Rozdział 16

220 24 44
                                    

Alec POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Alec POV

Myślałem, że Isabelle będzie nastawiona do całej sprawy bardziej sceptycznie, ale bardzo szybko przyzwyczaiła się do świata cieni. Zaakceptowała runy i to, że zaczyna trening na Nocnego Łowcę. Sam się nią zajmę, a Jace weźmie Clary, która potrzebuje zdecydowanie dłuższego i intensywniejszego treningu. Nawet nie podejrzewałem, że Tobias zrobił Izzy trening jak w nowicjacie Nieustraszoności. Widocznie jest do tego stworzona.

W Instytucie większość stanowią Nieustraszeni, którzy chodzą na akcje i walczą, ale potrzebujemy też Erudytów, który zajmują się badaniami i strategicznym planowaniem. Pozostałe frakcje się nie nadają. Każdy z nas kłamie, żaden nie jest altruistą i z pewnością nie jesteśmy mili.

- Myślisz, że powinnam się przebrać? - Pyta Isabelle, kiedy siedzimy w jej pokoju. Czekamy na Tiffany albo Tylera, żeby poinformować ich, że Izzy zamieszka ze mną. Niestety, nikogo nie zastaliśmy, więc musimy tu siedzieć.

- Dlaczego?

- Żeby ukryć runy... wiesz, nie chce mi się odpowiadać na milion ich pytań.

Podchodzi do swojej ogromnej garderoby i zaczyna pakować walizkę, po czym wychodzi w samej bieliźnie. Przełykam głośno ślinę, starając się zrobić obojętną minę. Isabelle chyba nie zdaje sobie sprawy, że jestem facetem i reaguję na seksowne dziewczyny. Na nią również. Staram się nie patrzeć na jej ciało, ale nie potrafię się powstrzymać.

- Chyba założę coś z golfem - zastanawia się na głos.

- Na razie paradujesz prawie nago.

- Wiesz, jak się ma takie ciało jak ja to nie chce się go zakrywać - uśmiecha się niewinnie. - Twoje też jest idealne, więc chyba mamy to w genach, co nie?

Nie byłbym tego taki pewien.

- Oj, wyjmij ten kij z tyłka - Izzy podchodzi do mnie i palcami rozszerza moje usta, żebym się uśmiechnął. Próbuję je ugryźć dla żartu, a dziewczyna gwałtownie cofa ręce. - Fuuuuj, obśliniłeś moje palce!

- Trudno - wzruszam ramionami, rozbawiony.

- Ja ci dam trudno - zaczyna wycierać się o moje spodnie.

- Ej!

Isabelle ucieka z piskiem i wybiega z pokoju. Zaczynam ją gonić, bo muszę się zemścić, nie popuszczę jej tego.

- Jak cię dorwę... - mówię przez zaciśnięte zęby.

- To co mi zrobisz? - Posyła mi swój słodki uśmiech. Stoi po drugiej stronie stołu w jadalni, a ja mierzę ją spojrzeniem spod zmrużonych powiek.

- Nie chcesz wiedzieć.

- Oczywiście, że chcę - śmieje się. Uwielbiam ten dźwięk. Próbuję ją zaskoczyć i kieruję się w lewo, ale ona jest zwinna i przewidująca. Nie łatwo ją złapać.

Nagle słyszymy, że główne drzwi do domu się otwierają. Isabelle w ułamku sekundy kieruje się w stronę schodów i znika w swojej sypialni, żeby się ubrać.

- Alec - odzywa się zaskoczona Tiffany. Ma nieco zakłopotaną minę, jak zwykle gdy mnie widzi. Między innymi dlatego nie lubię jej towarzystwa - bo Tiffany przy mnie zawsze ma minę jakby kogoś zabiła. Może na początku byłem zły na nią i Tylera, bo to ja najgorzej na tym wyszedłem, ale teraz moje życie się zmieniło. Mam coś innego, dla czego warto żyć. A dzięki Izzy nie jestem samotny. - Co ty tu robisz?

- Przyszedłem tu z Izzy, bo ona chciałaby... chciałaby zamieszkać na razie u mnie.

- U ciebie? Dlaczego? Przecież ma swój dom.

- Pomaga mi. A ja jej, wiesz, po co ma płacić za korepetycje, skoro ja jestem w stanie jej wszystko wytłumaczyć.

- Ona ma dopiero szesnaście lat, Alec.

A ile ty miałaś, kiedy zamieszkałaś z Tylerem? Po nowicjacie też miałaś szesnaście.

- Już szesnaście. W tym wieku przystępowaliśmy do Ceremonii Wyboru i decydowaliśmy o swoim życiu. Pamiętasz?

- Nie jesteśmy już w Chicago - kręci głową Tiffany. Podchodzi do mnie bliżej i chwyta mnie za rękę. Wzdrygam się, ale ona na to nie reaguje. - O co tak naprawdę chodzi, Alec? Mogę ci jakoś pomóc? - Wpatruje się we mnie intensywnie swoimi ciemnymi oczyma. Nawet nie wiem kiedy nasze twarze zaczynają się do siebie zbliżać...

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz