JEREMY
Dopiero co się obudziłem , a tu żadnego dzien dobry , czy coś .Od razu ‘’zbieraj się , masz robote do odwalenia ‘’ , co ja jestem chłopiec na posyłki czy jak ? Gdybym nie uważał ich za braci , rozwaliłbym ich od razu.
-Alaric daj mi na razie spokój !Wczoraj a raczej dzisiaj wróiłem nad ranem i ledwo żyje a ty od razu coś mi pierdolisz.
-Nie obchodzi mnie to , ci idioci wciąż wiszą nam kase i nic sobie z tego nie robią
-Którzy ?
-The Red eagle-powiedział a ja tylko wywróciłem oczami , ci idioci nic nie znaczyli przy nas a uważają się za niewiadomo kogo.Spokojnie ubrałem buty i kurtkę , odpaliłem czarne porsche. Ryk silnika wzbudził we mnie adrenaline . Już po chwili pędziłem przez miasto , unikając glin i całej reszty . Wszelkie budynki skleiły się w jedną całość , samochody mijam jeden po drugim , przejehanie przez całe miasto zajęło mi 15 minut . Szary budynek nie różnił się niczym od innych stojących nieo dalej , ale dobrze wiedziałem że tu są ,ich samochody stały na podjeździe. Odbezpieczam broń i kopniakiem otwieram drzwi. Nikt nie wyhodzi mi na spotkanie ,troche jest to dziwne ale ide dalej. Nagle do mych uszu dochodzą śmiechy , spod drzwi naprzeciwko mnie sączy się światło. Po cichutku je otwieram i schodze schodami do piwnicy . Napotykam korytarz i kilka pokoi , zaglądam do pierwszego . Jest tam jeden facet ,zamachuje się i uderzam go w skroń i od razu łapie , aby nie narobić zbyt dużo hałasu , moją przewagą jest zaskoczenie i nie mogę tego stracić.Kłade go na podłogę i sprawdzam czy żyje , ja zabijam tylko w ostatecznośi .Odwracam się i od razu obrywam w twarz , nic przez hwile nie wiedze ale i tak oddaje cios z ogromną siłą . Kolejny leży na ziemi, szybko biore broń z ziemi , która wyleiała mi przed chwilą z dłoni i strzelam w noge kolejnego.Wychodze na korytarz , ale nikogo tam nie ma.Gdzie jest cała reszta ?? Sprawdzam wszystkie pokoje po kolei –nic pusto. Dochodze do ostatnich drzwi , przykładam do nich ucho i słysze głosy męskie . Czekaj jeden jest cichutki i chyba damski .
BARBRA
Poraz kolejny oberwałam w twarz , już nie pamiętam który z kolei , tylko czuję jak mój policzek puchnie coraz bardziej . Już zrezygnowałam z planu ucieczki , nie mam sił . Zostałam poniżona w najgorszy możliwy sposób , pobita , nie czuje się jak człowiek . Jestem kompletnym wrakiem czekający tylko na śmierć.
-Zabijcie mnie i dajcie mi święty spokój.Mam dośc waszej gadaniny
-Nie tak szybko moja droga , jeszcze troche rzeczy mamy do omówienia. Skąd bierzecie broń?-spojrzałam na Mickela z pogardą i splunęłam mu pod nogi .Zaśmiłam się a oni parzyli na mnie jak na wariatkę.-Z czego się śmiejesz ?
-Z ciebie , myślisz że ci powiem? Za długo się znamy żebyś w to wierzył .-momentalnie dostałam w rzebra ,aż zabrakło mi tchu .
-Zdradze ci sekret , wyśpiewasz nam wszystko jak na spowiedzi.-Spojrzał na jednego ze swych towarzyszy , ten wyszedł . Mijały minuty a ten nie wracał , spojrzałam na nich niespokojne twarze.
-Jeden z was zaginął w akcji nawyraźniej .-Ironiczny uśmieszek wstąpił na moją twarz , nawet wtedy gdy usłyszałam odbezpieczanie broni . Spojrzałam w tamtą strone i zobaczyłam złote oczy wpatrujące się we mnie. Red eagle nie zwróciło na to uwagi , nic nie usłyszeli , nic nie widzieli. Spojrzałam znów w stronę złotych oczu i skinęłam głową w stronę mickela . Zrozumiał od razu.
-Ej wy bezmuzgowcy może byście sprawdzili co sie dzieje z waszym kolegą , bo nie sądze by sobie na piwo poszedł.-Od razu poczułam zimną stal przy klatce piersiowej. Spojrzałm w oczy Micela z niedowieżaniem. –Nie zaszczelisz mnie .
-Jesteś pewna ?.-I w tym momencie wkroczył złoto oki . Kopnęłam Mickela z całej sił ale i tak wystrzelił i trafił mój bok . Rozdzierający ból przeszedł przez całe moje ciało , a krzyk sam wyszedł mi z ust . Momentalinie Mickel dostał kulke w łeb a cała reszta uciekła .Nie mogłam nic zrobić mając zakneblowane ręce , po prostu ogarniała mnie ciemność .
JEREMI
Usłyszałem jej krzyk , nie myśląc zabiłem przewódce red eagle i podbiegłem do niej .Znałem ją ale nie mogłem sobie w tej chcwili przypomnieć kim ona jest . Odwiązałem jej ręce a ona popmrost wpadła mi w ramiona ledwo przytomna. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do chłopaków aby wezwali lekarza . Ściągnąłem koszulke i przyłożyłem do rany .Przytrzymując koszulkę zaniosłem ją do samochodu .
Czas dłużył się w niskończoność , ale wkońcu dotarliśmy do domu.
-Pomóżcie mi.-krzyknąłem i od razu przybiegli do mnie zadając pytania czy nic mi nie jest , ale gdy otworzyłem drzwi od razu wszyscy sie zamkneli .-No pomorzeci mi ją przenieść ? –od razu pomogło już po chwili siedzieliśmy przy drzwiach jedego z pokoi czekając aż lekarz z tamtąd wyjdzie.Nie wiem ile czasu mineło, ale na pewno kilka godzin .