Rozdział 20

242 19 11
                                    

Dzisiaj do szkoły wraca Olivier. Po kilku tygodniach spędzonych w szpitalu i w domu, wraca do szkoły. Cieszę się, że będę mogła go zobaczyć.  Pomimo, że odwiedziłam go codziennie w szpitalu to nie byłam gotowa na żadną rozmowę z nim. Nadal nie jestem, ale chcę się dowiedzieć, którego z tych chłopaków kocham najbardziej, a pomoże mi w tym Veronica.

- Cześć jestem Cara i jestem tutaj nowa. Pomożesz mi w znalezieniu gabinety dyrektora? - obok mnie staje niska blondynka. Jedno oko ma zielone, a drugie piwne, ale są piękne, takie nadzwyczajne.

- Jasne - stwierdzam, że i tak nie mam nic do stracenia. - Chodź.

Idziemy w kierunku gabinetu, dokładnie przyglądam się dziewczynie. Jej blond włosy są lekko pofalowane, jest taka drobna że mogłabym ją przygnieść, cała ubrana na czarna i nosząca czarne glany wydaję się nawet groźna pomimo swojego wzrostu, ale bije od niej takie ciepło, ciężko to opisać. To tak jak spotykacie kogoś nowego i wydaję się wam chamski, ale kiedy zaczyna mówić wszystko się zmienia i spostrzegacie tą osobę już inaczej.

- Kojarzę cię - odzywa się dziewczyna kiedy chce wejść do pomieszczenia.

- Mogę wiedzieć skąd? - pytam zdziwiona. - Ja ciebie nie pamiętam.

- Nie pamiętam, ale jeśli się dowiem to dam znać - uśmiecha się i wchodzi do pokoju.

Zdziwiona idę pod salę i nagle słyszę dzwonek. Teraz mój ulubiony przedmiot, fizyka której z całego serca nienawidzę tak samo jak matmy. Dwa najbardziej znienawidzone przedmioty na świecie.

- Czy to była Cara? - zatrzymuje mnie Dylan.

- W zasadzie to...

- Zoey tutaj! - widzę za sobą dziewczynę, którą poznałam kilka minut temu.

- Coś się stało? - pytam zdziwiona.

- Masz teraz fizykę?- pyta, bierze mnie pod ramię przy tym oddalając się od Dylana.

- Mam - odpowiadam. - A co?

- Czyli mamy razem lekcje, chodźmy - bierze mnie za rękę i wchodzi ze mną do sali.

- Przepraszamy za spóźnienie, ale Zoey oprowadzała mnie po szkole, jestem tutaj nowa - dziewczyna spogląda na mnie i lekko się uśmiecha.

Nauczyciel kiwa głową i prosi o zajęcie miejsc. Siadam w swojej ławce, a do mnie dosiada się Cara.

- Nienawidzę fizyki - marudzi blondynka.

- Nie jesteś sama, uwierz. Ten gościu jest jeszcze gorszy od fizyki, najgorsze połączenie - wskazuję na nauczyciela.

- Chyba jakiś stary zboczeniec - dokładnie się mu przygląda.

- Zgadłaś, a teraz przepraszam, idę spać - odpowiadam i kładę się na ławce

***

Przez kolejne godziny dogadywałam się z Carą  bardzo dobrze. Wiele nas łączy. Dziewczyna jest duszą towarzystwa i bardzo dużo lubi gadać chociaż na taką nie wygląda. Wydaję się być naprawdę w porządku osobą.

- Dlaczego się przeniosłaś w środku roku? - pytam.

- Wróciłam, bo musiałam - oznajmia kiedy wchodzimy na stołówkę

Siadam przy swoim stoliku, a ona razem ze mną. Po chwili dochodzi do nas Rach i Rosa.

- Część dziewczyny to jest Cara - przedstawiam nową uczennice moim przyjaciółką.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz