°3

3.6K 126 12
                                    

🌹Poczytamy?🌹

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🌹Poczytamy?🌹

Usiadłam na parapecie w salonie opatulona w mój najcieplejszy kocyk i piłam ukochaną herbatę. Kapiący deszcz i szare niebo za oknem sprawiało, że otoczenie wydawało się jakby martwe...bez życia. Koło mnie stała paprotka. Nawet ona była jakby bez życia. Mimo, że dbałam o nią najlepiej jak potrafiłam. Podlewałam, nawoziłam...nawet rozmawiałam! No kto normalny rozmawia z rośliną? Kiedy tak błądziłam w labiryncie umysłu nie zauważyłam, że ktoś usiadł na schodach przeciwpożarowych. Dopiero pukanie do okna przywróciło mnie do rzeczywistości. Spojrzałam na Jimina, który gestem pokazywał mi bym otworzyła mu okno. Gdy stwierdziłam, że lepiej będzie gdy wejdzie do ciepłego i suchego mieszkania on już mnie ubiegł.
-Po co pokazywałeś bym ci otworzyła? - zapytałam.
-Bo nie zauważyłem, że jest uchylone - zaśmiał się.
-Weź prysznic. Na pralce masz swoje wyprane ubrania.
-Dziękuję kochana - podszedł do mnie bliżej. Cofnęłam się..
-Masz mokre ubrania nie podchodź...- wstałam z wygodnego parapetu i cofnęłam się.
-No nie przytulisz przyjaciela - spojrzał na mnie z miną bezbronnego szczeniaczka.
-Jak już się wykąpiesz to możemy się poprzytulać, ale tylko wtedy - wskazałam palcem na chłopaka. Ten tylko uśmiechnął się i podreptał w stronę łazienki. W międzyczasie rozcieliłam kanapę, przyniosłam poduszki i koce z pokoju oraz przygotowałam gry planszowe. Dobrze wiem, że chłopak je lubi. W razie czego wyjęłam z szuflady książkę, którą aktualnie czytamy i położyłam ją na stole. Uwielbiam te nasze wspólne czytanie. Siedzę wtedy chłopakowi pomiędzy nogami i wsłuchuje się w jego głos. Postanowiłam poczekać na niego, więc usiadłam na kanapie przebrana już w piżamę.
-Słońce? - wszedł do salonu. Zerknęłam na niego przy okazji opierając się o oparcie kanapy. - Coś się stało?
-Jest wszystko dobrze - poklepałam miejsce obok siebie. Jimin posłał mi uśmiech i po chwili spoczął obok mnie. Przykryłam go kocem oraz dałam poduszkę.
-Poczytamy? - zapytałam z nadzieją w głosie. Chłopak sięgnął po książkę i pociągnął mnie bokiem na swoje kolana bym mogła widzieć tekst.
-Na której stronie skończyliśmy? - przewracał kartki jakby miał sobie przypomnieć daną stronę.
-Chyba 108 jak się nie mylę - odpowiedziałam chłopakowi i wpatrywałam się w jego męskie dłonie, które sprawnie kartkowały książkę Johna Greena.
-Dobrze to chyba ten fragment - zaczął. - "Niebo było szare, niskie i brzemienne deszczem, choć jeszcze nie padało. Rozłączyłam się, usłyszawszy pocztę głosową Augustusa, i położyłam telefon na ziemi obok. Gapiłam się na huśtawkę, myśląc o tym, że oddałabym wszystkie dni choroby, które mi zostały, za kilka dni zdrowia. Próbowałam sobie wmówić, że mogło być gorzej, że świat to nie instytucja do spełniania marzeń, że żyję z rakiem, a nie umieram na niego, i że nie mogę pozwolić, by mnie zabił, zanim naprawdę mnie zabije, a potem zaczęłam mruczeć durna durna durna durna durna durna bez przerwy, aż dźwięk oderwał się od znaczenia. Nadal mruczałam kiedy Augustus oddzwonił.
-Cześć - powiedziałam.
-Hazel Grace - odrzekł.
-Cześć - powtórzyłam.
-Ty płaczesz, Hazel Grace?
-Tak jakby.
-Dlaczego?
-Ponieważ...chcę jechać do Amsterdamu, żeby van Houten powiedział mi, co się stało po zakończeniu książki, i nie chcę takiego życia, poza tym przygnębia mnie niebo, no i jeszcze chodzi o tą starą huśtawkę, którą tato kupił, kiedy byłam dzieckiem.
-Muszę natychmiast zobaczyć tę starą huśtawkę płaczu - oznajmił. - Będę u ciebie za dwadzieścia minut"***.
W międzyczasie, gdy chłopak czytał spojrzałam na jego twarz. Próbowałam wyczytać jego uczucia z oczu, a zaraz potem zaczęłam wyobrażać sobie rzeczy, które nie dają mi spokoju od pewnego czasu. Jak smakują jego usta? Jak się wtulić w niego w inny sposób niż zazwyczaj? Czy jego oczy są tak głębokie na jakie wyglądają? Czy jego włosy są takie miękkie i puszyste? Czy ma dłonie większe od moich?
Chłopak przerwał i zauważył, że go obserwuję.
-Ej coś się stało?
-Gdybym zachorowała jak byś zareagował? - najwidoczniej zdziwiło go moje pytanie. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, więc musiałam oprzeć się plecami o jego klatkę piersiową. Chłopak objął mnie delikatnie wokół ramion i położył swój podbródek na moim ramieniu.
-Nie chcę sobie wyobrażać tego, ale na pewno zrobiłbym wszystko byś wróciła do zdrowia. Byłbym smutny, ale nie chciałbym byś zadręczała się tym, więc starałbym się byś chodziła zadowolona i szczęśliwa. Wspierałbym cię i nie zostawił nawet na chwilę samą. Trzymał bym twoją dłoń i mówił jak jesteś silna, bo taka przyjaciółka jak ty to skarb.
-Dziękuję - szepnęłam wzruszona. - Dziękuję - powtórzyłam i dotknęłam jego dłoni.
-W końcu od tego są przyjaciele - zdziwiłam się przez ton w, którym wypowiedział zdanie. Był jakby...smutny? zawiedziony?
Jemu też nie odpowiada sytuacja w której się znajdujemy? Czy on też czuję coś więcej? Zamknęłam oczy, a po pewnym czasie poczułam jak chłopak kładzie mnie na poduszkę. Przykrył mnie kocem i ucałował w czoło.
-Chciałbym Ci powiedzieć, że cię kocham, ale boję się twojej reakcji. Chciałbym mieć cię tylko na wyłączność - poczułam coś ciepłego i miękkiego na ustach. Nie mogłam powstrzymać się i poczułam ciepło na policzkach. Serce tłukło się w mojej klatce piersiowej, a strach, że chłopak to usłyszy rósł z każdą chwilą. Muszę mu to wyjaśnić i wiem, że teraz nie jest na to odpowiednia chwila oraz miejsce. Tylko co z naszą przyjaźnią?

***- Fragment książki Johna Greena pt."Gwiazd naszych wina" strona 108.

🌹🌹🌹

Być z nim °JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz