- Damy radę! Może najpierw coś o sobie? Mam na imię Sebastian.
Kiedy to przeczytałem usłyszałem dźwięk otwierających drzwi. Zestresowany szybko napisałem do Sebastiana 'zw' i wyłączyłem telefon wracając do odrabiania lekcji. Wsłuchiwałem się w ciężkie kroki mojego pijanego ojca. Zatrzymał się i z całej siły otworzył drzwi do mojego pokoju.
- Odrabiasz lekcje gówniarzu? - krzyknął.
- Tak, odrabiam tato. - powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem.
- Coś mi się nie wydaje. Pokaż zeszyt! - wrzasnął wystawiając rękę, by za chwilę mieć w niej mój zeszyt.
- D-dobrze. - ze stresu zacząłem się jąkać.
Ojciec ledwo co czytał po kolei co zdążyłem napisać przed jego przyjściem ale niestety nie był na tyle pijany, by nie zauważyć, że nie odrabiałem lekcji.
- No, no. - ułożył ręce jakby się obraził, kręcił głową z pogardą, zaczął tupać nogą i cmokać. - Jednak nie zrozumiałeś nic od ostatniej lekcji.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć i dostałem z pięści w brzuch. Skuliłem się na krześle i nie umiałem nic więcej wykrztusić przez ból niż 'uch' i 'ach'.
-Teraz może coś zrozumiesz. - powiedział już spokojnie i wyszedł.
Nie mogłem się ruszyć dobre pięć minut, ból mnie całkowicie sparaliżował. Nie potrafiłem już płakać, więc siedziałem na krześle oszołomiony, mimo iż nie było to nic zaskakującego. ZAWSZE. Zawsze tak jest.
Powoli wstałem trzymając się za brzuch. Podszedłem do drzwi nasłuchując, czy ojciec już zszedł na dół do salonu się upijać. Było słychać odgłosy 'Kiepskich', więc wyszedłem najciszej jak mogłem z pokoju, upewniając się uprzednio, czy mój 'tatuś' mnie nie usłyszał i nie idzie spuścić mi jeszcze większego lania. Na palcach przemierzyłem korytarz i szybko zamknąłem się w łazience. Nie miałem już siły. Chwiejnym krokiem ciągle trzymając się za brzuch doszedłem do toalety. Upadłem i na szczęście jak to facet nie spuściłem deski po sikaniu, więc od razu podparłem się ramionami i zacząłem wymiotować. Było to bardzo wyczerpujące. Każdy odruch powodował nową falę bólu. Można się przyzwyczaić ale odczuwanie do tej pory nie jest mniej bolesne. Kiedy cała zawartość mojego żołądka wylądowała w toalecie, spuściłem wodę i z braku sił postanowiłem jeszcze chwilę poleżeć. W tym czasie zadawałem sobie pytania, które zawsze siedzą w mojej głowie, tylko nie znam na nie odpowiedzi. A najbardziej nurtowało mnie jedno, największymi literami wyryte w mojej głowie: DLACZEGO AKURAT ONA MUSIAŁA ZGINĄĆ? To wszystko wtedy się zaczęło. Ojciec popadł w alkoholizm, bił mnie, szydził ze mnie, gardził mną. Wtedy mój jedyny przyjaciel się ode mnie odwrócił. Napędził inne dzieciaki do wyśmiewania się ze mnie, oczywiście uprzednio informując ich o mojej sytuacji w domu, przez co sami zaczęli do mnie przychodzić naśmiewając się ze mnie. Zmusiłem się do zamknięcia drzwi wspomnień w mojej głowie. To było zbyt bolesne. To JEST zbyt bolesne. Nienawidzę się. I z tą myślą wstałem z podłogi podpierając się zamkniętego już kibla i pralki. Brzuch już tak nie bolał ale i tak postanowiłem wziąć lek przeciwbólowy. Nie. Nie powinienem go brać, nie zasługuję na ukojenie. Muszę cierpieć. Stanąłem przed lustrem i zobaczyłem ohydną twarz. Nienawidzę się z całego już pustego żołądka, serca już nie mam. Sięgnąłem po apteczkę nad umywalką. Wziąłem garść i zastanawiałem się, czy mogłyby mi zaszkodzić. Odstawiłem pomysł połknięcia ich wszystkich, odłożyłem wszystkie oprócz jednej i połknąłem ją. Obmyłem twarz, powieki, pod którymi znajdowały się moje szare, nijakie oczy. Przeczesałem rękoma czarne jak moje myśli włosy i stwierdziłem, że koniecznie muszę umyć zęby. Po ich umyciu i wpatrywanie się z nienawiścią w lustro poszedłem do pokoju się odstresować poprzez rozmowę z kimś, a tym kimś był Sebastian. Położyłem się na łóżku, wziąłem telefon w rękę i napisałem:
- Jj, sorry że tak długo, mam na imię Alex.
- Nie ma sprawy, miło mi Cię poznać Alexie.