~Sequel~

375 20 19
                                    

«~~*~~»

Erika i Draco mieli już lekko ponad dwadzieścia lat. Przeszli już przez wszystkie najgorsze momenty w swoim życiu. Nieskończona lista spraw sądowych okazała się mieć swój koniec dla całej ich rodziny. Za niedługo mają się pobrać. Relację między Draconem a ojcem jego ukochanej uspokoiły się i zaczęli się tolerować.

Tego poranka kobieta wstała wcześniej szykując się na swój dodatkowy kurs smokologii. Miała wielkie plany na przyszłość. Chciałaby uczyć w szkole dla przyszłych łowców smoków.

            - Witaj, Melisso - przywitała się z pokojówką na korytarzu.

             - Dzień dobry, panienko - odpowiedziała starsza kobieta kłaniając się lekko. Podała Erice jej ulubioną kawę. Pani domu usiadła w kuchni przy stole jedząc śniadanie z książką w dłoni. Na moment odłożyła ją i spojrzała zamyślona na okno. Pogoda była wyśmienita. Świeciło słońce i było ciepło.

Po dłuższej chwili została wyrwana z zamyślenia przez kogoś, kto objął ją ramieniem całując jej czoło. Spojrzała na blondyna biorącego w dłonie "Proroka codziennego". Usiadł obok niej z uśmiechem.

             - Znowu przekopujesz wspomnienia? Minęło tyle lat a ty dalej odkrywasz je wszystkie? - spytał upijając łyk świeżego napoju.

             - Nie łatwo nadrobić siedem lat w jedną noc. Dzień dobry, kochanie - dodała na koniec z uśmieszkiem.

             - No co? Przywitałem się przecież. Chyba, że wolisz inny rodzaj powitania? - zaproponował biorąc ją sobie na kolana gilgotając ją lekko. Odłożyła książkę śmiejąc się głośno.

             - Może dzisiaj w nocy, ale nie teraz - odparła zatrzymując automatycznie jego dłonie tymi słowami. Wyszczeżył białe zęby.

             - Za to cię kocham - przytulił ją do siebie mierzwiąc jej włosy.

             - Kochasz mnie tylko za igraszki nocne? Wstydź się! - udała obrażoną ewakuując się z kuchni dopijając kawę i porywając po drodze książkę. Pobudzony Malfoy poszedł za nią obserwując jak zbiera swoje ubrania i idzie się umyć do łazienki jak i przebrać. Zauważając jego wzrok na sobie westchnęła prychając pod nosem. Związała włosy odwracając się do niego przodem.

             - Merlin do Dracona! Chcę się przebrać - pomachała mu przed oczami dłonią. Zauważyła, że ma wzrok wpatrzony w jej blizne na policzku.

             - Wyglądasz pięknie - westchnął opierając się o ścianę. Wywróciła oczami z rozbawieniem.

             - Nie musisz mi tego wypominać, inaczej stwierdze, że uwielbiasz te blizny bardziej niż mnie - powiedziała popychając go do tyłu i zamykając mu drzwi przed nosem. Ściągnęła z siebie koszulę nocną przyodziewając bieliznę. Zerknęła w lustro. Pod ubraniami kryła więcej blizn. Na rękach, brzuchu i udach. Nawet na karku i nogach. Wszystko z czasów jej podwójnego życia w Hogwarcie. Zakryła je pod białą koszulą i resztą świetnie wyglądającego stroju na zajęcia. Na szyi nieodłącznie miała wisiorek od Racsess'ów. Ciężko było jej się przestawić, dlatego dalej używa tego nazwiska.

Po umyciu się i po polamentowaniu sobie zastała Dracona gotowego do wyjścia do swojej pracy. Oczywiście pewien odcinek towarzyszyli sobie, jednak ona z Ministerstwa kierowała się do innego wydziału.

             - Widzimy się potem, kochany - powiedziała na pożegnanie i ucałowała blondyna.

             - Oczywiście. Nie zapomnij, co mówiłaś wcześniej. Dzisiaj w nocy - przypomniał jej szeptem. Posłała mu oczko uciekając biegiem na zajęcia. Westchnął i ruszył wyniosłym i dumnym krokiem do swojego gabinetu. Praca bankiera była wprost stworzona dla kogoś takiego jak on. Jak zwykle usiadł przy swoim biurku sprawdzając jakieś papiery na początek. Czasami bywały gorsze dni, ale powtarzał sobie, że bywało gorzej. Musiał sobie radzić, dla swojej ukochanej.

Po kilku godzinach pisania i sprawdzania swoich podwładnych wreszcie nieco znurzony szedł do wyjścia ze swojego biura. Na korytarzu napotkał dwie młode kobiety rozmawiające wyraźnie zbyt głośno.

             - Widziałaś tego faceta? Kręcił się tutaj i kręcił... Podejrzany, ale jaki przystojny! - podniecała się jedna.

             - Oj tak! Ale słyszałaś? Podobno przestał tutaj przechadzać kiedy przyszła dzisiaj tutaj panienka Racsess. Może to jakiś znajomy? Będę musiała z nią o tym porozmawiać! Może by mnie zapoznała z nim - odpowiedziała ze śmiechem druga. Zaniepokojony bankier przeszkodził kobietom blokując im przejście.

             - Przepraszam. O kim mówicie? - spytał. Pracownice poznały go. Wiedziały, że musiał usłyszeć ich rozmowę dotyczącą Eriki.

             - O... Och, pan Malfoy. Od kilku tygodni kręci się tutaj jakiś mężczyzna, ale podobno Rigel, przyjaciółka widziała go jak poszedł za pańską narzeczoną dzisiaj rano... Potem go już tutaj nie było - odpowiedziała jedna z nich nie odważając się spojrzeć mu w oczy. Zmarszczył czoło.

             - ... Przepraszam - odszedł od nich kończąc rozmowę. Musiał iść pod uczelnię Eriki i zobaczyć, czy jest cała. Historyjka z dziwnym facetem nie podobała mu się. Musiał zobaczyć jak się ma jego miłość.

Szybko opuścił Ministerstwo udając się do pobliskiego budynku, przy którym zebrało się niespodziewanie wiele ludzi. Niektórzy szeptali a inni płakali. Nie wiedząc co się dzieję podszedł bliżej i dopiero tam zauważył powód zbiorowiska.

             - Jak to się mogło stać?! Była taką dobrą przyjaciółką... - szlochala jakaś kobieta obok niego. Patrzył w bezruchu na wielkie, martwe ciało... Opalookiego Antypodzkiego. Smok skąpany był w krwi, martwy. Draco wiedział tylko jedno. Jedno słowo chodziło mu po głowie w tamtym momencie.

Erika

«~~*~~»

Opal w ogniu / Księga 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz