Rozdział 36

1K 98 11
                                    

- A tutaj są wasze pokoje. Pierwsze drzwi są od Charlott - oznajmił Max wskazując na parę drzwi umieszczonych obok siebie. - Nie są za duże, ale przynajmniej każdy ma własny kąt. Ja już spadam, na razie. - Pożegnał się i zniknął za rogiem.

Bez słowa każde z nas skierowało się do swoich pokoi. Uchyliłam drzwi powoli zaglądając do środka. Moim oczom ukazał się czarno czerwone pomieszczenie. Jednoosobowe łóżko stało po prawej, a obok niego stoliczek nocny. Na środku podłogi leżał puszysty czarny dywan. Na przeciw łóżka umieszczona była dosyć duża szafa, a komoda z jej prawej dopełniała widok. Biurko postawione przy ścianie obok dodawało uroku pokojowi. Zaś na przeciw niego, czyli na ostatniej czwartej już ścianie znajdowały się drzwi zapewne do łazienki. Okna tu nie było siłą rzeczy, bo byliśmy pod ziemią.

Niewiele myśląc przejrzałam szafę. Ubrania w niej były w moim rozmiarze. Zastanowiłam się skąd mogą wiedzieć jakie ubrania noszę, ale doszłam do wniosku, że to Hydra. Tego nie da się zrozumieć.

Zorientowałam się również co jest w reszcie mebli. Komoda stała pusta, na biurku leżał laptop i telefon, a w szufladach znalazłam typowo papiernicze rzeczy. Zajrzałam na koniec do łazienki. Barwami nie odstępowała od pokoju no i niczym się zbytnio nie wyróżniała. Jedynie wystarczy zaznaczyć, że miała prysznic zamiast wanny. Kiedy wróciłam do pokoju siedział już tam Loki.

- Luke? Co ty tutaj robisz? - spytałam udając zdziwioną. Tak naprawdę ustaliliśmy, że miał on do mnie przyjść zaraz po zobaczeniu swojego pokoju, ale tak jak w każdej części budynku i tutaj mamy kamery.

- Przyszedłem zobaczyć twój pokój, ale widzę, że nie wiele się on różni od mojego.

- Jak widać - wzruszyłam ramionami i usiadłam na krześle przy biurku.

- Też masz kamery w pokoju? - spytałam posługując się mocą telepatyczną.

- Tak, nie ufają nam - odpowiedział w ten sam sposób.

- Będzie trzeba to zmienić.

***

- Mam rozumieć, że jesteście gotowi na pierwszy test? - upewnił się John. My jedynie pokiwaliśmy twierdząco głowami. 

Szliśmy właśnie na salę treningową gdzie zgromadzeni byli również inni agenci. Z tego co się dowiedziałam od Rose niezbyt często ktoś do nich dołącza z własnej woli i przewidując Johna będzie chciał zrobić z tego widowisko. Tym bardziej jeśli ktoś naraził się Avengers i nie ma problemów z zachowaniem pewności siebie. Jednym słowem mężczyzna chce nas upokorzyć. Będzie się działo, bo oczywiście to nie nastąpi. A jeśli zdamy wszystkie testy i udolnie poprowadzimy misją staniemy wyżej rangą i dostaniemy dostęp do większości pomieszczeń. Większości, bo do jego gabinetu się nie dostaniemy. Skąd to wiem? Od kąt bawimy się z Kłamcą w kretów minęły cztery dni, więc miałam czas zaznajomić się z panującymi tu zasadami. A nasz przełożony chcąc nie chcąc będzie musiał nas awansować.

