Rozdział 8

243 26 22
                                    

Tobias

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tobias

- Przepracowujesz się - stwierdza Tris, kiedy późnym wieczorem siedzę w swoim gabinecie, wciąż przeglądając papiery z pracy.

Bycie policjantem ma swoje minusy, ale zdecydowanie lubię swoją pracę. Nieustraszeni też niegdyś pilnowali porządku. Teraz ja pilnuję porządku w tym zwyczajnym, amerykańskim, mieście. Nie jest to wielka metropolia i zamieszkała tu duża część ludzi z Chicago. Pewna część rozjechała się po całym świecie, jakby chcieli znaleźć swoje miejsce daleko od tego miejsca, z którego pochodzą. Tak jakby bali się, że któregoś dnia znowu staną się eksperymentem.

Minęło dwadzieścia lat od Ostatecznego Eksperymentu. Wszyscy chcieli jak najszybciej zapomnieć o okropnościach, które nas tam spotkały. Wszyscy byliśmy przekonani, że naprawdę umieramy. Paraliżowało nas, chociaż wciąż słyszeliśmy i czuliśmy, to nie mogliśmy nic zrobić. Każdy z nas ocknął się w głównej siedzibie wszystkich Agencji Badań Genetycznych, zupełnie zdrowy i pełny sił. Mogliśmy oglądać zmagania reszty na ekranach, co było dla mnie bolesnym przeżyciem. Widziałem cierpiącą Tiffany, widziałem Teddy'ego, który załamał się „śmiercią" Tris, a potem Soffii... Bardzo chciałem do nich krzyknąć, żeby się nie martwili, że jesteśmy cali i zdrowi, ale i tak by nie usłyszeli.

Potrząsam głową. Nie chcę już o tym myśleć, ten temat nadal wywołuje moją dużą złość.

- Po prostu próbuję rozwiązać dziwną sprawę - odpowiadam i pocieram oczy. Faktycznie jestem zmęczony, ale i znużony tym, że nie robię postępów w śledztwie.

- Jaką? Może ci pomogę? - Tris siada mi na kolanach i zaczyna przeglądać papiery. Po chwili marszczy czoło. - Co to?

- Dzieciaki masowo uciekają z domu - tłumaczę.

- Uciekają? Nie zostają porwani?

- Nie - kręcę głową. - Wraz z nimi znikają ich najpotrzebniejsze rzeczy. To dziwne.

- Co jest dziwne? Słyszałam, że dzieci w pewnym wieku...

- Tris, znikają dzieci ludzi, którzy kiedyś mieszkali w Chicago - wyjaśniam, a Tris blednie.

- Myślisz, że...?

- Nie wiem. To mało prawdopodobne, Agencja przestała działać dwadzieścia lat temu. Słyszałem pogłoski, niektórzy mówią, że to wznowienie eksperymentu, ale nikt w to nie wierzy.

- Może to po prostu bunt... - Tris wzrusza ramionami, choć wygląda na zmartwioną.

- Ale żeby tylko dzieciaki z Chicago... Może wpadły na jakiś głupi pomysł i chcą odtworzyć eksperyment?

- Daj spokój, Tobias. Nie mają takiej możliwości.

- Niby nie... Może w ogóle nie powinniśmy mówić im, że braliśmy udział w eksperymencie? To powinna być przeszłość, którą zostawiliśmy za sobą.

- Od tego nie da się uciec. To część nas.

Nagle do moich uszu dociera dźwięk skrzypiących schodów. Chociaż Thomas stara się zejść jak najciszej, to i tak wychwytuję każdy dźwięk.

- Thomas! - Wołam, zanim się wymknie. - Pozwól tu.

Tris schodzi z moich kolan i siada na kanapie. Thomas wchodzi do gabinetu i patrzy na nas wyczekująco.

Jest bardzo podobny do Tris. Teddy i Tiffany wrodzili się we mnie, ale Thomas wrodził się w swoją mamę. Chociaż z charakteru jest inny, ani taki jak ja, ani jak Tris. Jest skryty, żyje w swoim świecie, wiecznie z potarganymi włosami i niewiele mówiący.

- Gdzie idziesz? - Pytam.

- Mam dwadzieścia lat.

- Myślisz, że na starość zapomnieliśmy podstaw matematyki? - Unoszę brew, jestem jednak rozbawiony. Thomas przygryza policzek od środka, wyraźnie się denerwuje. - Idziesz na randkę?

Jeszcze nigdy nie widzieliśmy go z żadną dziewczyną, co zaczyna się robić niepokojące. Cały swój czas spędza z Alekiem, Kevinem i Jace'm. Czasami zastanawiam się, co takiego pasjonującego robią. Każdy z nich ma wytatuowane te dziwne runy na całym ciele. Mógłbym protestować, że nie powinien tak szaleć, ale sam mam całe plecy w tatuażach. Nie jestem najlepszym przykładem do naśladowania w tej kwestii.

- Muszę już iść, bo się spóźnię - Thomas zmienia od razu temat. - To cześć.

- Cześć - odpowiadamy z Tris.

Kiedy zamykają się drzwi, odkładam papiery.

- To co, zostaliśmy sami? - Poruszam brwiami.

- Och, Tobias - Tris przewraca oczami, a ja zaczynam ją całować.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz