5.

33 7 5
                                    

Poinformowałam Allise o naszych planach na dalszą część dnia. Dziewczyna postanowiła udawać obojętną w stosunku do Luka. Uważała, że takim sposobem przekona się czy jemu zależy na jakiejkolwiek relacji z nią, czy też nie. Mogłam się tego po niej spodziewać. Była trudnym człowiekiem i lubiła sama komplikować sobie sprawy. Dużo osób miało złą opinię o Smith ale prawda była taka, że miała dobre serce. Zrobiłaby wszystko dla ludzi na których jej zależy, a ja ufałam jej całkowicie. 

- Kurwa mać, dziewczyno! Przecież ja przyszłam do ciebie w dresach! - Wykrzyczała nagle spanikowana. 

- Co za problem? Masz pięć minut do domu. - Wzruszyłam ramionami i dalej oglądałam włączony przez nas wcześniej film. 

- Tak bardzo mi się nie chce. - Odpowiedziała płaczliwym tonem. 

- Ugh, chodź na górę. Wybierzemy coś z mojej szafy. - Ali podskoczyła i klasnęła w dłonie. - Wyglądałaś jak upośledzona foka. - Zachichotałam patrząc na nią. 

- Czyli tak jak ty, całe życie. - Wysłała mi buziaka w powietrzu. 

Długo po prostu stałyśmy i gapiłyśmy się w głąb mebla. Jakby odpowiednie ubrania, samy miały nam się pojawić przed oczami. 

- Weź to i może to. - Rzuciłam jej  twarz czarnymi rurkami i koszulą w czerwono - czarną kratę. 

- Ej, przecież to jest moja koszula! - Szlak. Zły ruch. Bardzo zły ruch. 

- Cóż istnieje takie prawdopodobieństwo. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. 

- Ty suko, wiesz ile ja jej szukałam?! Nic już ode mnie nie pożyczysz. Nigdy! 

Po tej, krótko trwającej kłótni, zaczęłyśmy się w końcu na poważnie szykować. Jak się okazało, została nam już tylko godzina. Osobiście założyłam zwykłe jeansy z wysokim stanem i crop top z trzy czwartym rękawem. 

- Mamy jeszcze piętnaście minut. - Zauważyłam patrząc w ekran telefonu. 

- Dobre jesteśmy! - Przybiłyśmy sobie piątkę. 

Dokładnie o osiemnastej dostałam od Aarona sms-a z informacją, iż czekają już na nas przed domem. Ubrałyśmy buty i opuściłyśmy budynek. Black stał oparty o swoje BMW i palił papierosa. Luke albo już skończył albo nie palił bo prostu stał. 

- Hej wam. - Przywitałam się. Aaron podniósł wzrok i zmierzył mnie od góry do dołu. Jego kąciki ust podniosły się lekko do góry. 

- Witam. - Odpowiedział. 

- Hejka Lilith. Cześć Ali. - Luke był chyba tym typem człowieka, który zawsze emanował szczęściem. 

- Alissa, a nie Ali. - Usłyszałam odpowiedź przyjaciółki i miałam chęć wybuchnąć śmiechem. Do tego zagubiony wzrok Harisa to wzmocnił. 

- Dobra dzieciaki, jedziemy. - Niezręczną ciszę przerwał Black. 

- Wow, odezwał się dorosły. - Zakpiłam. 

- Z pewnością starszy od ciebie. 

- Z pewnością jednak mniej dojrzały. 

Droga na kręgle minęła szybko ale w dość napiętej atmosferze. Wszystko przez ten cudowny plan Alissy. Gratulację kochana! Weszliśmy na kręgielnie i poszliśmy po zmienne obuwie. Następie stanęliśmy przy naszym torze. 

- Chłopcy na dziewczyny, czy jak? - W końcu głos zabrała Ali. 

- Ty i ja na Aarona i Lily. - Odpowiedział zadowolony ze swojego planu Luke. 

Dark TimesWhere stories live. Discover now