Isabelle POV
Z oczywistych względów nie pytam, czy Alec nie chciałby wejść do środka. Jednak nawet gdyby był sam, i tak by odmówił, bo zawsze to robi. Nie wiem dlaczego unika naszego taty i mojej mamy, ale nikt nie chce mi niczego powiedzieć, co jest frustrujące. Może coś wydarzyło się w przeszłości, że teraz spotyka się z nimi tylko na jakiś uroczystościach jak na przykład urodziny.
Idę w stronę domu i widzę jak mój brat odjeżdża wraz z kolegami. Wchodzę po schodkach na ganek, a następnie podchodzę do drzwi. Jest dopiero jedenasta, zdecydowanie za wcześnie na powrót ze szkoły, ale mama i tata powinni być w pracy, a mój młodszy brat Max u dziadka Tobiasa i babci Tris.
Jakież wielkie jest moje rozczarowanie, gdy wchodzę do środka i słyszę Maxa.
- Izzy! Izzy przyszła! - Krzyczy i skacze na mnie, boleśnie wieszając się mojego ramienia.
- Zachowujesz się jakbyś widział mnie pierwszy raz w życiu - burczę. Mam wrażenie, że jego małe palce robią mi dziury w ramionach.
- Dlaczego nie jesteś w szkole? - Pyta Max.
- A dlaczego ty jesteś taki ciekawski? - Przewracam oczami.
- Pewnie trafiły mu się erudyckie geny - stwierdza dziadek Tobias, który podchodzi do nas.
- Cześć dziadku - witam się z nim i ściskam go. - A ty nie w pracy?
- Mam dzisiaj wolne i zajmuję się tym oto młodzieńcem - wskazuje na Maxa, uśmiechając się.
Dziadek pracuje jako policjant, ale zazwyczaj jest dobrym gliną, a przynajmniej tylko tą z jego twarzy znam. Moi rodzice prowadzą swoją aptekę, a babcia zajmuje się swoimi wnukami. Mój wujek Teddy jest trenerem personalnym i królem na swojej siłowni, a ciocia Soffia pracuje w szpitalu jako internistka. Odnaleźli się w nowym życiu po tym jak zakończył się eksperyment w Chicago i nie chcieli do tego wracać, w ogóle o tym nie wspominali. Jedynie dziadek, na moją prośbę, opowiadał mi o tamtym świecie. Zapewne też nie wszystko, bo musiało się tam stać coś strasznego, że nikt nie chce o tym rozmawiać.
Moja rodzina należała do Nieustraszoności. Gdy byłam mniejsza, bardzo chciałam być tak jak oni, waleczna i odważna, prawdziwa Nieustraszona. Dziadek twierdził, że to urocze i uczył mnie walczyć, myśląc, że to tylko zabawa.
Teraz widzę to trochę inaczej. Umiem się bronić, jestem silna, a to wszystko zawdzięczam dziadkowi. To dzięki niemu jestem pewna siebie i niczego się nie boję.
- No to skoro dzisiaj się nami zajmujesz, to może zamówiłbyś pizzę? - Proponuję. - Konam z głodu.
- Twoja mama nie byłaby zadowolona z tego, czym was karmię - zauważa dziadek.
- Ale mamy tu nie ma - uśmiecham się. Patrzę porozumiewawczo na brata i kiwam głową. Zaczynamy tańczyć koło dziadka i śpiewać: - Pizza, pizza, pizza! Pizza, pizza, pizza!
- No dobrze, nie potrafię wam odmówić - zgadza się w końcu i wyciąga z kieszeni telefon. Przybijam piątkę z Maxem, po czym opamiętujemy się i znowu patrzymy na siebie z udawaną odrazą. Jak to rodzeństwo. - Czy dobrze widziałem, że przywiózł cię Alec? - Pyta dziadek, kiedy już złożył zamówienie i schował telefon.
- Tak, a co?
- Był może z nim Thomas?
Najmłodszy syn babci i dziadka, ich oczko w głowie. Szkoda, że wyrósł na takiego sztywniaka, zachowuje się zupełnie jak wujek Caleb. Czasami z Clary śmiejemy się, że na pewno trafiłby do Altruizmu.
- Był. I Kevin, i Jace - odpowiadam. - Chyba coś kombinują, co nie?
- Jak zwykle - dziadek wzrusza ramionami. - To co, kto ma ochotę zmierzyć się ze mną w walce?! - Woła, biorąc do ręki pada. Max natychmiast bierze drugiego i odpalają konsolę, żeby zagrać w jakąś naparzankę.
Dziecinada. Wolałabym coś takiego w realnym świecie, a nie w grze.
CDN.
Skończyłam czytać Dary Anioła - mam depresję, złamane serce, czuję niedosyt i już tęsknię. 😭💔
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]
FanfictionIsabelle to 16-latka o trudnym charakterze. Jest uparta i zawsze dąży do celu, nawet jeśli mogłoby to zranić jej najbliższych. Po 20 latach od zakończenia eksperymentów w Chicago i innych miastach, do ich dawnych mieszkańców zaczynają docierać pogł...