Uznałam, że właciwie dość często czuję przy rysowaniu to, co Baczyński przy pisaniu (albo przynajmniej to, co każe nam twierdzić, że czuje).
I dziś też tak miałam na początku, potem zrobiło się lepiej, ujarzmiłam bestię.
Chociaż szkic był naprawdę, naprawdę bardzo ode mnie niezależny, bardzo gwałtowny, zły.
Ale potem w sumie zaczęłam się cieszyć z aktu twórczego, bo, o dziwo, nieźle mi szło.
Nadal muszę sporo poprawić, dokończyć, dużo pracy przede mną, ale mam dobry humor. Na dodatek jest to praca na b1, nie b2, więc przeszłam dziś samą siebie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A za tydzień matura. 💜🎠💮🎠💜
Ps. Mój ojczym kiedyś rysował, więc się zna, i po zobaczeniu tego wytknął mi, co jest nie tak, a na koniec dodał 'no ale włosy zawsze rysujesz ładnie'. Czy to znaczy, że powinnam narysować Chewbaccę?