Wkroczyliśmy pewni swojego na salę, która nie powiem - dorównywała tej w Tarczy. Kiedy zgromadzeni zwrócili na nas uwagę praktycznie wszyscy płci przeciwnej zaczęli gwizdać. Fakt faktem, że ich do tego podpuszczałam, bo specjalnie szłam jak najzgrabniej, a mój strój to potęgował, bo miałam na sobie jedynie glany, krótkie czarne spodenki i tego samego koloru top, a włosy spięłam w wysokiego kucyka. Dzięki temu było widać wszystkie moje blizny, tatuaż oraz znamię powiązania z kłamcą. Oni oczywiście myśleli jedynie, że to przypadkowy tatuaż, żałosne. Loki, a raczej Luke miał identyczny strój jak ten kiedy dołączyliśmy do Hydry. Jedynie zamiast tenisówek również założył glany. Wedle polecenia Johna skierowaliśmy się do kąta, w którym była wyłożona broń na ogromnym stole, a on już oficjalnie przedstawił sytuację reszcie, siedzących na swego rodzaju trybunach. Nie zastanawiałam się wiele nad wyborem broni, bo logicznym było, że palna odpada, a z białej najbardziej lubię sztylety i miecze samurajskie. Po chwili wahania zdecydowałam się na katany, dzięki którym zyskam przewagę, bo znając życie będę walczyć z mężczyzną. Za pasem umieściłam jedynie parę noży, a kolejną dwójkę schowałam po jednym do każdego buta. Gotowa spojrzałam w kierunku Lokiego, który tak jak ja postawił na tradycyjną broń, ale on miał przy sobie sztylety i również noże. Więcej nie zdołałam dostrzec, bo John kazał nam stanąć obok niego. 

- Charlotte - spojrzał na mnie - kogo wybierasz na swojego przeciwnika? - spytał.

- Nikogo tu nie znam - przyznałam - może niech widownia mi kogoś wybierze? - prychnęłam krzyżując ręce na klatce piersiowej. W odpowiedzi usłyszałam gwizdy mężczyzn. Po chwili jednak wszyscy zgodnie zaczęli wołać "Lukas". 

- A ktoś inny? Nie będziemy przecież dla tej kruszynki fatygować mistrza! - zaśmiał się zastępca Johna, Max. 

- A co myślisz, że sobie nie poradzę? - warknęłam w jego kierunku.

- Słońce jeśli go pokonasz będę na twoje posyłki przez kolejny miesiąc. Jak w ogóle przeżyjesz. - Powiedział a swoim wyznaniem wzbudził śmiech reszty. 

Już chciałam mu coś odpyskować, ale do sali wkroczył wysoki, umięśniony blondyn. Jak na zawołanie hałas w sali ustał.

- Co jest takiego ważnego, że się drzecie na całą bazę? - spytał donośnym głosem. Nikt nie raczył się odezwać, nawet nasz szefuncio. Kocham go tak nazywać, a on tego nienawidzi. - Dowiem się?

Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

- A ciebie co tak śmieszy laska?

- To, że wołali cię, abyś się ze mną zmierzył jako mój przeciwnik na teście, a teraz boją się nawet odezwać. - Odpowiedziałam między napadami śmiechu.

- Mam się bić z jakąś kruszynką...

- Nie jestem kruszynką - warknęłam.

- Nie przerywaj mi - zagroził - mam się bić z jakąś laską, która porobiła sobie blizny i tatuaże, a teraz zgrywa jakąś wielce odważną? - zakpił i wybuchł śmiechem.

- Oj koleś powiedziałbym, że życzę ci powodzenia, ale to i tak nic nie da - westchnął teatralnie, puszczając mi oczko.

- A to kto? Twój ochroniarz? - spytał i tym razem już cała sala wybuchła śmiechem.

- O przesadziłeś - warknęłam i ruszyłam w jego kierunku. Nikt z wyjątkiem Laufeysona nic sobie z tego nie zrobił, ale on mnie przecież zna jak nikt inny.

Momentalnie zatrzymałam się przed Lukasem i walnęłam go z prawego sierbowego w nos. Jak na zawołanie na sali zapanowała cisza.

- Ty suko - wysyczał i zamachnął się w moją stronę.

Wow nareszcie to napisałam. Przysięgam, że po tym co się stało w Avengers: Infinity War nie byłam zdania w stanie złożyć. I obiecuję, że jakby miniony tydzień nie byłby wolnym w szkole cały dzień byłabym nieobecna i pochłonięta myślami. A po wyjściu z kina czułam tylko pustkę. I było to trochę dziwne. Tylko ja to tak przeżyłam?

P.s. 15 gwiazdek i rozdział w środę. Wiem, że jesteście w stanie ♥

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz