Rozdział 4

303 26 15
                                    

Isabelle POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabelle POV

Mam ochotę na małe przedstawienie. Uważam, że całkiem dobra ze mnie aktorka, więc czemu by nie pokazać wszystkim moich umiejętności.

- Jace? - Krzyczę najbardziej piskliwym głosem, na jaki mogę się zdobyć. - Co to ma znaczyć?

Jace i dziewczyna przestają tańczyć, a ona wpatruje się we mnie w szoku.

- Kim jesteś? - Pyta, zaskoczona.

- Kim jestem? Kim ja jestem?! Jego dziewczyną - wskazuję na Jace'a, a on rzuca mi mordercze spojrzenie.

- Masz kogoś i mi nie powiedziałeś? - Dziewczyna patrzy na niego jak na karalucha.

- Ja nie...

Jace nie kończy, bo dziewczyna uderza go w twarz i odchodzi. Parskam śmiechem i zbliżam się do blondyna, po czym obejmuję go ramionami.

- Co ty wyprawiasz? - Pyta wkurzony, ale mimo to też mnie obejmuje i zaczynamy tańczyć.

- Pozbyłam się konkurencji - uśmiecham się niewinnie, po czym muskam wargami jego policzek, zostawiajac siarczysty, czerwony ślad w kształcie ust.

- A nie mogłaś po prostu zapytać, czy zatańczę? Nie trzeba było robić sceny. I czynić ze mnie perfidną świnię.

- Tak jest ciekawiej, nie lubisz dramaturgii? - odpowiadam tylko i zaczynam ruszać biodrami w rytm muzyki. Jace jest świetnym partnerem, jeśli chodzi o taniec, jesteśmy idealnie zgrani. Jego dłonie przesuwają się po moich plecach, do moich bioder, a ja zbliżam usta do jego ucha, kątem oka widzę jak patrzy się na mój biust, po czym...

- No tak - jak zwykle w najgorszym możliwym momencie musi nam przerwać Alec. - Co wy wyprawiacie?

- Tańczymy? - Przewracam oczami.

- Co ty masz na twarzy? - Alec patrzy na Jace'a ze zgrozą.

- Nic - Jace natychmiast zaczyna wycierać policzek.

- A to nic tylko przypadkiem ma kształt czerwonych ust mojej siostry?

- Dobrze, że nie zajrzałeś mu do bokserek - żartuję, a Alec wytrzeszcza oczy. Jace kręci głową, rozbawiony. - Wyluzuj, bracie. Tam go jeszcze nie całowałam. Jeszcze - powtarzam, po czym odchodzę i kieruję się do stolika z alkoholem.

>>>

Tiffany POV

- Gdzie Isabelle? - Pytam, kiedy po męczącym dniu w pracy wreszcie kładę się w łóżku obok swojego męża. Tyler obejmuje mnie ramieniem i składa delikatny pocałunek na moim czole.

- U Aleca. Wysłała mi wiadomość, że dzisiaj nocuje u niego - odpowiada Tyler.

- Tak w środku tygodnia? Ma szkołę i...

- Spokojnie, Alec jest odpowiedzialny. Na pewno jej dopilnuje.

Kiwam głową i pogrążam się w myślach. Minęło dwadzieścia lat, odkąd jesteśmy razem z Tylerem. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, to jego ramiona pozwoliły mi zapomnieć. Każdego dnia wspieramy się nawzajem i nie mogłabym być bardziej szczęśliwsza. Mam kochającego męża, wspaniałą rodzinę, fajną pracę, a nasze życie w końcu się ustabilizowało.

Problemem był Alec, który nie do końca pogodził się z tym, że jestem z Tylerem. Rok przed narodzinami Isabelle, zmarła jego mama. Myślałam, że może wtedy przestanie nas unikać, ale on się nie zmienił. Ma za to bardzo dobry kontakt z Isabelle i jest dla niej prawdziwym starszym bratem. Chociaż z tego mogę się cieszyć, bo wiem, że on zawsze będzie stał za nią murem. Tak jak ona za nim.

- O czym tak myślisz? - Pyta Tyler, przyglądając mi się.

- O tobie - wymuszam uśmiech.

- Co o mnie?

- Że bardzo cię kocham - wtulam się w niego.

- Tak? - Droczy się.

- Tak.

- Zdradzić ci tajemnicę? - Porusza brwiami.

- No dawaj.

- Też cię kocham - przekręca nas tak, że teraz leżę pod nim. - Bardzo cię kocham, Fiffy - i rzuca się na mnie z pocałunkami.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz