#17 Ja David biorę sobie Ciebie Amber za żonę..

3.9K 172 40
                                    

Dylan 

Dzień ślubu, na który każdy tak się przygotowywał, własnie nastał. Całe te dwa tygodnie minęły nam tak szybko, że mamy wrażenie jakbyśmy tu przyjechali wczoraj. Przez dwa tygodnie zmieniło się sporo. Po części odzyskałem Mię, z którą przez ostatnie parę dni się zbliżyliśmy. Bynajmniej tak to odebrałem. Archie wyjechał i ma wrócić dziś. Jestem bardzo ciekawy, czy przyjedzie, czy znajdzie kolejną wymówkę. Nasza para młodych jest szczęśliwa trochę zestresowana dniem, w którym w końcu staną się nierozłączni. 

Oczywiście od rana biegamy i dopinamy wszystko na ostatni guzik. Amber oczywiście rano pojechała do kosmetyczki wraz z Mią, a niedługo przyjeżdża fryzjerka. Ja z Davidem obecnie siedzimy w salonie i wspominamy, stare czasu jak to fajnie było być kawalerem.

- A pamiętasz, jak na imprezach się nawaliłeś i musiałem po Ciebie jechać ? Chyba pięć dni musiałem wietrzyć samochód od twoich rzygów - stwierdził przez śmiech. 

- Daj spokój, ty nie byłeś wcale lepszy, jak poszliśmy na tą imprezę na koniec roku to tak się uchlałeś że później darłeś się że lewitujesz - powiedziałem, a chłopak wybuchnął śmiechem. 

- Stary naprawdę myślałem, że lewituje! Trzy metry nad ziemią - powiedział popijając piwo. 

- Powiedziałbym raczej trzy metry pod ziemią - zaśmiałem się. 

- A teraz już będę miał żonę.. O stary - powiedział łapiąc się za głowę. 

- I że Cię nie opuszczę aż do śmierci - zaśmiałem się, na co chłopak prychnął. 

- Ale tobie też dobrze idzie, żeby ją odzyskać - powiedział chłopak z wielkim uśmiechem. 

- Co odzyskać ? - zapytała Amber wchodząc do salonu z wielkim uśmiechem, a zaraz za nią Mia. 

Obie dziewczyny wyglądały zjawiskowo, ale Mia powalała na kolana wszystkich. Mimo że było to wesele naszych przyjaciół.

- Mózg by mu się przydało odzyskać - powiedział David, na co uderzyłem się lekko w czoło. 

- Za to tobie już nic nie pomoże - stwierdziłem, a Amber zachichotała. 

- To, co gotowi ? - zapytała dziewczyna z szerokim uśmiechem. 

- Jak zawsze pani kapitan - zasalutował jej narzeczony i przyszły mąż.

Mia nie mówiła nic, po jej minie widziałem, że była jakaś smutna. Przyjaciele coś jeszcze mówili, ale nie zwracałem na nich uwagi, ponieważ cały czas mój wzrok był na brązowookiej, która skutecznie unikała kontaktu wzrokowego. 

- To, co idziemy ? - zapytał David w moją stronę. 

- Idź już, a ja Cię dogonię - powiedziałem, na co mężczyzna wyszedł, a  ja zostałem sam z dziewczynami. 

Oczywiście Amber zrozumiała, że chce porozmawiać z dziewczyną dlatego też nas zostawiła samych. 

- Coś się stało, mała ? - zapytałem, a wzrok dziewczyny utkwiony był wciąż w podłodze. 

- Nic się nie stało, muszę iść się ubrać w sukienkę - powiedziała i już miała odchodzić, gdy zatrzymałem ją za nadgarstek. 

- Mia widzę, jesteś smutna. Proszę, powiedz co się dzieje - prosiłem, na co dziewczyna się do mnie odwróciła, a jej smutne oczy popatrzyły na mnie.

- Po prostu cholernie boli mnie fakt, że Archie przyjedzie dopiero do kościoła, bo się nie wyrobi. Wiesz i tak sądzę, że nie powinnam Ci tego mówić - oznajmiła smutno. 

- Daj spokój, zależy mi na twoim szczęściu i nie smuć się przez tego idiotę - powiedziałem, a dziewczyna westchnęła. 

- On nie jest idiotą, po prostu jest zapracowany - tłumaczyła, na co się zaśmiałem bez krzty wesołości. 

- Mia, nie tłumacz go. Uwierz, że jakby chciał to by tu teraz był - powiedziałem, a dziewczyna tylko przytaknęła. 

- A teraz się uśmiechnij ! Świadkowej nie wypada być smutną - powiedziałem przytulając dziewczynę, która lekko się uśmiechnęła

- Dziękuję - szepnęła cicho po czym wyszła z pomieszczenia i ruszyła do Amber, a ja zaraz po tym poszedłem do Davida, który siedział w pokoju i ubierał garnitur.

***

Po godzinie czasu wraz z Davidem ruszyliśmy do kościoła gdzie już znajdowała się ich najbliższa rodzina. Amber i David siedzieli z tyłu, ja prowadziłem, a Mia uśmiechnięta siedziała od strony pasażera. Gdy wyszliśmy z samochodu od razu do pary młodej podeszli ich rodzice. Podszedłem do Mii która rozglądała się zapewne za Archiem którego niestety nie było. 

- Pewnie za niedługo przyjedzie - stwierdziłem, na co dziewczyna przytaknęła. 

- Obyś miał rację - odpowiedziała posyłając mi słaby uśmiech.

Oczywiście chwilę później przy drzwiach stała para młoda, a za nimi my. Później wszystko przebiegało tak jak na każdym ślubie. W końcu naszedł czas przysięgi. David i Amber wstali z krzesełek i podeszli do ołtarza. Ksiądz kazał podać sobie prawe dłonie i kazał powtarzać za nim.

- Ja David biorę sobie Ciebie Amber za żonę i ślubuję Ci   - powiedział ksiądz 

- Ja David biorę sobie Ciebie Amber za żonę i ślubuję Ci - powtórzył mój przyjaciel lekko drżącym głosem 

-  Miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci  - kontynuował kapłan

-  Miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci  - powtórzył przyjaciel 

- Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójce Jedyny i Wszyscy Święci 

- Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójce Jedyny i Wszyscy Święci - powtórzył David uśmiechając się lekko do Amber

W tym czasie drzwi do kościoła się otworzyły, a w nich pojawił się..

***

Hej kochani! Jest i ślub ! Jak myślicie kto wszedł do kościoła ? Dawajcie znać czy wam się podoba ! <3 Kocham !

You'll always be in my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz