HAPPIER

686 82 40
                                    

"Walking down 29th and Park
I saw you in another's arms
Only a month we've been apart
You look happier"

Odbierając kubek kawy od ładnej baristki, która otwarcie z nim flirtowała, Jeno podziękował jej, nie racząc nawet się uśmiechnąć.

Wyszedł z nowej kawiarni wprost na słońce, świecące zaskakująco mocno jak na godzinę 19, ale nie zrezygnował z spaceru, bo musiał w końcu wyjść do ludzi.

Małymi kroczkami, ale musiał.

Dochodząc do parku z rzędem ławek przed niewielką fontanną, usiadł na jednej z nich, ściągając w końcu okulary z nosa. Przetarł palcami oczy, czując jak świat przez chwilę wiruje przez nagłą jasność, by po momencie zatrzymać się w miejscu, gdy usłyszał śmiech.

Szybko odwracając głowę w stronę ścieżek za niskimi krzewami, poczuł że wyjście dziś na zewnątrz było najgorszym jego pomysłem od dwóch tygodni.

Bo oto on, Huang Renjun, szedł wesoło koło Marka Lee nie mogąc ukryć szerokiego uśmiechu.

Jeno poczuł nieopisane uczucie. Pomieszanie żalu i tęsknoty z szczerą adoracją, bo jednak śmiech Renjuna nadal był dla niego najczystszym i najpiękniejszym dźwiękiem na ziemni. Jednak to iż śmiał się, łapiąc starszego chłopaka u swojego boku za dłoń, sprawiło że Jeno podniósł się z ławki.

Miesiąc.

Tyle nie są razem. Każdego dnia Lee czuję jakby umierał w środku. Jakby nie mógł zebrać w sobie energii, potrzebnej do najzwyklejszego wstania z łóżka, nie mówiąc już o innych czynnościach.

Rzucając ostanie spojrzenie na dwójkę chłopaków, czuł jak kolec zostaje wbity prosto w jego serce, gdy Renjun stojąc na palcach, objął ramionami Marka za kark, będąc z nim szczęśliwy.

***

"Saw you walk inside a bar
He said something to make you laugh
I saw that both your smiles were twice as wide as ours
Yeah, you look happier, you do"

Impreza urodzinowa Donghyucka była czymś na czym musiał się pojawić, nawet jeżeli bardzo nie miał na to ochoty by wyjść z domu.

Składając jubilatowi życzenia, podał mu mały upominek. Donghyuck próbował zagadać rozmowę, ale widząc że Jeno zbywa go krótkimi odpowiedziami typu "okay", "w porządku" pokazał mu bar, klepiąc starszego o parę miesięcy chłopaka w plecy z smutnym uśmiechem.

Lokując się na wysokim stołku, zamówił piwo. Gdy już chłodna szklanka, znalazła się w jego dłoni, okręcił się wokół własnej osi, opierając plecy o ladę baru, po czym zaczął się rozglądać. Po małym pomieszczeniu klubu kręciło się parę osób które kojarzył z uczelni. Gdzieś mignęła mu pomarańczowa czupryna Chenle, na parkiecie widział szalejących Jisunga razem z Jaeminem. Podniósł nawet kącik ust, gdy ślizgając się na własnych nogach Nana pociągnął młodszego w dół, co spowodowało że upadli twardo na pośladki.

Ale jedno spojrzenie w stronę wejścia, spowodowało niewyobrażalny smutek, zwłaszcza gdy Renjun śmiał się głośno z żartów Marka, wypowiadanych prosto w jego ucho.

Uśmiechali się szeroko do siebie, szczęśliwi, a Jeno wypijając alkohol za jednym razem, zaraz zamówił mocniejszy.

***

"Ain't nobody hurt you like I hurt you
But ain't nobody love you like I do
Promise that I will not take it personal, baby
If you're moving on with someone new"

oneshots➡jejun/norenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz