things she said after it was over

39 5 5
                                    

- Jeśli będziesz musiał spojrzeć na inną dziewczynę, proszę niech tylko to nie będzie Maggie- poprosiła Braelyn dziesięć minut przed tym jak ostatecznie się z nią pożegnałem

Trzydziesty pierwszy sierpnia zapamiętam już chyba na zawsze. Słońce świeciło tak mocno, jakby wakacje wcale nie dobiegły końca, a na niebie nie pojawiła się ani jedna chmurka. Pogoda nie odczuwała tego żalu za minionym czasem tak jak ja.

Byłem rozbity, chociaż próbowałem jej pokazać, że nie trzymam się tak źle i podnieść ją na duchu. Próbowałem pokazać jej optymistyczną wizję tego co się miało wydarzyć, zamiast tej, która sama nasuwała mi się na myśl.

Spojrzałem na nią z uśmiechem, bo nawet w takiej sytuacji nie mogła zapomnieć o sporze z Maggie. Chwyciłem jej twarz w dłonie i miałem nadzieję zapamiętać ją najlepiej jak się dało.

- To zdecydowanie nie będzie Maggie- odparłem- Poza tym mówisz jakbyśmy się nigdy już mieli nie zobaczyć.

Braelyn zrobiła zamyślona minę, a potem przekręciła głową, tak, że kucyki, które z jakiegoś powodu zrobiła tego ranka, poruszyły się razem z nią.

- Nie wiesz, że właśnie tak kończy się 99% wakacyjnych znajomości? Ludzie piszą o tym całe albumy...

- Ty już masz swój album, więc możesz przypuszczać, że całe szczęście należysz do tego jednego procenta. W każdym razie to tylko jakieś półtora godziny drogi, jak się postaram to w dwa dni dojadę na desce.

Uśmiechnęła się ale po chwili wywróciła oczami.

-To już lepiej osiodłaj swojego psa. Zajmie ci to jakieś 24 godziny

- Nie jestem pewien, kto dotarłby żywy, ale mam takie przeczucie, że jednak nie ja

Przez chwilę się uśmiechaliśmy do siebie, jakbyśmy nie wiedzieli, że mama Braelyn kończy pakować walizki do auta, a za mną ustawia się cała gromadka NASZYCH przyjaciół.

Kilka sekund później posmutniała i chyba był to jej drugi najgorszy stan, w jakim miałem okazję ja zobaczyć. Za pierwszym razem bardzo pokłóciła się z mamą i uciekła z domu. Tym razem się żegnała z nami wszystkimi. A ja wcale nie miałem ochoty, żeby to się w ten sposób skończyło.

Wiedziałem, że zaraz zacznie płakać, więc ją przytuliłem, a przed oczami przebiegły mi dosłownie dwa ostatnie miesiące jak kalejdoskop. Wakacje nigdy nie minęły tak szybko.

- Braelyn! Będziemy się zbierać- krzyknęła w końcu jej mama, a to zaburzyło cały mój spokój.

Odsunąłem się od niej trochę i starłem kciukiem kilka łez, które pojawiły się na jej policzkach.
Braelyn uśmiechała się blado, a potem zaczęła żegnać się z każdym, więc i tak byłem pewien, że zaraz zacznie płakać od nowa.

Jak ja do cholery miałem zacząć wrzesień nie słysząc jej wrednych docinków, albo śmiechu z rzeczy, które nie miały dla mnie sensu. Nie było już nikogo kto mógłby mnie poprosić w środku nocy o przysługę, a potem kazać grać w gry planszowe. Nikt nie rozumiał mnie tak dobrze i nikt nie słuchał tak dokładnie tego, o czym mówiłem.

Braelyn stała się wszystkim czego potrzebowałem, ale nigdy nie byłem tego świadomy.

Byłem ciekaw, czy ona czuła się podobnie.

Zaczęła żegnać się z Jaqueliene, Crystal i Bryana, a te zarządziły od razu w które weekendy się będą spotykać i kiedy odwiedzą ponownie ulubiony sklep Bryany. Jeśli padła jego nazwa, byłem pewien, że zdarzy się to niedługo.

Chociaż jej kontakt z resztą chłopaków był nieco słabszy, i te pożegnania wydawały się smutne. Luke od razu stwierdził, że w tej grupie brakowało tak szczerej osoby jak Braelyn.

Chyba najbardziej dramatycznie żegnał się Tristan, ale wcale mnie to nie dziwiło. Zrobił dosłownie scenę na pół miasta i padł nawet na kolana dziękując, że pomogła mu w jego "rozterkach". Byłem prawie pewien, że chodziło o Bryane.

W końcu przytuliła Michaela, a ten szepnął jej coś do ucha, na co od razu się roześmiała i powiedziała, że trzyma go za słowo.

Kiedy jej mama była już chyba na skraju cierpliwości, podbiegła jeszcze do mnie i ostatni raz złapała mnie za ręce.

- Hej, kochasiu prawie o tym zapomniałeś

Nagle za mną pojawił się Tris, przerywając nasza ostatnia chwilę i dźgnął mnie czymś w bok.
Szybko sobie przypomniałem, że nagrałem dla niej kilka utworów, które komponowałem od momentu, kiedy się poznaliśmy. Wtedy nie do końca wiedziałem że były o niej, ale teraz byłem pewien.

- Dzięki Evans- kiwnąłem głową- Odtwórz w domu, inaczej będziesz musiała wrócić się w połowie drogi- oznajmiłem i wręczyłem jej małe pudełko.

- Wrócę tak czy inaczej, jeśli tylko będziesz trochę cierpliwy- uśmiechnęła się- Nie zapomnij o mnie

Po tych słowach szybko mnie pocałowała i zrobiła to tylko dlatego, że wiedziała, że gdyby to robiła dłużej, chyba próbowałbym zatrzymać ją jeszcze na zawsze.

Pobiegła szybko do auta i wsiadła do środka, jakby się bała, że ostatecznie zawróci.

Jakieś pół minuty później i o małe załamanie bliżej, samochód ruszył w podjazdu, a Braelyn zabrała ze sobą ostatnie letnie podmuchy wiatru i wspomnienia które odzywały za każdym razem kiedy kładłem się do snu.

Jednak z każdą milą, która zaczyna nas dzielić, wiedziałem, że nie mogę się poddać. Za bardzo zależało mi na Braelyn, żeby potraktować ją jako wakacyjną miłość.
Może nie znałem jej zbyt długo, ale wolałbym, żeby została jeszcze na jesień, a potem ma mroźne grudniowe dni. I pierwszy dzień wiosny.

I kolejne lato, które miałem nadzieję, że znowu będzie należeć do nas.

lyrics & melodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz