4: Second flat.

578 84 37
                                    

— Czy Junmyeon was również terroryzował w taki sposób? — zapytałem zrezygnowany, niemalże kładąc się na barowym blacie przede mną.

W każdy piątek po pracy spotykałem się ze swoimi współpracownikami, a jednocześnie przyjaciółmi, w zazwyczaj dość spokojnym klubie, gdzie większość gości stanowiły wilki. Towarzyszył nam nawet Baekhyun, który na co dzień pracował w biurze pełniąc tam rolę prawej ręki Junmyeona. Zajmował się księgowością, umawiał spotkania z kontrahentami oraz odpowiadał za codzienne kontakty z resztą personelu.

Chanyeol poklepał mnie po ramieniu tłumiąc śmiech, co jednak przychodziło mu z trudem. Najwyraźniej widok przyjaciela w potrzasku wcale nie wzbudzał w nim współczucia.

— Sehun, nie dramatyzuj — zganił mnie Kyungsoo kręcąc głową. — Zrób to o co cię prosi, zdaj egzaminy dla własnego spokoju, a następnie wyprowadź się. Jongin przechodził przez coś podobnego...

— Postawił mi dokładnie takie same warunki jak tobie — wtrącił chłopak z uśmiechem. — Junmyeon jedynie słabiej mnie pilnował, ponieważ wówczas mieszkałem już z Chanyeolem i resztą. Kiedy zdałem egzaminy, odpuścił mi świadomy, że to nie ma żadnego sensu.

— Mnie chyba spróbuje posłać na studia — wspomniałem ostatkiem sił. — Niepotrzebnie mnie tak chwaliłeś, Kyungsoo.

Baekhyun zacmokał popijając kolorowego drinka, chyba wyczuł, że ta sprawa była już przegrana.

— Żaden z nas ci nie pomoże, musisz po prostu szczerze z nim porozmawiać — zauważył chłopak bawiąc się rurką w szklance. — Spędzam z nim sporo czasu i to ja najczęściej muszę sobie radzić z jego uporem. Jest zawzięty, ale wystarczy, że dasz mu do zrozumienia, że ty inaczej widzisz swoją przyszłość. Tak długo jak z nim mieszkasz, nie istnieje inne rozwiązanie.

— Dzięki za takie rady, tyle to sam wiedziałem... — jęknąłem ostatkiem sił, chociaż Jongin cały czas starał się dodać mi otuchy poprzez gładzenie mnie po plecach. — Wcale mi to jednak nie ułatwia zadania...

Baekhyun chyba wydawał się urażony brakiem wdzięczności z mojej strony, ale nie przejmowałem się tym niezadowolonym spojrzeniem, które rzucił mi z ukosa.


Z polecenia Junmyeona zobowiązałem się podejść do egzaminów, co nieuchronnie łączyło się z powrotem do nauki. Mężczyzna zapisał mnie nawet na specjalny kurs, który w założeniu powinien pomóc mi jak najefektywniej przygotować się do testów, chociaż osobiście uważałem to za sporą przesadę. Próbowałem go przed tym powstrzymać, ponieważ nie posiadałem ani wystarczająco dużo chęci do nauki, ani odpowiedniej ilości wolnego czasu, a już zdecydowanie nie miałem takiej kwoty pieniędzy by zwrócić mu wszelkie koszty. On jednak uparł się, najwyraźniej zależało mu na tym o wiele bardziej, niż wcześniej przypuszczałem.

W dodatku uważnie pilnował abym regularnie uczęszczał na zajęcia, nieraz budził mnie z zegarkiem w dłoni, gdy przypadkowo zasnąłem na kanapie przed wyjściem. Te wszystkie obowiązki bardzo mnie męczyły oraz zabierały ogromną ilość czasu. Z tego powodu poszukiwania jakiegoś przytulnego lokum zeszły na dalszy plan, a z czasem jakoś przyzwyczailiśmy się do mieszkania we dwójkę.

Czułem się jednak trochę głupio ze świadomością, że Junmyeon tak o mnie dbał, a jednocześnie nie liczył na żadną rekompensatę. Chyba właśnie z tego powodu starałem się jak najlepiej spełnić stawiane przede mną oczekiwania. Robiłem to głównie dla niego, a nie dla siebie, ponieważ nadal uważałem, że ludzka edukacja wilkom jest niemal zupełnie zbędna.

Junmyeon wydawał się zbyt uczłowieczony, posiadał ludzkie ideały i snuł plany jak przeciętny obywatel. Początkowo zamieszkałem z nim tylko na kilka dni, kiedy jednak mój pobyt przeciągnął się na całe tygodnie sam zauważyłem, że mężczyzna nigdy nie wyjeżdżał z Seulu. Nie ruszał się z domu nawet wtedy, gdy wraz z przyjaciółmi wybieraliśmy się za miasto, by zmienić postać i wykorzystać nadmiar energii, który w nas drzemał. Dziwnie było mi go zostawiać w tym ogromnym mieszkaniu, gdy siedział pochylony nad komputerem, a w przygaszonym świetle widziałem jedynie delikatny uśmiech, którym chciał mnie pożegnać. Chyba naprawdę nienawidził swojej natury i pochodzenia. Nigdy nie było jednak okazji, bym dokładniej wypytał go o przeszłość, jedynie cały czas snułem najróżniejsze przypuszczenia. 

Second skin | sehoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz