Rozdział 31

479 42 5
                                    

hej kochani. Aktualizowałam 29 i 30 rozdział. W 29 zmieniłam trochę  tego co myślał Derek na temat zamiarów Alex, a w 30 wypowiedź Toma o tym że zabił Stilesa. Było to konieczne, ponieważ uważam że wszystko brzmi teraz lepiej. Więc lepiej przeczytajcie te momenty jeszcze raz okej? Nie ma tam dodanego nie wiadomo czego, ale lepiej przeczytać. Acha i zapraszam do czytania moje ziemniaczki <3

Derek

Gdy już miałem podbiec do furgonetki poczułem nie wyobrażalny ból w okolicach uda. Tak bardzo bolało że upadłem na ziemie krzycząc głośno z bólu, parę sekund później obok mnie znalazł się Scott. Widziałem jak przez mgłę. Mimo że nie miałem siły, wyciągnąłem bez silnie rękę ze złudną nadzieją że dosięgnę furgonetki i pomogę Alex, ale po chwili tylko upadłem torsem na ziemie i straciłem przytomność.

*Kilka godzin później*

Obudziłem się z bólem, ale dobre to że się w ogóle obudziłem. Spojrzałem na moją nogę na której widniał biały bandaż. Rozejrzałem się po otoczeniu, z tego co widzę znajduję się w małym pomieszczeniu. Leżę na małej kanapie, obok mnie znajduję się mały stolik i jakieś półki z bandażami, lekarstwami itp. Muszę stwierdzić że wszystko prawię jest tu w małym rozmiarze. Wyszedłem z pomieszczenia i okazało się że jestem w klinice weterynaryjnej. Gdy spojrzałem na okno zorientowałem się że jest jasno. Czyli... zabrali ją. Zabrali Alex... MOJĄ ALEX. Moją słodką Alex która mimo że przeżyła z rodzicami piekło, dała sobie radę, a ja ją potraktowałem w tak okropny sposób. Jej uszkodzoną psychikę zmieszałem z błotem. I teraz ją porwali... zabrali... zabrali ją przeze mnie! To MOJA wina. Jak ja mogłem ją tak okropnie potraktować?! Załamany poszedłem w stronę poczekalni. Gdy tam wszedłem ujrzałem całą gromadę dzieciaków. Martwili się o mnie? Nie... to coś inne na pewno. Moją obecnością, pierwszy zorientował się Scott, a po nim Malia która zawarczała na mnie wściekła, przez co wszyscy spojrzeli w jej stronę. Podążyli za jej wzrokiem i ujrzeli mnie. Zgadnijcie kto był najbardziej wściekły...

-Co ty jej nagadałeś, że przez to chciała się ZABIĆ?!- wrzasnął chłopak. Nigdy nie widziałem go tak wkurzonego jak teraz. Sory, on nie był wkurzony. On był porządnie wkurwiony. Stałem chwilę w ciszy nie wiedząc od czego zacząć. - NO GADAJ! - krzyknął chłopak i wstał z plastikowego krzesła.

-Ja-a zaraz wam to wytłumaczę..-powiedziałem powoli i układałem sobie w głowię co mam po kolei powiedzieć. Gdy wszystko sobie przypomniałem moją kłótnie z Alex i ból w jej oczach zrobiło mi się na prawdę głupio. 

-No to czekamy, panie WIELKI MOCNY CHUJU DEREKU.- powiedział *przypomnę że* wkurwiony Stiles. Nie poznaję tego chłopaka, ale czego się dziwić. Alex była dla niego jak starsza siostra, której nigdy nie miał. To będzie na prawdę trudna rozmowa...

ALEX

Obudziłam się w ciemnej i mokrej piwnicy. Pokój był dość duży. Jedyne co zauważyłam w ciemnościach to metalowe drzwi, nic poza tym. Ściny miały na sobie starą tapetę która w nie których miejscach była oderwana. Leżę na zimnej podłodze i jestem cała po obijana. Ból jest nie do opisania, ale to tylko ból fizyczny. Psychiczny był w o wiele gorszym stanie. Patrzyłam tępo w ścianę. Oni nie żyją, a może Tom mnie okłamał? Nie wiem co myśleć. Boję się prawdy. 

Po około 2 godzinach, usłyszałam kroki dobiegające zza drzwi. Wyraźnie słychać jakieś klucze, a po chwili przekręcanie klucza w zamku. Drzwi otworzyły się z skrzypnięciem, a w nich stał jakiś łysy facet. Miał na sobie białą bokserkę i dżinsowe długie spodnie, a na nogach sportowe buty. 

-Szef chcę cię widzieć.- powiedział po czym złapał mnie boleśnie za ramię, ale jak to ja, musiałam coś powiedzieć.

-Czego.. chce o-ode mnie Tom..- moje gardło jest suche i ledwo co mówię, ale jednak. Na moją wypowiedź facet się zaśmiał gardłowo. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Jakiś nie do rozwinięty jest czy co?

-Myślisz że Tom jest naszym szefem? mylisz się.-  podniósł mnie za ramię i zaczął prowadzić w obcą mi stronę, a ja ledwie chodzę więc co chwila mnie popędza pchając rękoma. Zatrzymaliśmy się przy ciemnych drewnianych drzwiach. Facet szepnął mi do ucha - Tom nie jest tak brutalny jak szef. Przeraziły mnie jego słowa, więc stałam oszołomiona i nie wiedząc co robić stałam z tym gościem. Po paru sekundach zapukał trzy razy w drzwi, a one zostały otwarte. Cała się trzęsłam. Nie tylko przez strach, ale też przez chłód spowodowany całonocnym spaniem na zimnej podłodze, a poza tym miałam na sobie tylko koszulkę na krótki rękaw. 

W po mieszczeniu znajduję się duże biurko na tle wielkiego okna z którego widać las i jezioro. Widziałam że ktoś siedzi na odwróconym do mnie tyłem fotelu. Ściany były zastawione biblioteczkami z dziesiątkami książek. W pomieszczeniu widzę poza mną i facetem który mnie tu przyprowadził 4 innych mężczyzn ubranych w czarne garnitury. Krzesło które stoi za biurkiem zaczęło się obrać w moją stronę. Po chwili stoję sparaliżowana i nie wiem czy płakać czy się zabić...

-To t-t-y- powiedziałam i czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy.

-Od kiedy pozwoliłem ci mówić do siebie po imieniu ty nie wychowany bachorze?!- powiedział wściekły.- Mów do mnie jak zawsze mówiłaś... z przymusu, ale jednak.- powiedział tym razem z uśmiechem. A z moich oczu poleciały bezwładnie łzy. On nie zasługuje na to bym go tak nazywała. Gdy nic nie mówiłam podszedł do mnie z surowym wyrazem twarzy i... uderzył mnie z otwartej ręki w twarz. Padłam na ziemie. Policzek pali nie miłosiernie. Zostałam podniesiona jak jakaś szmata do pionu. - Bolało? Powiedz szczerze,czy BOLAŁO?! - ryknął na cały głos.

-T-t-tak T-a-to. powiedziałam przez zaciśnięte gardło..

---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---==---

Czy ktoś się tego spodziewał? nie sądzę, a jak tak.. to jesteście geniusze. Przepraszam że mnie nie było, ale ostatni mam wiele problemów związanych ze szkołą... pamiętajcie zostawcie gwiazdkę i komentarz. Jest to dla mnie paliwo do dalszej pracy. Kocham was moje Ziemniaczki <3

Bohater... D.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz