Rozdział 11

478 38 72
                                    

~*~

*Alex*

Na jego widok uśmiechnęłam się lekko, ale czułam tą niezręczność będącą między nami. Poprawiłam nerwowo torbę, która co po chwilę zlatywała mi z ramienia.

- Hej.- Przywitałam się, a na twarzy chłopaka zagościł lekki uśmiech zastępując ten nerwowy, który gościł wcześniej na jego twarzy.

- Hej.- Odpowiedział, a nasza rozmowa się na tym zakończyła.

Nasza rozmowa nie była długa, tylko przywitanie, ale mimo to poczułam ulgę, a stres związany ze spotkaniem czarnowłosego opuścił moje ciało. Były czarny szermierz przepuścił mnie w przejściu na co znów się do niego uśmiechnęłam w podziękowaniu. Weszliśmy do klasy, a ja od razu skierowałam się do swojej ławki, a chłopak do swojej, czyli dwa miejsca za mną. Obróciłam się by spojrzeć na Kirito, a on patrzył wtedy na mnie i bez krępacji wpatrywał się we mnie nie przerywając kontaktu wzrokowego, co wykorzystałam, i też cały czas na niego patrzyłam. Szczerze to, z perspektywy osoby trzeciej nasze zachowanie musiało być co najmniej dziwne. Odwróciłam od niego wzrok równo z dzwonkiem by następnie usiąść przodem do tablicy. Ponownie się uśmiechnęłam i nie schodził on z mojej twarzy nawet wtedy, gdy wziął mnie do tablicy bym rozwiązała jakieś zadanie. Swoją drogą do momentu, w którym kazał mi wstać i pójść na środek to nawet nie wiedziałam jaka jest lekcja. Okazało się, że matematyka. Byłam trochę do tylu z materiałem, więc połowę lekcji spędziłam z nauczycielem przy tablicy, gdzie krok po kroku tłumaczył mi jak wykonać to zadanie. Na moje szczęście matematyk był cierpliwy, dlatego aż tak się nie stresowałam.

* * *

Minęły dwie godziny lekcyjne i w końcu nadeszła przerwa na lunch. W ciągu tych dwóch godzin nie wymieniłem z Kirito ani słowa, tylko co jakiś czas posyłaliśmy sobie małe uśmiechy. Chyba oboje cieszyliśmy się z ponownego spotkania, przynajmniej ja na pewno. Zadzwonił dzwonek, a ja odwróciłam wzrok od widoku za okna i spojrzałam na zegar wiszący w klasie nad drzwiami. Przerwa obiadowa. Przyciągnęłam się leniwie, wyciągając przy okazji na boki ręce. Byłoby wszystko w porządku gdyby nie to, że moja prawa ręka dosyć mocno uderzyła w coś, a raczej w kogoś. Przestraszona przyciągnęłam rękę do swojego ciała i spojrzałam na osobę, którą niestety dosyć mocno uderzyłam.

- Chciałem tylko zapytać czy chcesz się zobaczyć z Liz i Asuną.- Powiedział Kirito krzywiąc się znacznie oraz rozmasowując swój poszkodowany nos.- Jak nie chciałaś to trzeba było powiedzieć "Nie", a nie od razu mnie bić.- Dodał po chwili ze śmiechem.

- O matko, przepraszam!- Pisnęłam wstając gwałtownie z krzesła by następnie podejść do chłopaka.

Stanęłam tak blisko niego, że nasze buty się stykały i chwyciłam jego dłoń by odsunąć ją od jego twarzy, a następnie zaczęłam doglądać jego nosa. Na szczęście nic poważnego mu nie było. Z lekkim uśmiechem spojrzałam w jego oczy, a wtedy zauważyłam, że czarnowłosy się rumieni. Potrzebowałam dosłownie sekundy by zorientować się co właśnie zrobiłam. Równie szybko jak wstałam z krzesła, tak samo odskoczyłam od niego na odległość conajmniej metra i spojrzałam zawstydzona w podłogę.

- Prze-przepraszam. To z przyzwyczajenia.- Wydukałam, ale po chwili wzięłam głęboki oddech.- Chętnie się z nimi spotkam.- Odpowiedziałam na jego poprzednie pytanie zaraz po tym jak moje rumieńce zniknęły z moich policzków oraz próbowałam zatuszować, że to zdarzenie wywarło na mnie jakieś wrażenie.

- Okey, to choć.- Odparł zażenowany i skierował się w stronę wyjścia z klasy.

Chłopak zaczął mnie prowadzić do sali klas drugich, bo ja niestety jeszcze nie zdążyłam ogarnąć rozkładu sal w tej szkole i chcąc, nie chcąc byłam skazana na pomoc Kirito. Idąc za czarnowłosy rozglądałam się po korytarzach by zapamiętać drogę i bez problemu jakbym chciała dojść do klasy dziewczyn. Mimo wszystko miałam nadzieję, że moje stosunki z nimi nie ulegną zmianie.

Odnaleźć siebie II | Sword Art OnlineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz