Rozdział I

21 3 2
                                    

Christopher razem ze swoim psem udał się do baru. Nikt nie przejmował się tym, że 15-letni chłopiec siedzi w miejscu przeznaczonym dla dorosłych. Przyszedł tam tylko po to, żeby skonfrontować się z barmanem. Barman był jego przyjacielem, lecz nie może mu pomóc w naprawie zepsutego świata, ponieważ nie chcę zginąć. Czyli jednak pozostało mu liczyć tylko na jego psa. Chwilę później po wyjściu z baru, Chrisa zaczepił starszy chłopak. Odwrócił się do niego i zapytał:
- Coś się stało?
- Słyszałem, że poszukujesz kogoś do pomocy. Jestem niezłym mechanikiem. Może się przydam? - zapytał nieznajomy. Chris rozpromienił się, a jego poważną minę zastąpił wielki, szczery uśmiech.
- Jasne, że się przydasz!-odpowiedział szczęśliwy brunet - Tylko kompletnie Cię nie znam....
- No tak! Zapomniałem się przedstawić. Jestem Harry. - przedstawił się. Harry był bardzo wysokim, blondynem. Miał krótkie włosy z lokami. Miał szare oczy i piegi na twarzy. Był ubrany jak mechanik jak klasyczny mechanik, czyli ogrodniczki, wysokie buty i stara, podarta koszulka. Zawsze nosił przy sobie torbę z narzędziami.
- Nie jesteś stąd, co nie? - Harry był zaskoczony tym pytaniem od Chrisa. Nikt nigdy go nie pytał o to czy jest z innego kraju, bo nikogo w sumie to nie obchodziło.
- Tak. Pochodzę z Anglii. Nikt nigdy się mnie nie pytał skąd jestem...
- Tak myślałem, że pochodzisz z Anglii. Można było się domyślić po imieniu. - powiedział dumny z siebie brunet.
- Ta racja... - odpowiedział zrezygnowany Harry.
- Jestem Chris. Choć ze mną. Mam swój bunkier na polu obok baru. - Chris wziął blondyna za rękę i zaczął ciągnąć go na pole za barem. Trezor podążał za nimi. Dobrze wiedział gdzie był bunkier, ponieważ razem z brunetem chodzili tam bardzo często. Gdy biegli do tajnego schronu ludzie patrzyli się na nich zniesmaczonym wzrokiem. Prawdopodobnie dlatego, że jako jedyni w całym miasteczku gdzieś się spieszyli. Wreszcie dotarli do bunkru. Chris odkopał górę trawy, a pod nią znajdywał się właz. Otworzył go i razem z Trezorem i Harry'm weszli do środka zamykając za sobą. Schron był niski, więc od razu można było wskoczyć i nie trzeba było schodzić po drabinie. W drugą stronę niestety już trzeba było. Wszyscy rozejrzeli się po bunkrze. Na biurku leżały różne plany i niedokończone kanapki. W kącie leżał plecak wypełniony typowymi rzeczami do przetrwania. Na ścianach wisiały listy, dokumenty, plakaty, mapy i przekroje maszyn. Harry był zachwycony schronem, ale później zobaczył co jest z nim nie tak...


To be continued. Mam na dzieję, że wam się podobał pierwszy rozdział "Wojny Maszyn"! Chciałabym żebyście dali mi wsparcie w postaci komentowania i gwiazdkowania! Jak coś to rozdział składa się z 428 słów. Wiem, że nie jest długi, no ale chyba starczy na razie. Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Wojna Maszyn [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz