★ Rozdział I ★

7K 324 268
                                    

Tego dnia było wyjątkowo zimno. Płatki śniegu delikatnie wirowały proszone przez wiatr do tańca, który miotał je we wszystkie strony świata. A one bezwładnie dawały mu się ponieść. Tańczyły wokół zabieganych ludzi próbując zwrócić na siebie ich uwagę, niestety bez żadnych skutków. Wiecznie zabiegani, zajęci i nie lubiący aktualnej pory roku. Nigdy nie potrafili zwrócić uwagi na choćby najmniejsze piękno. Nawet jeśli stałoby przed samym czubkiem ich zadartego nosa.

Otworzył drzwi i natychmiast pożałował, że nie ubrał się odrobinę cieplej. Owinął jeszcze raz szyję swoim ulubionym białym szalikiem, po czym zamknął drzwi mieszkania.

Idąc po chodniku z miłą chęcią wsłuchiwał się w śnieg, który trzeszczał pod jego stopami. Lepił się do butów, co oznaczało mokrą podłogę w korytarzu, gdy tylko wróci do domu. Znowu będzie musiał bawić się w sprzątaczkę.

Włożył ręce głębiej w kieszenie i zatopił twarz w materiał szalika. Nadal był zły na siebie za zgubienie rękawiczek – prezentu od Allury, której teraz wmawiał, że codziennie o nich zapomina. Nie lubił kłamać, ale widok smutnej białowłosej złamałby mu serce.

Było cholernie zimno, a on nie chciał się przeziębić. Zwłaszcza dziś. Jakoś nie pociągało go leżenie w łóżku z gorączką wynoszącą minimum trzydzieści sześć i osiem stopnia Celsjusza.

Dochodziło w pół do ósmej, a mimo to nadal było ciemno. Już od dawna wszystkim daje się we znaki brak słońca. Codziennie zmęczeni, bez życia oraz z depresją. Zima, zawsze oferuje nam ten sam zestaw.

Nigdy nie pomyślał, że może ucieszyć się na widok szkoły. Tego więzienia, które codziennie wysysa z uczniów ich chęci do życia. I każe uczyć rzeczy kompletnie nieprzydatnych w życiu. Ale przynajmniej jest tam ciepło (powinno być).

Wiatr nasilił się rozwiewając przy tym jego brązowe włosy. Przyśpieszył kroku, wręcz wbiegając do budynku. Poczuł niemalże od razu jak jego ciało otula miłe ciepło w momencie zdjęcia zimnej kurtki.

~*~

Dzwonek na przerwę rozniósł się po całym terenie szkoły doprowadzając uczniów do spełnionej euforii. Lance wraz z Hunkiem wyszli z klasy zaraz na początku, byleby wyjść i nie mieć już do czynienia do końca tygodnia z najgorszym przedmiotem na świecie - historią.

Kubańczyk dostał wewnętrznego szoku, gdy nauczycielka z morderczym wzrokiem spojrzała na niego w chwili, kiedy nie potrafił przypomnieć sobie daty powstania Karty Atlantyckiej. Może przejść się w burzę, może nawet narazić się Pidge (a wszyscy wiemy czym to się kończy), ale nigdy w życiu bez kija do tej baby nie podejdzie.

- Lance, zwolnij tempa - zaśmiał się Hunk, który powoli dostawał zadyszki. - Nie musisz mi przypominać, że masz długie nogi.

Szatyn również się zaśmiał, ale nie przystopował. Chciał mieć pewność, że ta jędza nie zaczepi go z powodu ostatnich słabych ocen ze sprawdzianów. Nie będzie historykiem, więc na co mu ta pieprzona historia?

- Nie ociągaj się, bo znowu nie zdążymy wszystkiego omówić! Tak jak ostatnim razem - mruknął. Od razu przypomniała mu się noc sprzed dwóch tygodni. Nie słuchali dobrze, a potem po przychodziło każde na inną godzinę! I noc filmową diabli wzięli .

- Ale to jest ta najdłuższa przerwa! Mamy czas - westchnął brunet, idąc za nim. - Poza tym przecież możemy jeszcze coś omówić na grupie.

- Nie, nie, nie. Wszystko ma być omówione teraz, w tej chwili, natychmiast.

I w sumie nadal szedł tak szybko, że Hunk poddał się już na samym początku próbując go dogonić. Cóż, jeśli Lance McClain na coś się uprze, to nie ma zmiłuj. Potrafił być uparty gorzej od osła. I wtedy do niego bez kija warto by nie podchodzić, jeśli oczywiście chciałeś jeszcze pożyć. Samoańczyk spojrzał ostatni raz na plecy swojego przyjaciela, które już po chwili zniknęły mu z oczu w morzu innych uczniów, a następnie przystał przy sali 38. Z nich jak na zawołanie wyszła dziewczyna z przyklejonym telefonem do twarzy i karmelowymi włosami.

Brunet zaśmiał się, choć ten obrazek jest mu już aż za dobrze znany. Pidge, ubrana dzisiaj w swoją ulubioną zielono – białą bluzę wraz z akompaniamentem okularów na nosie, oparła się głową o rękę chłopaka.

- Dzisiaj też chcesz być moimi oczami? – zapytała nadal nie odrywając wzroku od ekranu. Hunk zajrzał jej lekko przez ramię.

- Znowu kupujesz nowy procesor? – spojrzał na nią zaskoczony. – Przecież to już trzeci w tym tygodniu, co ty z nimi robisz?

Pidge na chwilę oderwała się od telefonu i zawiesiła śmiertelnie poważny wzrok na przyjacielu. Chłopak lekko zadrżał czując, że jednak powinien był ugryźć się w język. Ewentualnie jutro rano obudzi się bez brwi.

- Czemu masz taki wystraszony wzrok? – zaśmiała się szczerze. Ona nie musi nic robić, jej ofiary same wykańczają się psychicznie. – Przecież wiesz, że tobie nigdy nic nie zrobię. A procesor jest tym razem dla Matta, dwa poprzednie były do moich komputerów.

Odparła tak spokojnie, że w sumie byłby z niej idealny morderca, jak i detektyw. Dwa w jednym. Ale trzeba było jej to przyznać, że informatykiem była genialnym. I nikt w to nie wątpił. Każdy miał do niej szacunek: większość z powodu dostania sprawdzianów z komputerów nauczycieli, inni, którzy potracili wszelkiego rodzaju hasła, a reszta ze strachu. Nikt nie chciał, żeby jego najciemniejsze tajemnice wyszły na światło dzienne, co więcej wystarczyło jej tylko stanąć na drodze, by doświadczyć tego na własnej skórze.

Samoańczyk odetchnął z ulgą czując jak wielki kamień spada mu z serca. Na szczęście nie jest jej kolejnym celem, a o swoje brwi nie musi się martwić, na razie.

- Idziemy? – uśmiechnęła się lekko Holt.

Hunk pokiwał głową twierdząco odwzajemniając uśmiech i ruszył przy niej jako jej podpórka na głowę oraz oczy. Więc gdy tylko brązowooka bardziej wchodziła w wirtualny świat, nie musiała martwić się, że zaraz wpadnie na jakiegoś debila, któremu nie chce się spoglądać pod nogi.

☆☆☆☆☆☆☆☆
Witam. Jest to moje pierwsze opowiadanie z Voltrona. Mam nadzieję, że mnie nie zjecie xD

Opowiadanie ma ponad 8 000 słów. Jest podzielone na rozdziały, które będą wstawiane codziennie^^

Cóż...życzę miłego czytania :)

Horror na dobranoc [Klance]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz