13 lat temu wydarzyła się największa tragedia w moim zyciu...
Zmarł mój dziadek..Był dla mnie jak drugi ojciec, lecz niestety choroby okazały sie silniejsze od niego...
I od tego się zaczęło..
Po pogrzebie,który z resztą był dla mnie koszmarem, zaczęły dziać się dziwne sytuacje. Już w trakcie powrotu do domu odczuwałam dziwne uczucia. Czułam cały czas czyjąś obecność. Cały czas miałam uczucie jakby ktoś trzymał mnie za ramie i prubował pocieszyć .
Żadnych dźwięków nie słyszałam ale całą droge do domu towarzyszyła mi ta dziwna obecność.
W domu sie to nie skończyło..
Puste łóżko dziadka.. Jego rzeczy, ubrania wszystko co po nim zostało mnie dobijało.
Ogarnełam sie troche, położyłam do łóżka i nagle trzask... W kuchni spadł ze ściany obraz który rodzice otrzymali od dziadka w prezencie ślubnym.
Z żyrandola w salonie wypadło jedno z "żeber", kot całą noc miałczał pod oknem mojego pokoju.. Brzmiało to prawie jak płacz dziecka..
A na dodatek w nocy snił mi się spacer z dziadkiem po łące.
Kolejnego dnia gdy jechałam autobusem do szkoły miałam dziwne wizje widząc krzyże na drzewach, na miejscach wypadków drogowych.
Widziałam w wyobraźni wszystko to co działo się na danym miejscu.
Wracając do teraźniejszości:
Takie wizje mam do teraz. Każdego dnia nawet zwykła droga na zakupy jest pełna tragicznych obrazów.. najgorzej gdy w którymś z wypadków zginęło dzieco, przechodze wtedy prawdziwe katorgi... Sama nie wyobrażam sobie chociażby uczestnictwa w wypadku gdzie stało by się coś złego dziecku, nawet nie mojemu..
A już śmierć to wogóle...
CZYTASZ
Za ścianami duszy
SpiritualMam na imię Mari. Jestem 22 letnia dziewczyną z ogromnym bagażem emocjonalnym. Moje życie jest wieczną emocjonalną huśtawką. W mojej głowie pojawiają się myśli od najszczęśliwszych po skrajnie dołujące, powodujące myśli samobójcze. Tyle nagromadziło...