Początek historii

87 8 2
                                    

Na samym wstępie chcemy ogłosić, by nie brać tej powieści na poważnie, albowiem wszystkie zdarzenia tu opisane (no może nie wszystkie) zostały tylko i wyłącznie poczęte w naszej głowie. Tak samo jest z wszystkimi imionami tu umieszczonymi. Większość z nich jest po prostu naszą twórczością, więc jeśli ktoś nazywa się podobnie, nie miałyśmy na celu go urazić.

____________________________________________________________

Dawno, dawno temu... żył sobie Kalmencjusz Krzysztofus Kolumbof.  Był przekonany, że Ziemia jest płaska, dlatego chciał opłynąć ją całą, bo był porąbany jak jego przodkowie. Pochodził ze szlacheckiego rodu Kolumbów, który miał korzenie w Republice Wybrzeża Kości Słoniowej. Lecz jego dziadek, Maćkus Pyzaty ostatecznie przybył do Polski. W tych czasach w Polsce panował Władek Jagiełło Kolumbof, który także pochodził z rodu Kolumbofów. Pewnego dnia, a tak dokładniej to 16.02.1409 roku, Kalmencjusz przyszedł do Władka i powiedział mu:

 - Ej, Władek! Daj hajs na wyprawę! No wiesz, do Indjów, czy jak im tam...

 - Jasne, Mordo! Masz ten hajs, ale potem oddaj, bo w ryj dostaniesz. - odrzekł Jagiełło siedzący na kiblu.

 - Ale śmierdzi, fuuu!.. chyba sraczkę masz! Dobra oddam, nie martw się. Będzie tyle, że ci na melanż starczy!

 - Kalmencjusz wyszedł z workiem pełnym hajsu i pobiegł szukać załogi. Stanął na drewnianym pudle na środku Krakowa i wydarł się na cały głos:

 - Kto jedzie ze mną do Indójówóf?! Przyszłem do Władka i mi pozwolił.

 - Ja! - Zgłosił się Zawisza Czarny.

 - I ja! - zgłosił się Gruby Bill, który był najgłupszym człowiekiem w Polsce.

 - Super, kurwa, to tyle ludziowie. 

 - Ja też chcem! - do Kalmencjusza podbiegł najsilniejszy człowiek na świecie.

 - Nie!! Mam już za dużo człowieków, bo aż... zaczął liczyć na palcach, co zajęło mu 5 minut. - sześć... dwa... trzy i pól ludzia.

 - Kurwa, wiedziałem że jesteś głupi, ale że aż tak?! - Zawisza wybuchł śmiechem.

 - Nie wymądrzaj się tak! - syknął Kalmencjusz.

 - Myślę, że powinniście wziąć też mnie... - odezwał się Intelimentior, czyli najinteligentniejszy człowiek na świecie. - Mnie i tego Siłaczuka (czyli najsilniejszego człowieka na świecie).

 - Okej (Kalmencjusz chwalił się swoją znajomością Angielskiego) płyniecie ze mną lamusy! Nasza załoga to... Szawiza, Siłaczeuek i...

 - Zawisza, Gruby Bill, Siłaczuk, ja czyli Intelimentior no i ty Kalmencjuszu. - poprawił Kalmecjusza Intelimentior.

 - No, dobra... masz nowe imię... Lizus. A teraz dawać hajs, bo w ryj!

 - Ee... ale czemu mamy dawać ci pie... - zaczął Lizus.

 - ...hajs! Mów po ludzku. - przerwał mu Zawisza.

 - No, bo... przykładowo... chcecie tam pojechać... i macie mi, kurwa, za to zapłacić. Jak w tym... no... podróżowym biórku.

 - No ale to ty powinieneś zapłacić nam...  - wytłumaczył niepewnie Lizus.

 - Lizus! Cicho siedzieć! - ryknął Kalmencjusz.

 - Hehe! - zaśmiał się Zawisza. - Tak dalej! 

 - No! I to jest prawy człowiek! Prawdziwy ziomuś! - Kalmencjusz zeskoczył z pudła i spadł na Zawiszę, który był od niego o 12 cm wyższy. Gdy spojrzał w górę, uwiodło go piękno twarzy Zawiszy. Zakochał się w jego czarnych oczach, w jego czarnym zaroście, w nim całym. W oczach Kalmencjusza zapaliły się iskierki.

 - Hej! Kalmencjusz! - Kalmencjusz wzdrygnął się, gdy cudownie brzmiący głos Zawiszy wybudził go z transu i myśli o ślubie.

 - "Ale on ma cudowny głos!" - przemknęło przez głowę Kalmencjusza. Nagle Kalmencjusz poczuł, że czyjeś wielkie łapska odciągnęły go od Zawiszy. Zamachnął się łokciem i poczuł jak jego łokieć wbija się w czyiś brzuch, a następnie uderzony zgina się w pół. Następny uchwyt, tym razem mocniejszy. Wielkie łapska Siłaczuka odciągają go od ukochanego. Kalmencjusz starał się wyrwać... ale nie udało mu się. Został oddzielony od Zawiszy, po czym dotarło do niego w jakiej sytuacji się znajduje. Wlazł z powrotem na pudło i krzyknął:

 - No to ziomale, lecimy...! - nagle ktoś mu przerwał.

 - No proszę, proszę. Nasi bohaterzy narodowi... - hrabia Eduard de Mormell, od zawsze był przeciwny Kalmencjuszowi. Czuł, że ukrywał jakąś tajemnicę.

 - Czego chcesz lamu...

 - Trochę szacunku do mnie. W końcu po części funduję twoją wyprawę. - hrabia uśmiechnął się pogardliwie, siedząc na swoim koniu. Zawisza popatrzył się na niego z obrzydzeniem. 

 - Może się rozejdziemy. Wszystko ustalimy kiedy indziej. - Lizus odezwał spięty, a potem wszyscy ruszyli w swoje strony. Zawisza miał już ruszać, gdy nagle Eduard dotknął jego ramienia. Eduard był wysokim mężczyzną, na równi z Zawiszą. Miał długie czarne włosy i zakręconego wąsa. Zawisza był bardzo podobny, też miał 180 cm wzrostu, czarne włosy szyi i czarny zarost. 

 - Ponoć na tobie można polegać Zawiszo, nieprawdaż? - Czarny przytaknął. - No właśnie, więc może zrobił byś coś dla mnie?

 - Nie zdradzę ich! - rycerz wkurzył się.

 - Tak? A wolałbyś zdradzić króla? Bo wiesz... znam twoją tajemnicę. - Zawisza przez moment zawahał się, a potem powiedział:

 - Nie! Nie! Tylko nie moją tajemnicę! - spytał z przestrachem Zawisza.

 - Ha! Wiedziałem, kurwa, że się zgodzisz!

 - Wal się, kurwa! Dobra niech ci będzie chuju jeden! - Zawisza poddał się i spytał co ma zrobić.

 - Teraz słuchaj uważnie...


____________________________________________________________ 

Wiemy, że niektórych miłośników historii może to boleć, lecz w takim wypadku jest bardzo proste rozwiązanie. Wyłączyć i poczytać bardziej wartościowe rzeczy. 

Kroniki Wawelskie - część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz