musiałem to robić późnymi wieczorami, bo wcześniej był jakby nieobecny. Zastawałem go wtedy za domem, w małym domku na drzewie, w którym bawiliśmy się będąc dziećmi. Kiedyś, gdy mieliśmy może osiem lat, siedzieliśmy tam i zajadaliśmy się gruszkami. Bardzo lubił gruszki. Powiedział mi wtedy, że marzy o takiej gwiazdce na własność. Nie chodziło tu pewnie o taką przy sobie, materialną. Miał chyba na myśli samą symbolikę, ale tego akurat nie jestem pewny. Nadal nie poznałem go całkowicie.
"Kiedyś będę taką mieć, mówię ci Yoongi!"
Powiedziałem, że kiedyś dam mu taką. Zaśmiał się wtedy i stwierdził, że jestem naprawdę głupi. Chyba miał rację.
Tego samego dnia zamknąłem się w gabinecie taty i z jego małą pomocą sprawdziłem w internecie, ile kosztuje taka gwiazdka. Cóż mogę powiedzieć, jak na moje oszczędności i problemy finansowe ojca, była to bardzo duża cena. Stwierdziłem jednak, że każdego miesiąca postaram się choć trochę odkładać.
Oh, pamiętam, że obraziłem się wtedy na tatę, bo śmiał się, że zwariowałem, a on na przeprosiny zabrał mnie na rowery. Zdarłem sobie wtedy kolano.
Minęło trochę czasu. Szczerze, to nawet nie wiem, ile zajęło mi zebranie dokładnej sumy. Każdego dnia odwiedzałem Jimina. Każdego dnia też widziałem, jak z coraz większą pasją poznaje wszechświat.
W pewną wigilię przybiegł do mnie zdyszany i pokazał swój prezent. Pamiętam jeszcze łzy w jego oczach i ten zmęczony uśmiech. A, i jeszcze ten niebieski teleskop. Nie mógł się powstrzymać i w kapciach w króliki, grubej kurtce i ogromnej czapce spędził chyba resztę nocy na obserwowaniu nieba. Dostał później szlaban i nie mógł wychodzić na dwór przez miesiąc. Oczywiście i tak się wymykał, tym samym namawiając do tego mnie. Przez następne kilka lat chodziłem z nim każdego wieczora do tego drewnianego domku i poznawałem historie o tym, co może znajdować się po tamtej stronie.
I może gdybym się wtedy nie zgodził, nie przysiadłbym się przypadkiem pewnego razu za blisko i nie sprawiłbym, że zaczął patrzeć na mnie w ten sposób. Nie złapałbym go za rękę i nie posmakowałbym tych pełnych, słodkich od coli, którą cały czas popijał, ust.
I chyba właśnie to jeszcze bardziej zmotywowało mnie do podarowania mu gwiazdki.
Powtórzyłem jeszcze obietnicę, którą złożyłem mu przed laty. Tym razem nie wyśmiał mnie jednak. Uśmiechnął się delikatnie i skinął.
„Dobrze, podaruj mi ją"
Dawno nie byłem tak bardzo zmotywowany, moim jedynym celem było uzbieranie odpowiedniej liczby pieniędzy. I w końcu się udało.
Kiedy wreszcie złożyłem zamówienie, tylko czekałem. Przyznam, że było to trochę prymitywne z mojej strony, ale ja naprawdę bardzo chciałem zobaczyć jego uśmiech w tamtym momencie.
Wręcz idealnie, bo trzy dni przed jego siedemnastymi urodzinami, przyszła paczka, bardzo mała. Poza kilkoma rzeczami związanymi z gwiazdami, była tam jeszcze mapka. Tego potrzebowałem.
Potem pamiętam tylko jego szeroko otworzone oczy i to, że nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Trzęsącą się ręką wziął ode mnie kartkę i przestudiował ją dokładnie, po czym spojrzał w górę. Chwilę zajęło mu znalezienie tej konkretnej gwiazdy, ale moment później mogłem dostrzec łzy spływające po jego policzkach. Uniósł rękę do góry i wskazał jedno z miliona małych światełek na niebie. Do dziś mam problem z opisaniem radości, jaka mnie wtedy ogarnęła. Ta mała gwiazdka na niebie należała już tylko do niego.
I z każdym kolejnym dniem zakochiwał się w niej coraz bardziej, jak ja zakochiwałem się w nim.
*
natchnęło mnie dziś na coś z pierwszej osoby, a w gwiazdach zakochuję się od niedawna.
krótkie, ale musiałam gdzieś wylać emocje.
nie wiem czemu w takiej formie, chyba potrzebowałam tu czegoś innego.
CZYTASZ
starlet »pjm×myg«
Fanfiction«ONESHOT» „dam ci wszystko, nawet gwiazdkę z nieba" fluff(i think);