***
Nareszcie nadszedł weekend!
Po tym ciężkim i pełnym wrażeń tygodniu spanie do 10.00 było moim marzeniem! Kiedy tylko wstałam zdałam sobie sprawę z tego, że Marit jeszcze nie zadzwoniła do mnie w sprawie rysownika (którego nie było)Taty dziś nie było. Wyjechał do Kolbotn (miasto w okolicach Oslo), by pomóc mojemu wujkowi przy jego sklepie. Ten wujek jest bardzo fajny. To młodszy brat mamy i 3 miesiące temu urodziła mu się córeczka, mała Nora. Teraz wujek zakłada sklep papierniczy i tata pojechał do Kolbotn, by pomóc mu nosić produkty do sklepu.
Przez chwilę wahałam się czy nie zadzwonić do Natalii i się z nią nie spotkać, jednak postanowiłam, że sobie odpuszczę i posiedzę dzisiaj w domu. Ubrałam sobie dzisiaj czarne getry i zwykłą białą koszulkę. Nigdzie nie wychodziłam, więc nie musiałam się zbyt szykować.
Miałam dużo czasu, więc zrobiłam sobie na śniadanie naleśniki i włączyłam serial. Siedziałam tak dosyć długo, aż skończyłam jeść, wyłączyłam serial i zaczęłam zastanawiać się co porobić.
Nagle przypomniałam sobie o rysowniku, który na razie leżał tylko w mojej szafce. Wyciągnęłam go i otworzyłam. Może to niezbyt dobre przeglądać czyjeś rysunki czy zapiski, jednak mówi to osoba która w sumie ukradła ten rysownik... po prostu mi się nudziło więc zaczęłam przeglądać rysunki.
Lars naprawdę ma talent! Rysunki są całkiem niezłe! Nie przypuszczałam nigdy, że taka osoba może tak świetnie rysować. Wydawało mi się że najlepiej rysuje Natalia, a tutaj kolejny artysta w szkole.
Przeglądałam rysownik, aż w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Bardzo się zdziwiłam, bo z nikim się nie umawiam, no ale i tak poszłam i otworzyłam drzwi.
-Marcus?! Martinus?!- Zdziwiłam się widząc kto właśnie stoi w moich drzwiach
-Hej, Emi... nie chcemy ci przeszkadzać, ale chcieliśmy się tylko spytać o adres tej lodziarni w której wczoraj byliśmy. Jesteś gorąco i postanowiliśmy przejść się razem z Marcusem.- wytłumaczył Tinus
-Niestety nie znam tego adresu... zawsze tak po prostu Tam chodziłam, ale nie zwróciłam uwagi jaka to ulica.
-Szkoda...- Zasmucił się Martinus
-No jeśli bardzo wam zależy mogę was tam zaprowadzić.
-Zależy!- wykrzyknął Marcus-jest tak gorąco! Chcę wreszcie jakieś lody!
-Poczekajcie tutaj z 5 minut. Przebiorę tylko spodnie, założę buty i pójdziemy na te lody.
-Jasne!-powiedzieli hurem chłopcy i poszli przed kamienice.
Byłam podekscytowana. Cieszyłam się, że pójdę z chłopakami na lody. Wczoraj byłam co prawda tam z Martinusem, ale teraz może nawiążę jakiś lepszy kontakt z Mac'iem. Kiedy byłam już gotowa poszłam do chłopaków, którzy stali przy ścianie kamienicy i rozmawiali.
-Jestem!- oznajmiłam
-No to chodźmy- wykrzyknął Marcus
-Jasne, już pójdziemy, tylko najpierw chciałabym wiedzieć, skąd wiedzieliście gdzie mieszkam.
-Pamiętasz jak wczoraj poszłaś do domu po drobne? Wtedy co szliśmy na lody.