-Kwaśna Cytryna-

72 3 0
                                    

Rok 1826 Nasturia 

13 lat przed wydarzeniami w królestwie Arendelle


 Jak zwykle plątałem się w okolicach królestwa szukając sobie jakiegoś zajęcia. Moi bracia myśleli tylko o tym jak zdobyć tron. Mnie to nie obchodziło, nigdy nie myślałem o rządzeniu, zresztą jako najmłodszy syn nawet nie miałem co o tym marzyć. Spojrzałem na niebo, ani śladu słońca. Chmury całkowicie je przysłoniły, jakby mówiły "teraz nasza kolej". Stałem tam jeszcze dobra parę minut i zastanawiałem się czy gdyby mówiły to rzeczywiście mogłyby coś takiego powiedzieć. Z moich głębokich rozważań wybudził mnie głos. Źrebięcia? Odwróciłem się w stronę słyszanego dźwięku. Tak, to było Źrebię. Prowadzone przez służącego, który wyglądał już na zmęczonego, gdyż mały urwis ciągle się wiercił . 

-Czy to koń fiordzki?- na moje pytanie mężczyzna zareagował ze zdziwieniem. Podrapał się po czubku głowy i spojrzał na źrebie.

-Wybacz paniczu, ale nie mam pojęcia, moim zadaniem jest tylko sprowadzenie go do stajni- Rozczarowała mnie jego odpowiedz, lecz co do rasy zwierzęcia byłem pewny w końcu nie na darmo tu tyle stajni. Oczekiwałem tylko potwierdzenia moich słów.

-A ma chociaż jakieś imię?

-Dzieci wołają na niego "Sitron"

-Sitron? Jak cytryna?- moje oczy powędrowały na źrebie w niczym nie przypominał cytryny.  Dostojny zwierzak miał biało-czarną grzywę a jego sierść była maści bułanej. 

-Jak tak piękne zwierze może przypominać komuś cytrynę?

-Ha Ha Ha- służący uśmiechną się szeroko, jedną dłonią zaczął czochrać grzywę hmm "Sitrona"

-Dzieci które się z nim bawiły dał mu do posmakowania cytryny. Tak się krzywił i wiercił po jej spróbowaniu że od tego czasu wołają na niego Sitron - teraz ta nazwa wydała mi się mieć więcej sensu. Uśmiechnąłem się w stronę źrebięcia.

-Miło mi cię poznać Sitron - na co zwierze odpowiedziało wesołym parsknięciem 

-Oho! Widzę że naprawdę cię polubił. Co ty na to żeby pomóc mi odprowadzić malca do jego nowego domu? - pokiwałem wesoło głową na znak że się zgadzam. Nie miałem nic ciekawszego do roboty a źrebak wydał się bardzo ciekawy. 

-A więc w drogę! 


 Gdy dotarliśmy na miejsce służący pożegnał się ze mną i odszedł wykonywać swoje dalsze zadania. Żałuję że nie spytałem go gdzie jest matka źrebaka. Chociaż jak tak sobie myślę to wyglądał już na dużego i samodzielnego. Ja prawie w ogóle nie pamiętam rodziców. Widuję ich tylko przechodząc przez korytarz. Za każdym razem gdy ich widzę biorę głęboki wdech i próbuje im coś powiedzieć, ale nigdy mi się to nie udaje. 

.

.

.

.

Zastanawiam się co chcę im przekazać


================================================================================

A oto przed wami pierwsza cześć mojego opowiadania a właściwie raczej pierwsza część retrospekcji naszego Hansa. Tak wiem że Elsy na razie tu nie pakuje, ale uwierzcie mi mam zamiar proces rozwijania ich relacji przeciągnąć do tego stopnia, że może zacznie on się wydawać naturalny Ha Ha. Jeśli macie jakieś uwagi piszcie śmiało :) 





You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wspólny Ból Dawnych Samotnych DniWhere stories live. Discover now