Rozdział 28

228 17 56
                                    

Alec POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alec POV

Mam dosyć ciągłych telefonów i wiadomości Tiffany, więc postanawiam się z nią w końcu spotkać. Myślałem, że moje milczenie jest dla niej wystarczającą odpowiedzią, że nie chcę się angażować w jakikolwiek związek z nią. Ona jednak tego nie rozumie, jest coraz bardziej natarczywa, jakby miała obsesję na moim punkcie. Może kiedyś by mnie to cieszyło... Teraz mam inne priorytety i kocham inną osobę. Pewnie nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że chodzi o jej córkę.

- Cześć Alec - wita się ze mną Sebastian, kiedy zmierzam do wyjścia. Mam ochotę westchnąć, ale sobie daruję. Chłopak jest nowy i trochę upierdliwy, wszystko chciałby wiedzieć. Nie powinienem się dziwić, w końcu pochodzi z rodziny Erudytów. Dociekliwość i wścibskość ma we krwi.

- Hej, trochę się spieszę...

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie za bardzo wychodzą mi treningi z Izzy...

Marszczę brwi. Izzy jest dobra... jedna z najlepszych...

- Źle cię uczy?

- Nie, oczywiście że nie - odpowiada szybko. - Wydaje mi się, że po prostu się do tego nie nadaję. Ale wiesz, pracują tutaj ludzie z rodzin Erudytów, więc pomyślałem...

- Chcesz pracować w Instytucie nad badaniami? - Kończę za niego, a on kiwa głową. - Wiesz, że oni nie biorą udziału w akcjach?

- To nawet lepiej. Nie jestem do nich stworzony.

- No dobra, skoro chcesz - wzruszam ramionami. - Możesz uczyć się u Thomasa.

- Myślałem, że Thomas zajmuje się czymś innym.

- Większość czasu spędza nad badaniami, więc chyba jesteście podobni - zerkam na zegarek. - Naprawdę muszę lecieć. Powiedz Izzy o swojej decyzji.

- Będzie trochę trudno, bo jak ją ostatnio widziałem to była dosyć zajęta - mówi dziwnym głosem.

- Dlaczego?

- Obściskiwała się z Jace'm...

Cholera. Zaciskam mocno pięści, żeby nie wybuchnąć gniewem. Zabiję go. Ale najpierw zajmę się spławieniem Tiffany.

Wychodzę, zostawiajac zdezorientowanego Sebastiana.

>>>

- Jesteś już - mówi Tiffany, z szerokim uśmiechem. Chce mnie pocałować na powitanie, ale odsuwam się od niej. - Co się dzieje?

- Tiff, mówiłem ci. Nie interesuje mnie romans z tobą.

- Rozumiem, że wciąż boli cię to, że wybrałam wtedy Tylera...

- Czy ty sama siebie słyszysz? - Prycham. - Wybrałaś jego, nie mnie. To prawda. Ale podjęłaś decyzję i oto są jej konsekwencje.

- Ludzie się zmieniają... - zaczyna Tiffany.

- Tak. Ty jesteś szczególnie zmienna. Co, po dwudziestu latach Tyler ci się znudził? Przypominam ci, że macie dwójkę dzieci. Jak myślisz, jak zareagowaliby Izzy i Max gdyby się dowiedzieli? Znienawidziliby cię i mnie też, a ja nie zamierzam ryzykować tego, co łączy mnie z Isabelle.

- Isabelle jest ważniejsza niż ja?

- Oczywiście, że tak, a jakiej odpowiedzi się spodziewałaś? - Unoszę brwi. - Przestań być taka natarczywa, nie chcę z tobą być. Napraw swoje małżeństwo z Tylerem dopóki nie jest za późno.

- Myślałam, że będziesz się cieszył - mówi z wyrzutem Tiffany. - A ty mnie tak po prostu spławiasz? Przemyśl to na spokojnie, dam ci tyle czasu ile potrzeba...

- Nie chcę żadnego czasu. Chcę, żebyś się ode mnie odczepiła. Nie chcę mieć z tą rodziną nic wspólnego, tak trudno to zrozumieć? I wiesz co ci jeszcze powiem? Jesteś samolubna i wyrachowana, masz gdzieś uczucia innych, bo liczysz się tylko ty.

- I kto to mówi? - Prycha.

- Dobra, wiesz co, ta rozmowa i tak nie ma sensu - odwracam się i wychodzę z domu. Słyszę, że Tiffany wybiega za mną, więc przyspieszam.

- Alec poczekaj! - Krzyczy. Zatrzymuję się, a ona się na mnie rzuca, zanim zdołam ją powstrzymać.

Zamieram, kiedy do moich uszu dociera głos Tylera.

CDN.

Mimo, że człowiek czyta wcześniej książkę i dokładnie wie, co się stanie i co będzie później to i tak wyje jak bóbr 🙄😒😭👇🏽👇🏽

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz