Aaleluja Aaleluja Aleluja Aleluja Aaleluja. Myślicie z czego się tak cieszę? No wracam do hogwartu. Tam jest mój prawdziwy dom i oczywiście też przyjaciele. Stęskniłam się za przyjaciółmi. A zwłaszcza za pocieszaczem 3000. Oczywiście dlatego bo to mój najlepszy przyjaciel. No i mamy dużo wspólnego.
Wchodzę do pociągu i pierwsze co widzę. Huncwoci. Dokładniej Syriusz i James którzy podrzucają ślizgonom łajnobombę. No tak dzieci nawet jak już nie są dziećmi i tak nimi są.
-Słabe-powiedziałam bez wahania.
-No to co proponujesz?-zapytałam Syriusz.
-Purchawki~swędziawki. Będą się drapać do końca dnia-odpowiedziała za mnie Nadia a ja im żuciłam towar.
-No nieźle. Skąd to macie.
-Mamy swoje sposoby-powiedziałam i razem z Nadią weszłyśmy do przedziału w którym był już Remus.
-Hej-powiedziałam.
-Cześć, jak tam tortury. Jednak rodzice Cię nie zabili. A to dopiero-powiedział z udawanym zaskokiem.
-Oj przestań.
-Co?-zapytała Nadia.
-Długo by opowiadać-powiedzieliśmy chórem a Nadia się zaśmiała. Nie długo po tym usłyszeliśmy krzyki a następnie Syriusz i James wpadli do naszego przedziału.
-No i co?-zapytałam.
-Super!!!-wykrzykneli chórem na co ja z Nadią się zaśmiałyśmy a Remus patrzył się na nas z tym razem nie udawanym zaskokiem.
-Co się stało?-zapytał.
-Długo by opowiadać-powiedziałam
a Remus się uśmiechnął.W pociągu graliśmy w butelkę i eksplodującego durnia. Było naprawdę fajnie.
Teraz kręcił Syriusz. Wypadło na Remiego.
-Pytanie.
-To jak ma na imię dziewczyna w której się zakochałeś? -oni chcą zamordować jego psychikę.
-Nie wiem-no dobra. Tym razem miał fajnie ale jakby było inaczej to by mu tak do śmiechu nie było.
Tym razem wypadło na mnie.
-Pytanie.
- Powiedz co zrobili wam rodzice gdy wruciłyście do domu.
Spiełam się.
-Dostałyśmy opieprz. Dobra ja kręcę.
Wypadło na Nadie.
-Wyzwanie.
-Kłam do końca rundy.
-OK.
Wypadło na Syriusza.
-Wyzwanie.
-Powiedz dowolnej osobie że ją kochasz nawet jak to nie prawda.
-OK. A więc Nadia kocham cię.
-Dobra stwierdzam że to było przymusowe. Kręć.
-Aha.
Wypadło na Jamesa.
-Wyzwanie.
-Skłam.
-E tam za proste a więc nie kocham Lily.
-Masz rację za proste no dobra kręć.
Wypadło na Nadie.
-Czy w tym pomieszczeniu jest osoba w której się zakochałaś?
-Nie-odpowiedziała krótko.
-Czyli jest?
-Nie znaczy tak do końca rundy mam nie kłamać a więc tak.
-OK czyli nie ma tu takiej osoby?
-Jest.
-Kręć.
Wypadło na Remusa.
-Wyzwanie.
-Postaw nam piwo kremowe w sobotę.
-E... no dobra.
Zakręcił. Wypadło na mnie.
-Wyzwanie.
-Siedź na moich kolanach do końca rundy.
-To i tak lepiej niż byś był Syriuszem.
-Ej ja tu jestem-powiedział Syriusz.
-WOW odkryłeś Amerykę.
Podeszłam do Remusa i usiadłam na jego kolanach.
-Ja kręcę.
Wypadło na Nadie.
-Pytanie.
-W kim się kochasz.
-Nikt nie jest mnie wart. Teraz ja.
Wypadło na Jamesa.
-Wyzwanie.
-Nie pytaj Evans czy się z Tobą umuwi przez dwa tygodnie.
-OK.
Zakręcił i wypadło na Syriusza.
-Wyzwanie.
-Będziesz milszy dla swojej prawdziwej miłości.
-Niech Ci będzie Łosiu.
-Łosiu?-zapytałam.
-A tak trochę nic ja kręcę!
Wypadło na mnie.
-Wyzwanie.
-Wyjaw nam swoją jedną tajemnice.
-E... nie wytrzymała bym z wami gdyby nie Nadia.
-Tak super.
-No ja kręcę.
Wypadło na Remusa.
-Pytanie.
-O co chodziło z tym Łosiu?
-No bo... powiem Ci jak nikomu nie wygadasz.
-OK.
-Syriusz i James są animagami-powiedział.
-Nadia powiemy im?
-Skoro oni nam to nie możemy być gorsze.
-OK. My też jesteśmy animagami.
TAM TAM TAM!!! To było tak długie aż 600 słów. Do następnej części.

CZYTASZ
Nie udawaj~huncwoci i ja
FanfictionTa historia opowiada o dziewczynie która wraz ze swoją siostrą poznaje nie jakich huncwotów którzy wywrucą jej świat do góry nogami. Czyli w skrócie opowiada o mnie Miki.